Oni zachwycili świat. Oto największe odkrycia EHF Euro 2016

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski /
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski /
zdjęcie autora artykułu

Mistrzostwa Europy były czasem młodych. Turniej w Polsce wykreował wiele nowych gwiazd. Ci, o których świat wcześniej nie słyszał, w grze o medale odgrywali czołowe role.

Andreas Wolff (Niemcy)

Jego powołanie do kadry na ME dla wielu było szokiem, bo wygryzł ze składu doświadczonego Silvio Heinevettera. Trener Dagur Sigurdsson miał jednak nosa. Wolf był bohaterem turnieju! 25-latek odbił osiemdziesiąt jeden piłek, broniąc rzuty rywali z 36-procentową skutecznością. Podczas finału z Hiszpanią był wręcz doskonały. THW Kiel zrobił świetny interes, kilka tygodni temu podpisując z nim trzyletni kontrakt.

Sander Sagosen (Norwegia)

- Sander Sagosen ma potencjał, aby stać się najlepszym graczem na świecie - mówił kilka miesięcy temu znany szwedzki trener, Robert Hedin. Podczas turnieju rozgrywający potwierdził ogromne możliwości. Był liderem zespołu pełną gębą. Zdobył dwadzieścia dziewięć bramek, miał czterdzieści asyst. Zasłużenie trafił do najlepszej siódemki turnieju wybranej przez kibiców i ekspertów EHF.

Lukas Nilsson (Szwecja)

Utalentowany zawodnik momenty genialne przeplatał kiepskimi. 19-latek potwierdził jednak, że już niebawem powinien być na swojej pozycji jednym z najlepszych zawodników na świecie. Przez trzy godziny zdobył dwadzieścia cztery bramki, miał blisko trzydzieści asyst. Zapewniał szwedzkiemu atakowi odpowiedni balans. On odpalał działo po lewej stronie boiska, a z prawej flanki bombardowanie bramki rywali przeprowadzał Johan Jakobsson.

Michael Damgaard (Dania)

Wicemistrz świata juniorów z 2011 roku podczas turnieju w Polsce potwierdził, że już teraz może odgrywać w drużynie narodowej czołową rolę. Damgaard na parkiecie imponował pewnością siebie oraz atomowymi rzutami z drugiej linii. Więcej bramek od niego w duńskim zespole zdobył tylko Mikkel Hansen, choć na parkiecie spędził tylko półtorej godziny.

Steffen Fath (Niemcy)

25-latek podczas turnieju rozkręcał się z meczu na mecz. Kiedy kontuzji doznał Christian Dissinger, ciężar gry po lewej stronie boiska niemal w całości spadł na jego barki. Rozgrywający spisał się kapitalnie. Rósł z każdym kolejnym dniem, stając się absolutną gwiazdą turnieju. Statystyki mówią same za siebie - trzydzieści bramek, dwadzieścia dziewięć asyst. Był o krok od miejsca w najlepszej siódemce turnieju.

Kai Häfner (Niemcy)

Trener Sigurdsson wyciągnął go z kapelusza. Do zespołu dołączył awaryjnie, gdy w fazie zasadniczej kontuzji doznał Steffen Weinhold. I zaczął grać jak stary wyjadacz! 26-latek w trzech meczach zdobył piętnaście bramek, obok Wolffa był największym bohaterem finału. Niesamowite, że zawodnik dysponujący takim potencjałem pierwsze mecze Niemców śledził z wysokości trybun.

Bence Banhidi (Węgry)

Talant Dujszebajew przed startem turnieju przebudował i odmłodził węgierską kadrę. Jednym z beneficjentów tej zmiany okazał się Banhidi. Przed startem ME o 20-latku poza ojczystym krajem nie słyszał właściwie nikt. W styczniu jego nazwisko poznała Europa. Czternaście bramek, osiem asyst, osiem wywalczonych rzutów karnych. Strach pomyśleć, jak wyglądałby ten dorobek, gdyby jego zespół awansował do kolejnej rundy.

Magnus Jondal (Norwegia)

Skrzydłowy dał się poznać światu dopiero w wieku 27 lat. Wcześniej w kadrze grał często, klubowo poza Norwegię nosa jednak nie wychylił. Po ME od ofert nie będzie mógł się opędzić. Solidny w defensywie, znakomity w ataku. Zdobył trzydzieści jeden bramek, wykorzystywał trzy z czterech okazji strzeleckich. W zespole skuteczniejsi od niego byli tylko Kristian Bjornsen i Espen Lie Hansen.

Wiktor Kirejew (Rosja)

28-latek przed turniejem rozegrał tylko sześć meczów w reprezentacji Rosji. Teraz dołożył drugie tyle. I sprawił, że jego nazwisko poznali wszyscy kibice piłki ręcznej na Starym Kontynencie. Gdyby nie świetne interwencje zawodnika St. Petersburg, ekipa Sbornej mogłaby zakończyć turniej już na pierwszej rundzie. Odbił siedemdziesiąt cztery rzuty. Bronił z 36-procentową skutecznością.

Espen Lie Hansen (Norwegia)

Ma 26 lat, a grał już w pięciu różnych klubach. Do Polski przyjechał jako zawodnik Bregenz Handball. Teraz z pewnością będzie mógł liczyć na oferty od bardziej renomowanych pracodawców. Był jednym z głównych architektów wielkich wyników norweskiej drużyny. Zdobył trzydzieści trzy bramki, w zespole przegrał na tym polu tylko z wykonującym karne Bjornsenem. Świetnie spisywał się też w obronie.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (2)
jtd
2.02.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
"Oni zachwycili świat" a mnie zachwycił Fabian Wiede - 21 lat.  
avatar
Kazek Wojciechowicz
2.02.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
I to w tych i w kazdym innym turnieju jest najcenniejsze i najpiekniejsze. W mlodosci sila!