ŚKPR po sześciu sparingach. W Świdnicy liczą na zwycięstwa w rundzie rewanżowej

Dwa zwycięstwa, remis i trzy porażki. Z takim bilansem zakończyli cykl gier kontrolnych przed rundą rewanżową w I lidze szczypiorniści ŚKPR-u Świdnica. Szare Wilki zamykają tabelę grupy A, ale w klubie z Dolnego Śląska nie załamują rąk.

W tym artykule dowiesz się o:

ŚKPR Świdnica jest na półmetku najdziwniejszego sezonu w historii klubu. Zespół na kilka tygodni przed rozgrywkami zdecydował się skorzystać z propozycji zastąpienia na zapleczu PGNiG Superligi wycofanej Warszawianki. Świdniczan z urzędu przydzielono do grupy A, która geograficznie Dolnoślązakom nie pasuje. Nieprzygotowana do gry drużyna okrutnie męczyła się w pierwszych miesiącach. Mimo desperackich prób wzmocnienia zawodnikami z Ukrainy Dmytro Bruyem i Artiomem Yefimenko i zmianą na ławce trenerskiej, efekty były mizerne. Świdniczanie wygrali tylko jedno z trzynastu spotkań i z dwoma punktami na koncie zajmują ostatnie miejsce w grupie A I ligi.

Nowy szkoleniowiec Szarych Wilków, Konrad Schneider od początku zabrał się ostro do pracy. Chcąc nadgonić stracony latem czas, zespół praktycznie nie miał przerwy świątecznej. Zdecydowano również o zwiększeniu liczby treningów w tygodniu. Dodatkowo, zimą do Świdnicy wrócili Władysław Makowiejew i Chrystian Motylewski. Pierwszy grał ostatnio w Moto-Jelczu Oława, drugi dołączył do zespołu po półrocznej przerwie.  - Udało mi się poprawić cechy motoryczne zawodników, w zespole widać też większą dyscyplinę i walkę o pozycje w składzie. Lepiej wygląda też gra w kontrataku - komentuje trener Schneider, ale jednocześnie zaznacza: - Efekty naszej pracy byłyby jednak jeszcze większe, gdyby lepsza była frekwencja na treningach. Niestety w żadnej grze kontrolnej nie mogłem skorzystać ze wszystkich zawodników. Problemem jest też uraz Władka Makowiejewa, który skręcił staw skokowy i wypadł ze składu na dwa tygodnie. Chciałem, żeby zagrał na środku rozegrania, teraz będę musiał zmienić ustawienie.

Poprzedni sezon i pierwsza runda obecnego nie były udane dla piłkarzy ze Świdnicy
Poprzedni sezon i pierwsza runda obecnego nie były udane dla piłkarzy ze Świdnicy

W sparingach ŚKPR prezentował się bardzo różnie, a trener Schneider mocno eksperymentował. W sumie świdniczanie rozegrali aż sześć meczów. Dwukrotnie pokonali wicelidera II ligi MKS Żagiew Dzierżoniów (30:22 i 27:26), zremisowali oraz przegrali z Olimpem Grodków (24:24, 24:30) oraz dwukrotnie polegli w starciach z Moto-Jelczem Oława (24:35, 16:32).

O ewentualnych szansach na utrzymanie w I lidze w Świdnicy nikt głośno nie mówi. Wiadomo, że zadanie jest skrajnie trudne. Degradacja dosięgnie dwa najsłabsze zespoły. Trzeci od końca o utrzymanie zagra w barażach z drugoligowcem. Spadek i gra w barażach nie może jednak dotknąć SMS-u ZPRP Gdańsk. Obecnie bezpieczne jest jedenaste miejsce w tabeli. Zajmujący je MKS Poznań ma aż osiem punktów przewagi nad ŚKPR-em. Świdniczanie szukają swoich szans w korzystnym terminarzu. W rundzie rewanżowej zagrają u siebie praktycznie ze wszystkimi zespołami z dołu i środka tabeli: MKS-em Grudziądz, MKS-em Poznań, Wolsztyniakiem, Sokołem Kościerzyna, Orlenem Wisłą II Płock i Pomezanią Malbork. Wydaje się, że świdniczanie musieliby wygrać wszystkie te mecze i jeszcze postarać się o jakieś punkty na wyjazdach. Czy to zadanie nie okaże się za trudne? Wiele wyjaśnią już pierwsze trzy kolejki, w których ŚKPR zagra kolejno z Pomezxanią (dom), SMS-em ZPRP Gdańsk (w) i MKS-em Poznań (d).

Komentarze (1)
avatar
Kazek Wojciechowicz
2.02.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wierze mocno w trenera Schneidera, ktorego znam osobiscie. To doskonaly fachowiec.A zespol? Nie wiem czy aby to zaskoczenie spowodowalo, ze przestali grac czy tez sa po prostu za slabi na te li Czytaj całość