Mecz, który miał być pojedynkiem dwóch snajperów okazał się widowiskiem jednej drużyny. 42 rzucone bramki, w tym 12 bramek po szybkich atakach, 17 skutecznych interwencji broniącego w olsztyńskiej bramce Adama Wolańskiego, 6 zawodników, którzy rzucili co najmniej 5 bramek. Tak wygląda statystyka Travelandu Społem Olsztyn po meczu z drużyną Azotów Puławy. Warmiacy momentami grali koncertowo, chociaż trzeba przyznać, że rywal nie miał dobrego dnia. Ekipa trenera Piotra Dropka zagrała fatalnie, nie mając pomysłu na zmobilizowaną drużynę wicelidera ekstraklasy. Wyłączany od pierwszej minuty Piotr Frelek miał godnych zastępców, a zespół osiągnął rekordową w historii klubu liczbę zdobytych bramek.
Przed meczem nie było jednak tak kolorowo. Niedługo przed spotkaniem dotarła do Olsztyna wiadomość o wypadku samochodowym, który wyłączył z gry kolejnego zawodnika gospodarzy. Na szczęście dzięki uprzejmości drużyny gości, pojedynek rozpoczął się z półgodzinnym opóźnieniem i Adam Wolański, uczestnik wypadku, zdołał dotrzeć na czas. Ekipa trenera Edwarda Strząbały wyszła w tradycyjnym ustawieniu, z Krzysztofem Maciejewskim w roli kołowego, który godnie zastąpił na tej pozycji nieobecnego Marka Boneczko. Od pierwszych minut było widać, że gospodarze nie zrazili się problemami kadrowymi i w 5 minucie, po trzech bramkach Frelka oraz bramkach Michała Bartczaka i Maciejewskiego, na tablicy wynik brzmiał 5:1 dla gospodarzy. Przyjezdni słabo radzili sobie w grze obronnej, a pod nieobecność na parkiecie w ataku Wojciecha Zydronia jedyne zagrożenie stanowił Remigiusz Lasoń. Frelek i spółka świetnie wykorzystywali grę w przewadze liczebnej, powiększając różnicę bramkową (9:4 w 9 minucie, 14:5 w 14 minucie). Świetnie wyglądała współpraca olsztyńskich rozgrywających z kołowym. Trzy ostatnie trafienia w pierwszej połowie były autorstwem Frelka, a wynik na tablicy świetlnej brzmiał 21:12 dla gospodarzy. Wolański zanotował 43% skuteczności interwencji. Sytuacja na parkiecie nie wróżyła, by goście byli w stanie w drugiej połowie nawiązać równorzędna walkę.
I rzeczywiście - druga połowa to rosnąca przewaga gospodarzy. Świetnie usposobieni rozgrywający z Olsztyna – Petricheev i Jacek Zyśk, przy asyście skrzydłowych, powiększali przewagę drużyny ze stolicy Warmii i Mazur. Zawodnicy Azotów Puławy nie potrafili nawet wykorzystać gry w podwójnej przewadze i tracili kolejne bramki. Słabiej grał Lasoń, a narzekający na ból kręgosłupa Zydroń nie pojawił się w drugiej połowie na parkiecie. W ekipie z Olsztyna szalał Zyśk, który przy słabszej postawie Kłosowskiego miał okazję "pokazać się” na swojej nominalnej pozycji lewego rozgrywającego. W 45 minucie spotkania wynik brzmiał 30:16 i mecz mógłby praktycznie się zakończyć. Gospodarze, podrażnieni ostatnią przegraną w Głogowie, nie zamierzali jednak zwolnić tempa. Uskrzydleni wiadomością o przegranej drużyny z Płocka (Wisła Płock uległa drużynie AZS-u Gdańsk - przyp. red.), powiększali w dalszym ciągu przewagę, która w 60 minucie osiągnęła 18 bramek.
- Spodziewałem się po Puławach czegoś więcej. Przy całym szacunku do rywala - myślałem, że postawią nam wyżej poprzeczkę, szczególnie w obronie - mówił po spotkaniu Jacek Zyśk, wybrany najlepszym zawodnikiem meczu.- Wyglądało to jakby ekstraklasa zagrała z pierwszoligowym zespołem, bo różnica na boisku była bardzo wyraźna. Wyglądało to trochę jakby goście "przeszli" koło meczu ale na usprawiedliwienie muszę powiedzieć, że nam "wyszedł" ten mecz - zakończył rozgrywający olsztynian.
W następnej kolejce olsztynianie zmierzą się na wyjeździe z drużyną Miedzi Legnica, a drużyna Azotów Puławy na własnym parkiecie zagra ze Stalą Mielec.
Traveland Społem Olsztyn - Azoty Puławy 42:24 (21:12)
Traveland Społem: Wolański, Boniecki - Bartczak 8, Maciejewski 7, Frelek 7 (3), Petricheev 7(1), Malewski 7 (3), Zyśk 5, Kłosowski 1, Wasilenko, Krawczyk, Misiewicz, Szymkowiak
kary: 8 min
Azoty: (najwięcej) Lasoń 8, Sieczka 4
kary: 12 min
widzów: ok. 1200