Gdańszczanki podczas meczu z Olimpią-Beskid Nowy Sącz mogły już wcześniej wyjaśnić całą sytuację. Ostatecznie wygrały 31:30. - W tym meczu najważniejsze są punkty, ale mecz mógł się zupełnie inaczej potoczyć. Prowadziliśmy sześcioma bramkami i mogliśmy spokojnie wygrać - powiedział Jerzy Ciepliński.
W drugiej połowie Olimpia-Beskid Nowy Sącz doszła nawet na remis. - Popełnialiśmy proste błędy i nieskutecznie grały bramkarki, które w końcowej fazie zagrały poniżej swoich możliwości. Stać je na więcej. Wydaje mi się, że młodość i brak doświadczenia w takich momentach decyduje. Miałem pretensje do swojego zespołu o to, że gdy widziały że bramkarki mają problemy nie dały z siebie więcej w obronie. Mogły grać mocniej i nie pozwolić na rzuty w kierunku bramki. Trzeba się uzupełniać nawzajem. W końcowej fazie meczu popełniliśmy bardzo proste błędy jak kroki, czy niecelne podania - dodał.
W pierwszej części spotkania bramka funkcjonowała w gdańskim zespole bardzo dobrze. Dorota Dobrowolska odbiła wiele piłek. - To prawda, grała dużo lepiej, składniej i skuteczniej. Później było jednak gorzej i piłki wpadały do bramki. To była nasza bolączka - ocenił.
Szkoleniowiec AZS-u Łączpol AWFiS Gdańsk przeprowadzał sporo zmian. - Są zawodniczki u których różnica poziomów nie jest tak duża i gdy są wypoczęte i wchodzą z ławki, liczę że pociągną grę i wezmą na siebie ciężar gry. Niestety tak nie było. Nawet jak w jednych elementach gry spisywały się dobrze, w innych popełniały proste błędy taktyczne podczas których przeciwnik uzyskiwał pozycje rzutowe i zdobywał bramki - zauważył Ciepliński.
Jerzy Ciepliński: Popełniliśmy za dużo błędów. Mogliśmy wygrać spokojnie
Gdy wydawało się że AZS Łączpol AWFiS spokojnie wygra z Olimpią-Beskid, drużyna z Nowego Sącza zaatakowała i doprowadziła do remisu. Dwa punkty zostały w Gdańsku, ale Jerzy Ciepliński miał pretensje do gry obronnej.