Od pierwszych minut meczu drużyny toczyły ze sobą wyrównaną walkę z lekkim wskazaniem na reprezentację Szwecji. Zespół Trzech Koron w 13. minucie miał szansę odskoczyć na dwie bramki, ale w zamian do kolejnego remisu doprowadził Nikola Prce. Zawodnik spisywał się znakomicie i kilkadziesiąt sekund później dał Bośni i Hercegowinie prowadzenie. Do wyrównania jednak doprowadził Jim Gottfridsson, a Vladimir Vranjes powędrował na ławkę kar.
Niebawem Szwecja odzyskała prowadzenie i włączyła piąty bieg. Po bramkach Jespera Nielsena, Johana Jakobssona i Mattiasa Zachrissona gospodarz podwyższył dystans do pięciu "oczek". Impas strzelecki drużyny gości przerwał Marko Tarabochia. Bramka gracza Orlen Wisły Płock podniosła bośniacką drużynę, która po pościgu zniwelowała straty do dwóch bramek. Ostatnie słowo należało już jednak do miejscowych.
Po zmianie stron Szwecja skutecznie odpierała nacisk Bośni i Hercegowiny. Drużyna Trzech Koron po trafieniach Jima Gottfridssona powiększyła na kwadrans przed końcem zaliczkę do ośmiu bramek i utrzymała ją do ostatniego gwizdka sędziów.
Szwecja - Bośnia i Hercegowina 27:19 (12:9)
Szwecja: Andersson, Appelgren - Gottfridsson 4, Olsson 2, Stenbacken, Konradsson 2, Karlsson, Jakobsson 5, Petersen 6, Zachrisson 6, Nilsson 1, Nielsen 1.
Bośnia i Hercegowina: Burić, Blazevic - Ovcina 1, Tarabochia 3, Buric 2, Panic 2, Savic, Karacic, Prce 9, Vranjes, Malinovic 2, Zulfic.
ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Jakub Błaszczykowski wróci do wielkiej formy? "Jest potrzebny tej reprezentacji"