Miało być łatwo i spokojnie. Po trzech przeciętnych występach, polskie szczypiornistki w środowym starciu z reprezentacją Angoli nareszcie zagrać miały na miarę swoich możliwości. Biało-Czerwone zapowiadały walkę i poprawę dyspozycji, tymczasem cała pierwsza połowa spotkania przebiegła dokładnie w takim samym scenariuszu jak ich wcześniejsze mecze w Danii.
Polki rywalizację z angolską drużyną rozpoczęły fatalnie. Szybko rzut karny przestrzeliła Karolina Zalewska, a w trzech próbach z dystansu chybiła Klaudia Pielesz. Dość eksperymentalna druga linia z Pielesz, Iwoną Niedźwiedź i Aleksandrą Zych okazała się całkowitym niewypałem. Rywalki natomiast od początku poczynały sobie bardzo odważnie i w 7. minucie prowadziły już 5:1.
- To długi mecz, grajmy dłużej w ataku i znajdźmy swój rytm - uspokajał swe podopieczne chwilę później podczas czasu na żądanie Kim Rasmussen. Nie okazało się to jednak receptą na grę Biało-Czerwonych. Polki w żaden sposób nie potrafiły przebić się przez wysoką obronę rywalek, a kiedy już dochodziły do dobrych pozycji rzutowych, raziły nieskutecznością.
Angolki z kolei imponowały. Doskonałe zawody rozgrywała Natalia Bernardo, na barkach której spoczywał ciężar tak rozgrywania ataków, jak i zdobywania bramek. W 13. minucie miała na swym koncie już cztery trafienia, co stanowiło połowę dorobku jej zespołu. Między słupkami kilka razy z dobrej strony pokazała się też Cristina Branco.
Kiedy w 20. minucie Bernardo zdobyła swą siódmą bramkę, Rasmussen nie wytrzymał. - Jesteście zbyt pasywne w obronie, przerywajcie jej ataki! - denerwował się Duńczyk. Polki przegrywały wtedy 8:12, chwilę później przewaga Angoli wzrosła do pięciu bramek. Biało-Czerwone cierpiały rozgrywając atak pozycyjny, bo choć ich rywalki nie grały agresywnie, to umiejętnie paraliżowały poczynania polskiego zespołu.
Po trzydziestu minutach spotkania nic nie wskazywało na to, by po zmianie stron Polki miały odwrócić losy meczu. Premierowy kwadrans drugiej połowy był jednak w wykonaniu podopiecznych Rasmussena doskonały. Już w 34. minucie po dwóch golach Agnieszki Koceli Biało-Czerwone przegrywały tylko 15:16, a trzy minuty później Karolina Kudłacz-Gloc doprowadziła do remisu 17:17.
Polki grały wówczas kombinacyjnie i skutecznie w ofensywie, w obronie natomiast zneutralizowały poczynania Bernardo. W ich postawie widać było pewność siebie i pazur, którego brakowało przed przerwą. Dzięki temu na niespełna kwadrans przed końcem zawodów wygrywały już 22:20, a dwa razy na listę strzelczyń podczas gry w osłabieniu wpisała się Aneta Łabuda.
Problemy przyszły chwilę później, bo Biało-Czerwone nie wiedzieć czemu zatraciły swój rytm rozgrywania ataków, a Angolki zaczęły przejmować inicjatywę. Wkrótce po golu Lurdes Monteiro było już 24:23 dla rywalek i walka o wygraną rozpoczynała się na nowo. Dodatkowo Polkom nie pomagał fakt, że po karach dla Niedźwiedź i Rasmussena grać miały w dwuosobowym osłabieniu. W końcówce Biało-Czerwone pokazały jednak wielki charakter.
Odpowiedzialność za wynik wzięły na swe barki Kinga Achruk i Kocela, które w drugiej połowie był bezsprzecznie najlepszymi zawodniczkami w polskim zespole. Dobre wsparcie na prawym rozegraniu stanowiła też 20-letnia Monika Kobylińska, a i na kole kilkukrotnie odnalazła się Patrycja Kulwińska. To właśnie te zawodniczki, do spółki z bramkarką Weroniką Gawlik, w decydującym momencie przechyliły szalę zwycięstwa na korzyść Biało-Czerwonych. Polki wygrały 29:27, odnosząc trzecie zwycięstwo w turnieju i pieczętując awans do 1/8 finału mistrzostw. W piątek zagrają z Holandią.
MŚ 2015 kobiet, grupa B:
Angola - Polska 27:29 (15:12)
Angola:
Branco, Almeida - Venancio, M. Santos, Machado, Cailo 1, Monteiro 5, Bernardo 8 (1/1), Kiala 3, Andre, Carlos 3, Dombaxe 4, Cazanga 1, J. Santos, Viegas 2, Guialo.
Karne: 1/1.
Kary: 4 min.
Polska: Gawlik, Wysokińska - Kobylińska 5, Stachowska, Niedźwiedź, Gadzina, Kocela 7, Kudłacz-Gloc 4 (0/1), Pielesz, Zych, Łabuda 3, Zalewska (0/1), Sądej, Kulwińska 4, Achruk 6 (1/1).
Karne: 1/3.
Kary: 12 min.
Kary: Angola - 4 min. (Viegas, Dombaxe - po 2 min.); Polska - 10 min. (Stachowska - 6 min.; Kobylińska, Niedźwiedź, Rasmussen - po 2 min.).
Czerwona kartka: Stachowska w 44. minucie (z gradacji kar).
Sędziowali: Ignacio Garcia Serradilla oraz Andreu Marin Lorente (Hiszpania).
{"id":"","title":""}
Węgierki powinny ograć Japonki zatem byłyby pewne co najmniej drugiego miejsca w grupie. Ale jeśli Dunki pokonają Czarnogórę to one będą na drugim miejscu w grupie. W fazie play-off każdy rywal byleby nie Dania. Czytaj całość
Polska 115 : 106 po 4 seriach
Holandia 152 : 96 po 4 seriach Czytaj całość