- Gdyby przed meczem ktoś mi powiedział, że będzie remis, to myślę, że wziąłbym ten wynik bez wahania. Patrząc jednak na przebieg spotkania, to mieliśmy też szansę na zwycięstwo. Pod koniec zrobiliśmy kilka głupot i w sumie nasi rywale też mogli wygrać - powiedział rozgrywający Vive Tauronu Kielce, Uros Zorman.
Spotkanie już od pierwszych minut było niezwykle wyrównane i niemal przez cały czas jego trwania wynik oscylował wokół remisu. Tylko raz, na początku drugiej połowy, gospodarze wyszli na trzy-bramkowe prowadzenie, ale mistrzom Polski udało się tę przewagę zniwelować. Po meczu dużo słów krytyki padło w kierunku kieleckiej obrony, ale Uros Zorman miał nieco inną opinię.
- Można powiedzieć, że zagraliśmy słabo w obronie, ale z drugiej strony przeciwnicy rzucili nam tylko dwadzieścia osiem bramek, a wiemy jak szybką piłkę ręczną grają. To był przede wszystkim bardzo trudny mecz. Flensburg jest na drugim miejscu w Bundeslidze, mają niewielką stratę do lidera, więc tego się można było spodziewać. Z takim zespołem nie da się wygrać dziesięcioma czy piętnastoma bramkami. Daliśmy z siebie wszystko, może można byłoby w tej końcówce wywalczyć jeszcze zwycięstwo, ale jest, jak jest - powiedział rozgrywający.
Przed rewanżem żółto-biało-niebiescy są w bardzo dobrej pozycji wyjściowej. Szczypiorniści z Kielc już po spotkaniu we Flensburgu zaczęli mentalne przygotowania do domowego starcia.
- Teraz musimy się skupić i zrobić wszystko, co w naszej mocy by wygrać w siebie. Wiem, że będzie pełna hala i super atmosfera stworzona przez naszych kibiców, więc zrobimy wszystko by awansować do Final Four - zapowiedział Zorman.