Łukasz Lemanik: Jakie nastroje panują w drużynie Zagłębia przed meczem z Chrobrym?
Tomasz Kozłowski: Nastroje są bojowe, ponieważ musimy wygrać ten mecz za wszelką cenę. Nie musi to być mecz ładny dla oka ważne żeby był zakończony wynikiem pozytywnym dla naszego zespołu.
Chyba specjalnie na mecze z Chrobrym nie trzeba Was motywować?
- Na pewno nie. Wystarczy powiedzieć, że jest to mecz derbowy o największą stawkę.
Spodziewałeś się, że o prawy gry w play-offach będziecie walczyć do ostatniej kolejki?
- Gdyby ktoś powiedział mi to na początku sezony uznał bym to za żart. Niestety liga weryfikowała nasze miejsce w ligowej tabeli. Na pewno wszyscy zastanawiamy się nad tym, ale jest jeszcze szansa na szóstą lokatę, która nie byłaby zła. Poczekajmy jednak to sobotniego wieczoru.
Jeszcze niedawno była szansa na piąte a nawet czwarte miejsce. Czego zabrakło aby być w górze tabeli?
- Wolę nie gdybać. Czegoś brakuje naszemu zespołowi w tych końcówkach, może trochę braku koncentracji. Mecz trwa 60 minut, wiec trzeba być skoncentrowanym do końcowej syreny.
Będziecie prowadzić korespondencyjny pojedynek a Azotami. W sobotę trzymacie kciuki za Miedź?
- Oczywiście, że tak ale i tak musimy przede wszystkim wygrać z Chrobrym. W myśl zasady - umiesz liczyć, licz na siebie.
Chrobry w Lubinie będzie w lepszej sytuacji, gdyż zapewnił już sobie grę w play-offach. Będzie to miało jakieś znaczenie?
- Wydaje mi się, że żadnego, ponieważ oni przyjadą wygrać. Takie mecze derbowe są zdecydowanie inne od pozostałych. Szkoda tylko, że do tej pory nie mamy hali widowiskowo-sportowej, ponieważ gdyby mogła ona pomieścić pięć tysięcy osób na pewno moglibyśmy liczyć na komplet publiczności, która byłaby ósmym zawodnikiem Zagłębia.