WP SportoweFakty: Białoruś, Serbia i Rumunia - to rywale prowadzonej przez pana reprezentacji w eliminacjach do Mistrzostw Europy 2018. Jak ocenia pan losowanie?
Tałant Dujszebajew: Nie możemy narzekać, ale nie mamy też najłatwiejszej grupy. Wydaje mi się, że najtrudniejszym rywalem będzie Serbia. To bardzo niewygodny przeciwnik.
Z którym reprezentacja mierzyła się na ostatnich mistrzostwach Europy i po ciężkim boju wygrała jedną bramką.
- Tak i udało się to dopiero w samej końcówce meczu. W szeregach serbskiej drużyny jest wielu wartościowych graczy, którzy występują na co dzień w Bundeslidze i to w dodatku w silnych klubach. Do tego dodać trzeba też dobrego trenera Dejana Pericia. Do listopada i startu eliminacji pozostało jednak wiele czasu. Teraz możemy dywagować, ale tak naprawdę nie wiemy jaka będzie sytuacja kadrowa u nas, czy właśnie u Serbów. Jest dużo czasu i sporo może się zmienić.
Wydaje się, że do większych roszad nie dojdzie w reprezentacji Białorusi.
- To również bardzo solidny zespół, który w ostatnich latach pokazał, że jest na dobrej drodze i notuje regularne postępy. To wszystko zasługa doświadczonego trenera, Jurija Szewcowa. Choćby na ostatnich mistrzostwach Europy i świata pokazali, że to drużyna, przed którą trzeba mieć respekt i której nie można lekceważyć.
Stawkę uzupełniają teoretycznie najsłabsi Rumuni.
- Wielka historia i wielka tradycja, ale obecnie nie jest to zbyt dobry okres dla nich. Co prawda patrząc na ostatnie lata notują progres i powoli radzą sobie coraz lepiej. W ostatnich dwóch meczach z Izraelem odnieśli dwa zwycięstwa. Zresztą w ich składzie jest kilku ciekawych graczy - wystarczy tu przywołać Racoteę i Ghioneę z Wisły Płock. To zawodnicy na bardzo wysokim poziomie i wiem, że mecze przeciwko nim nie będą łatwe. Ciężkie zadanie będzie nas czekać zwłaszcza w Rumunii.
Wspomniał pan o tym, że po igrzyskach w reprezentacji może dojść do kilku zmian, niektórzy gracze planują zakończenie karier. Podczas zgrupowania w Gdańsku rozmawiał pan o tym z tymi najstarszymi?
- Nie, ponieważ nie było jeszcze takiej potrzeby. Naszym celem było wywalczenie awansu na igrzyska i zadanie wykonaliśmy. Teraz przed nami następny krok, czyli mecze eliminacji do mistrzostw świata. Będziemy mieli około dziewięciu dni zgrupowania, rozegramy dwa spotkania. W kontekście igrzysk ten czas będzie inwestycją w przyszłość, ale zmierzam do tego, że dopiero po igrzyskach będziemy mogli rozmawiać z zawodnikami o tym, kto chce zostać w zespole, a kto kończy karierę. Ja sam mam umowę tylko do końca listopada, więc nie chcę wybiegać w przyszłość. Kiedy wszystko będzie wiadome - kto jest trenerem i na jak długo, dopiero wtedy będzie można rozmawiać o przyszłości tej drużyny.
Przed igrzyskami planuje pan jeszcze jakieś zmiany w składzie?
- Będziemy pracowali w tej grupie, która była teraz w Gdańsku - mówię tu o szerokim składzie. Zobaczymy też jak będzie wyglądała sytuacja zdrowotna Mariusza Jurkiewicza i Kuby Łucaka. Więcej zmian nie będzie. Dopiero przed samymi meczami z Holandią zdecydujemy w jakim wąskim składzie zagramy.
Ile sparingów chce pan rozegrać jeszcze przed samym startem igrzysk?
- Pięć lub sześć. Rozmawiamy już z federacjami i trenerami, związek dostał moje propozycje. Obecnie czekamy na losowanie grup igrzysk (29 kwietnia - przyp. red.), bo to jeszcze może zaważyć na naszych rozmowach.
Może pan zdradzić jakie były pana propozycje?
- Nie, niestety nie mogę. Mamy kilka możliwości, ja też rozmawiam z trenerami, ale dopóki nie będziemy wiedzieli jaki jest skład grup, to nic konkretnego nie mogę zdradzić.
Rozmawiał Maciej Wojs
Zobacz wideo: Nemanja Nikolić przed Lechem: to kolejny mecz na drodze po mistrzostwo
{"id":"","title":""}