Rastko Stojković: Przykro mi, że musiałem zagrać przeciwko Vive

Szczypiorniści Vive Taruonu pokonali w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów Mieszkow Brześć i zrobili krok w stronę ćwierćfinału rozgrywek. W białoruskiej ekipie przeciwko swojej byłej drużynie wystąpił dobrze znany w Kielcach Rastko Stojković.

Sabina Szydłowska
Sabina Szydłowska

Zdecydowanym faworytem dwumeczu, jak i pojedynku na Białorusi byli mistrzowie Polski. Jednak wyjazdowe spotkanie długo nie układało się po myśli szczypiornistów Vive Tauronu, bowiem po pierwszej połowie korzystny bilans po swojej stronie zapisywali gospodarze. Ostatecznie jednak podopieczni Tałanta Dujszebajewa do Polski powrócili z zaliczką czterech bramek. - Vive Tauron to bardzo silny zespół. Daliśmy z siebie wszystko i wytrzymaliśmy 30 minut. Na ten moment to było wszystko od nas. Mam nadzieję, że mocniej powalczymy w drugim meczu. Nie wiem jak to się uda, ale chciałbym żebyśmy powalczyli przez 60 minut - mówi Rastko Stojković.

Obrotowy, który w latach 2009-2013 reprezentował barwy żółto-biało-niebieskich, był ulubieńcem kieleckiej publiczności. Większość sympatyków siódemki Vive Tauronu do obecnej chwili nie zapomniało o swoim dawnym pupilu. - Dziękuję kibicom z Kielc za wsparcie z trybun, które słyszałem - podkreśla Serb.

W sobotę rozegrany zostanie rewanżowy pojedynek, który rozstrzygnie o awansie do ćwierćfinału rozgrywek Ligi Mistrzów. Z pewnością będzie to sentymentalny powrót Stojkovicia do stolicy świętokrzyskiego, który ponownie będzie miał okazję zagrać na parkiecie Hali Legionów. - Zawsze miło wracam do tego miasta. Bardzo mi przykro, że muszę grać przeciwko Kielcom, ale takie jest życie sportowca - zaznacza.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×