Krzysztof Lijewski: Porażki PSG to nie zasłona dymna

WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara
WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara

Vive Tauron Kielce po raz trzeci zagra o finał Ligi Mistrzów. Poprzednie dwie próby zakończyły się fiaskiem. - Brązowych medali mamy już wystarczająco. Czas na zmianę kruszcu - zapowiada w rozmowie z WP SportoweFakty rozgrywający Krzysztof Lijewski.

WP SportoweFakty: W finale Pucharu Polski widzieliśmy już Vive w najwyższej formie?

Krzysztof Lijewski: Cały sezon przygotowywaliśmy się tak, by wystrzelić z formą właśnie w maju. Plan został wykonany - zdobyliśmy krajowy dublet i, co ważne, w finale ligi nie straciliśmy zbędnych sił. Jak dotąd wszystko idzie po naszej myśli, dyspozycja poprawia się z każdym meczem. Apetyty rośną jednak w miarę jedzenia. To naturalne. Teraz liczy się tylko mecz z PSG. Każdy sportowiec jeżeli ma nawet choć cień szansy na zwycięstwo, robi wszystko, by odnieść triumf. Tak samo będzie z nami.

W Kolonii nie debiutujecie. Czego zabrakło w poprzednich dwóch półfinałach?

- Sportowego szczęścia i przede wszystkim zdrowia. Pamiętajmy, że rok temu w półfinale kontuzji doznali Uros Zorman i Julen Aguinagalde – dwa fundamentalne ogniwa naszej drużyny. Bez nich gra zespołu dużo straciła. Mieliśmy mniej możliwości, mniej rąk i sił do gry. Jeszcze trudniej było odwrócić losy meczu. Porażka bolała, zwłaszcza ta druga. Teraz mamy jednak szansę na rewanż i rehabilitację. Brązowych medali mamy już dużo, czas na zmianę kruszcu.

ZOBACZ WIDEO Żona Artura Boruca: za poprzednich trenerów to było konspiracyjne przemykanie do hotelu

Do trzech razy sztuka?

- Do Kolonii jedziemy w pełni sił i w dobrych nastrojach. Jedyną niewiadomą pozostaje zdrowie Marina Sego. W porównaniu z poprzednimi edycjami jesteśmy też bogatsi o nowe doświadczenia. Może być tylko lepiej. Awans do finału to nasze marzenie. Jednakże w Kolonii wystąpią cztery drużyny o ogromnych apetytach i ambicjach. Dokładnie takich samych, jakie mamy my. Tam nie będzie faworytów.

Wygranie Ligi Mistrzów to jeden z najważniejszych celów w pana karierze?

- Jak najbardziej. Wydaje mi się, iż jest to ukoronowanie nie tylko sezonu, ale i całej kariery szczypiornisty. Nie każdy ma szansę brać udział w tak wielkim turnieju, walczyć o tytuł najlepszej drużyny w Europie. Ja mam to szczęście i zaszczyt, że gram w drużynie z potencjałem, który umożliwia nam walkę o najwyższe cele.

Ostatnie wyniki paryżan - dwie porażki z rzędu - to tylko zasłona dymna?

- Francuzi tak jak my walczyli o krajowy puchar, a skoro go przegrali, to nie jest to żaden fortel ani zasłona dymna. Finałów się nie odpuszcza, oni też na pewno nie odpuścili spotkania z Montpellier. To tylko pokazuje, że są do pokonania.

W czym tkwi największa siła PSG? Kto będzie najgroźniejszy?

- Nie obawiamy się nikogo indywidualnie. Musimy uważać na każdego zawodnika z osobna, ale przede wszystkim na zespół jako całość. Nasi sobotni rywale są bardzo dobrze poukładani, nie mają słabych stron. Na każdej pozycji występują światowe gwiazdy. Nie można kogoś odpuścić, a kogoś szczególnie pilnować. Nie w takim meczu. Jak skupimy się wyłącznie na Karabaticu i rzucimy wszystkie siły, by go powstrzymać, to zaraz sam Hansen w pojedynkę nas powystrzela. Trzeba mieć oczy i uszy szeroko otwarte. Na każdego z rywali, w każdej części boiska.

W bezpośrednim pojedynku na boisku zmierzy się pan z Mikkelem Hansenem.

- Duńczyka znam już bardzo dobrze, wielokrotnie stawaliśmy naprzeciwko siebie. To świetny gracz, bardzo uniwersalny, zabójczo groźny w ataku, z mocnym, niesygnalizowanym rzutem. Myślę jednak, że meczu nie rozstrzygną pojedynki jeden na jednego. Jak dla mnie Mikkel może rzucić i 20 bramek, a ja żadnej, ale jeżeli to Vive ma wygrać, wchodzę w to bez wahania.

Analizowaliście sierpniowe starcie z Tauron Areny?

- Nie. PSG z sierpnia, a PSG teraz to dwa róże zespoły.

Wielu mówi, że jeśli wygracie półfinał, sięgniecie po złote medale.

- Już samo wygranie półfinału będzie wielką sprawą, bo to pokaże, że wykonaliśmy kolejny krok do przodu. Zrobimy wszystko, żeby tak się stało. A finał? Tam wszystko może się zdarzyć.

Rozmawiał Maciej Szarek
[b]ZOBACZ WIDEO Piotr Masłowski: łatwiej byłoby gdybyśmy byli w trudniejszej grupie

(źródło TVP)

{"id":"","title":""}

[/b]

Źródło artykułu: