Bartłomiej Tomczak: Łączymy się w bólu z rodzinami górników

Materiały prasowe / GÓRNIK ZABRZE / PGNIG SUPERLIGA / Bartłomiej Tomczak
Materiały prasowe / GÓRNIK ZABRZE / PGNIG SUPERLIGA / Bartłomiej Tomczak

NMC Górnik Zabrze pewnie pokonał przed własną publicznością Piotrkowianina Piotrków Trybunalski. Po końcowym gwizdku środowych zawodów żywy przy Wolności był temat odwołanego niedzielnego starcia z Zagłębiem Lubin.

- Z pierwszej połowy nie byliśmy do końca zadowoleni. Do przerwy prowadziliśmy trzema bramkami, ale gra nie kleiła się jak chcieliśmy. Lepiej rozpoczęliśmy drugą połowę. Odskoczyliśmy na siedem, potem na dziesięć bramek. Mieliśmy ten mecz pod kontrolą - ocenia Bartłomiej Tomczak, gracz NMC Górnika Zabrze.

W środowej batalii z Piotrkowianinem skrzydłowy śląskiej drużyny nie był tak skuteczny jak w poprzednich meczach. Inna sprawa, że koledzy z zespołu często nie zauważali Tomczaka, który wychodząc na pozycję aż prosił się o zagranie. - O to czemu tak było, trzeba już zapytać chłopaków - śmieje się zawodnik Trójkolorowych.

- Mówiąc poważnie, nie muszę być w każdym meczu najskuteczniejszym zawodnikiem spotkania. Cieszę się, że wygraliśmy mecz i zdobyliśmy trzy punkty. Trener dał pograć wszystkim zawodnikom, to także niezwykle istotne - z punktu widzenia drużyny - że cała drużyna jest w grze - podkreśla Tomczak.

Łyżką dziegciu w beczce miodu były rozmiary zwycięstwa NMC Górnika nad beniaminkiem z Piotrkowa Trybunalskiego. Górniczy zespół prowadził już dwunastoma bramkami i mógł spokojnie budować przewagę, ale dublerzy, którzy pojawili się na parkiecie nie byli tak skuteczni jak gracze pierwszego składu.

ZOBACZ WIDEO Pewne zwycięstwo Atletico - zobacz skrót meczu z Osasuną [ZDJĘCIA ELEVEN]

- Na pewno wynik mógł być wyższy, bo z dwunastu bramek przewagi skończyło się na siedmiu. Trzeba mieć jednak na uwadze to, że szansę dostali młodzi zawodnicy, dla których każda minuta spędzona na parkiecie w meczu o stawkę to wielka nauka. Jestem przekonany, że to zaprocentuje w przyszłości - zapewnia Tomczak.

Zabrzanie gotowali się na planowane na Barbórkę "hajerskie derby" z Zagłębiem Lubin. Wskutek tragicznych wydarzeń w kopalni Rudna w Polkowicach i żałobie w regionie dolnośląskim niedzielne zawody zostały odwołane.

- W Lubinie spędziłem bardzo fajne siedem lat. Zawsze, gdy odchodzi człowiek, to wielka tragedia. Sam czuję duży żal i łączę się w bólu z rodzinami górników, którzy zginęli. Miałem nadzieję, że ofiar będzie mniej, niestety zginęli wszyscy. Sam mecz nie jest w takiej sytuacji tak istotny. Można go zagrać w innym terminie, teraz jest czas na żałobę i refleksję - podkreśla 31-latek.

Dobiegają końca jesienne zmagania w PGNiG Superlidze Mężczyzn. Jak oceniają ją w klubie z Wolności? - Zostały nam jeszcze dwa mecze. Miejmy nadzieję, że uda nam się zdobyć w nich komplet punktów. Wtedy będziemy tę jesień oceniać - wyjaśnia gracz ekipy z Wolności.

Komentarze (0)