- Chcemy wygrać jak najwyższą liczbą bramek, tak aby mieć komfort przed rewanżem w Legionowie - zapowiadał przed spotkaniem z najbliższym przeciwnikiem, Kamil Krieger.
Początek meczu w wykonaniu MKS Zagłębia Lubin zdawał się potwierdzać słowa rozgrywającego. Dzięki twardej defensywie wspartej Patrykiem Małeckim w bramce, zespół z Dolnego Śląska szybko zbudował komfortowy dystans. W ciągu pierwszego kwadransa KPR RC Legionowo rzucił tylko dwie bramki, przy ośmiu trafieniach podopiecznych trenera Pawła Nocha.
Na zaistniałą sytuację zareagował szkoleniowiec beniaminka, ale nie przyniosło to z początku żadnych efektów. KPR w dalszym ciągu nie grał na miarę swoich możliwości w ofensywie i w 21. minucie konfrontacji przegrywał na wyjeździe różnicą ośmiu bramek. W ataku najtrudniejsze zadanie miał Witalij Titow, który brał na siebie ciężar gry, ale był regularnie blokowany.
Zespół gości podjął jednak rękawice i po doskonałym rajdzie zniwelował straty do trzech "oczek". W drugiej połowie beniaminek kontynuował dobrą grę i za sprawą skutecznego Kamila Cioka zbliżył się do Miedziowych na jedną bramkę. W 43. minucie na remis rzucił Tomasz Mochocki. MVP spotkania przyczynił się również do objęcia prowadzenia przez KPR i skutecznie pobudził drużynę do walki. Do tego stopnia, że ekipa z Legionowa zbudowała sześciobramkową zaliczkę przed rewanżem.
MKS Zagłębie Lubin - KPR RC Legionowo 24:30 (14:10)
Zagłębie: Małecki, Szamryło, Skrzyniarz - Stankiewicz 1, Gumiński 9, Przysiek 1, Kużdeba 1, Marciniak, Macharaszwili, Szymyślik 3, Wolski, Krieger 2, Gudz, Czuwara, Bartczak 4, Dżono 3, Pietruszko.
KPR: Stojković, Malanowski - Ignasiak 1, Bożek, Prątnicki 4, Mochocki 7, Kowalik 5, Titow 4, Brinovec 2, Gawęcki 1, Twardo, Ciok 6.