Gracze Orlen Wisły Płock grali falami - zaczęli słabo, później szybko odrobili straty, ale długo nie mogli wypracować przewagi. Udało im się do dopiero w drugiej połowie, chociaż w końcówce znów zanotowali słabszą fazę.
- Było troszkę walki, zaczęliśmy bardzo źle, bo od 0:4. Na szczęście można powiedzieć, że później weszliśmy na właściwe tory i graliśmy swoją piłkę ręczną. Na początku drugiej połowy wyszliśmy na prowadzenie pięcioma-sześcioma bramkami i kontrolowaliśmy przebieg spotkania. Na pewno gdzieś w głowach mieliśmy już niedzielny finał. Górnik bardzo się starał awansem do finału pożegnać grającego trenera, ale my też chcieliśmy się w tym finale znaleźć. Czeka nas teraz bardzo ważny mecz, ale wcześniej musimy odpocząć i zregenerować na masażach - powiedział skrzydłowy Adam Wiśniewski.
Płocczanie czwarty raz w ciągu trzech tygodni zmierzą się z Vive Tauronem Kielce. Obie drużyny znają się już jak przysłowiowe "łyse konie".
ZOBACZ WIDEO Piotr Masłowski: łatwiej byłoby gdybyśmy byli w trudniejszej grupie (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
- Oglądamy mecze, analizujemy je. Co roku spotykamy się, czy to w finale Pucharu Polski czy w lidze. Jest to bardzo dobry przeciwnik. Przed nami ostatnia szansa na ugranie czegoś w tym sezonie - powiedział Wiśniewski.
Nafciarze meczem na Torwarze zakończą sezon - będzie to też ostatni mecz w płockich barwach trenera Manolo Cadenasa.
- Każdy walczy o trofeum, trener po trzech latach też chciałby je osiągnąć. Było dużo sukcesów, np. w Lidze Mistrzów, ale Pucharu nie udało nam się go wspólnie zdobyć. Zagramy dla trenera, dla siebie, dla klubu i dla kibiców - zapowiedział skrzydłowy Orlen Wisły.