Francja w EHF Euro 2016 trafiła do grupy A z reprezentacją Polski. Za rywali w pierwszej fazie mistrzostw miała także Macedonię i Serbię. Z nami jeszcze nie grała, ale po wspomnianych ekipach przejechała się niczym walec. Obie może dużo w piłce ręcznej nie znaczą, ale grać potrafią. Francuzi zagrali na pół gwizdka, bo po prostu mogli. Mecze przypominały walkę Dawida z Goliatem, tyle że to Goliat wyszedł z nich zwycięsko.
Oglądać w akcji 30-letniego Oliviera Nyokasa było czystą przyjemnością. "Fly man", jak go nazwano, zasłużył na MVP spotkania. Dlaczego nim nie został, wiedzą tylko ci, co ten "tytuł" przyznają. Swoje przysłowiowe trzy grosze dołożył Nikola Karabatić, ale spełniał się w nieco innej roli. Inicjatywę przejmował podczas każdej z przerw na żądanie wyznaczając taktykę i kolejne zagrania kolegom. "Rośnie" nam nowy trener, którego nazwisko przyciąga jak magnes. Co ciekawe, nawet Claude Onesta nie śmiał się specjalnie wtrącać.
Francuzi są znani, doskonali. Słabe punkty? Pewnie posiadają, ale konia z rzędem temu, który je wskaże. Są niezwykle doświadczeni i utytułowani, ale już czują oddech "nowego" na swoich plecach. Która z drużyn ma tak mocną ławkę rezerwowych? Przecież w spotkaniu z Serbią przez większość meczu występował tzw. "drugi garnitur". Zagrał koncertowo, ćwicząc jednocześnie nowe zagrania przed meczem z Polakami. Czy trzeba mówić więcej?
Zaryzykować już teraz stwierdzenie, że to murowany kandydat do obrony tytułu, to żadne ryzyko. Rozum każe wskazać właśnie na obrońców tytułu, których nikt zatrzymać nie powinien. To po prostu kompletny zespół, gotowy do sięgnięcia po kolejny złoty medal.
Michael Biegler: czasem wpadamy na dziwne pomysły
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP