Pierwszy mecz olsztynianie wygrali 38:27. Druga potyczka to triumf ostrowian 34:28. - Wielka szkoda, że nie powalczyliśmy tak w pierwszym meczu w Olsztynie. Wtedy przed rewanżem byłoby nam zdecydowanie łatwiej. Dzisiejsze zwycięstwo nie dało nam nic, poza prestiżem. Podobnie jak w całym sezonie graliśmy falami. Nie mamy na tyle doświadczonych zawodników, aby w odpowiednim momencie odpowiednio się zachować - ocenia Krzysztof Przybylski, trener ostrowskiej drużyny.
Gospodarze apetyty swoich kibiców rozbudzili w pierwszej części środowego spotkania wychodząc na 7 trafień przewagi. Ta jednak została zniwelowana jeszcze przed przerwą do dwóch bramek. - Staraliśmy się i dawaliśmy z siebie wszystko. W zespole z Olsztyna występują gracze z większym, nawet ekstraligowym doświadczeniem. W odpowiednim momencie potrafili wytrzymać ciśnienie. Zniwelowali naszą przewagę i tak naprawdę musieliśmy odrabiać straty od początku - mówi Tomasz Klara, szczypiornista Ostrovii.
- Zagraliśmy chyba najlepszy mecz w sezonie. Olsztyn to mocny zespół i spokojnie poradziłby sobie w Superlidze. Mieliśmy ich na widelcu, ale czegoś zabrakło. Mimo tego powodzenia można być zadowolonym z tego co osiągnęliśmy w tym sezonie - dodaje Mariusz Kuśmierczyk, rozgrywający biało-czerwonych.
Ósmy sezon z rzędu na pierwszoligowych parkietach był najlepszy. Ostrovia zajęła drugie miejsce w grupie B, dające prawo gry w barażach o PGNIG Superligę. W Ostrowie Wielkopolskim działacze są już myślami przy kolejnych rozgrywkach.
ZOBACZ WIDEO Piotr Masłowski: łatwiej byłoby gdybyśmy byli w trudniejszej grupie (źródło TVP)
{"id":"","title":""}