W niedzielnym spotkaniu z Pogonią Baltica Szczecin zawodniczki 11. zespołu w tabeli PGNiG Superligi po raz kolejny w tym sezonie miały problemy przede wszystkim ze skutecznością ataków. Osłabionemu UKS-owi PCM Kościerzyna nie brakowało ambicji i serca do walki, jednak niewykorzystane akcje zadecydowały o rozmiarach porażki.
- Nie wiem, skąd dziś wzięła się tak duża absencja. Poprawiliśmy ten element przez ostatnie mecze i jakoś nam to wychodziło - powiedział tuż po meczu Dariusz Męczykowski. - Nie rzuciliśmy czterech karnych, nie zdobyliśmy bramki w przewadze, dużo naszych rzutów ze skrzydła było obronionych, każda z zawodniczek rozegrania została złapana pewnie cztery razy.
Sposobem na lepszą grę kościerskiego zespołu ma być według jego szkoleniowca szybkie przechodzenie z obrony do ataku.
- Chcemy grać taką "napadówkę", ponieważ dziewczyny są mniej doświadczone i
nie ma rzutów z tyłu. W związku z tym, kiedy zespół przeciwny ustawi się do obrony, my nie mamy specjalnie dużych szans - stwierdził trener UKS-u.
ZOBACZ WIDEO El. ME 2018: Rumunia - Polska (skrót) (Źródło: TVP S.A.)
{"id":"","title":""}
Pomimo wysokiej porażki z Pogonią Dariusz Męczykowski nie miał pretensji do swoich zawodniczek. Po meczu z uznaniem wypowiadał się o doświadczeniu rywalek.
- W pewnych momentach podjęliśmy równorzędną walkę, ale jednak klasa tych dziewcząt, ogranie i szeroka ławka spowodowały, że po prostu nas "zajechały" - skomentował trener.
Dużym zmartwieniem kościerskiego zespołu są w tym momencie kłopoty zdrowotne. Aż cztery zawodniczki z podstawowego składu zmagają się z kontuzjami.
- Brak Agnieszki Białek, naszej najlepszej kołowej to poważne osłabienie - przyznał Męczykowski. - Do tego Magda Krajewska skręciła staw skokowy, a ostatnio na treningu przed meczem śródstopie złamała Kamila Konofał. Wszystkie te dziewczyny to właściwie zawodniczki z pierwszej siódemki.
Pod ich nieobecność szansę na zaprezentowanie się dostały rzadziej grające zawodniczki. Według trenera zespołu tę szansę wykorzystały, dodatkowo gra z tak silnym rywalem była dla nich cennym doświadczenie.
- Bez trzech czołowych zawodniczek z pierwszej siódemki podjęliśmy walkę, tak samo jak w Lublinie. Myślę, że fajnie pokazały się zawodniczki z ławki rezerwowych: Paulina Piwowarczyk pograła na kole i stworzyła parę fajnych sytuacji, wyszła też Sylwia Neitsch, która rzuciła ładną bramkę. To był ich mecz. Mimo że dostały takie manto było warto - podsumował trener Męczykowski.