O zwycięstwie Azotów Puławy w sobotnim meczu zdecydowały pierwsze minuty drugiej części gry, w których puławianie dzięki agresywniejszej obronie i skutecznymi kontrom, odskoczyli rywalom na kilka trafień. - W drugiej połowie straciliśmy dziewięć bramek, także cieszę się, że potrafiliśmy się skoncentrować i zagrać tak dobrze. Było widać, że jeśli stoimy mocno w defensywie, bramkarz pomoże to nikt nie jest w stanie zatrzymać naszych kontr w drugie tempo - ocenił Piotr Masłowski.
Drugie trzydzieści minut to także popis bramkarza Azotów Wadima Bogdanowa, który niemal zaryglował zawodnikom MMTS-u Kwidzyn dostęp do bramki. - Każdy z zawodników czy to na boisku czy na ławce wniósł swoją cegiełkę do tego zwycięstwa i to jest najważniejsze. Liczy się zespół, a nie pojedyncze jednostki w tym zespole. W naszych poczynaniach było dziś widać determinację i wolę walki - ocenił rozgrywający z Puław.
Przed Azotami i MMTS-em drugie spotkanie, które przy systemie gry mecz-rewanż, może mieć diametralnie różny przebieg. Decydować może dyspozycja dnia, czy odrobina sportowego szczęścia. Ważne, żeby przed rewanżem nie dzielić skóry na niedźwiedziu, licząc na równie łatwe zwycięstwo, co potwierdza Masłowski: - W niedzielę chcemy wykonać kolejny krok w stronę medalu i jechać ze spokojną głową do Kwidzyna na rewanż. Z jednej strony mamy jakiś handikap psychiczny, ale nie może nas to w jakimś sensie uśpić. Nie możemy podejść z nastawieniem, że skoro w sobotę było lekko, łatwo i przyjemnie, to dziś będzie tak samo. Wręcz przeciwnie, Kwidzyn będzie chciał pokazać, że pierwszy mecz był wypadkiem przy pracy i zaprezentować się z lepszej strony - przekonuje reprezentant Polski.
ZOBACZ WIDEO Piotr Masłowski: łatwiej byłoby gdybyśmy byli w trudniejszej grupie (źródło TVP)
{"id":"","title":""}