Trener Michael Biegler dał pograć niemal wszystkich zawodnikom powołanym na turniej we Wrocławiu. Sporo minut od Niemca otrzymał m.in. Piotr Masłowski, który wyrasta na mocnego kandydata do występu na ME 2016. Szkoleniowiec polskiej kadry sprawdzał gracza KS Azotów Puławy na środku i lewej stronie rozegrania.
- Rozgrywający musi być uniwersalny. Na każdej pozycji czuję się dobrze - podsumowuje krótko Masłowski. Szczypiornista Azotów nie bał się brać odpowiedzialności na swoje barki, podejmował ryzyko w ofensywie, czego efektem były dwie bramki.
Siła polskiej kadry w meczu z Ukrainą tkwiła w skrzydłowych, którzy 12 razy umieścili piłkę w siatce. Zafunkcjonowała też obrona, o czym na własnej skórze przekonali się Ukraińcy. Polska defensywa nie pozwalała rywalom dojść do czystej pozycji i Piotr Wyszomirski bez większego problemu radził sobie z nieprzygotowanymi rzutami.
- Wiadomo, że jesteśmy po ciężkich przygotowaniach w Płocku. Nasza forma była wielką niewiadomą. Mimo wszystko, występ należy oceniać pozytywnie. Skupiliśmy się na obronie, gdzie mieliśmy sobie pomagać. Byliśmy przygotowani na warianty gry Ukraińców. Parę elementów trzeba poprawić, ale do meczu otwarcia ME 2016 mamy dużo czasu. Z każdym dniem obciążenia z Płocka będą z nas schodziły i na początek turnieju powinniśmy być przygotowani na sto procent. Chcemy zacząć i skończyć turniej w Krakowie - zapowiada Masłowski, licząc, że Biało-Czerwoni pozostaną w Grodzie Kraka na spotkania fazy medalowej.
Najpoważniejszym testem dla podopiecznych Michaela Bieglera będzie styczniowy turniej w hiszpańskim Irun. Na kilka dni przed mistrzostwami Biało-Czerwoni zmierza się m.in. z gospodarzami imprezy. - W Hiszpanii czekają na nas mocniejsi przeciwnicy i potraktujemy to jako ostateczny sprawdzian. Myślę, że forma w Irun będzie prawie optymalna - przyznaje.
Marcin Górczyński z Wrocławia