Podopieczni Tałanta Dujszebajewa rywalizację we Francji rozpoczęli od porażki z Norwegami (20:22). Polacy z czwartą drużyną ostatnich mistrzostw Europy walczyli jak równy z równym, choć bukmacherzy przed meczem za zwycięstwo naszej drużyny płacili w stosunku pięć do jednego.
- O wszystkim przesądziły ostatnie minuty, kiedy zagraliśmy słabiej i popełniliśmy za dużo błędów - wyjaśnia Łyżwa. - Szkoda, bo Adaś Malcher zagrał świetnie w bramce. Wystarczyło podstawić kropkę nad "i". Na początku po meczu czuliśmy złość i smutek, bo rywale byli na wyciągnięcie ręki. Kolejnego dnia rano było już jednak w porządku.
Rozgrywający Azotów Puławy podkreśla, że kadrowicze nie biorą do siebie opinii z zewnątrz. - Były głosy, że nie podołamy, że będziemy przegrywać dziesięcioma golami. Nas to nie obchodzi. Skupiamy się na sobie - mówi. - Mamy nowy zespół, który uczy się grania na europejskim poziomie. I pokazaliśmy, że potrafimy nawiązać walkę z tak mocnymi rywalami, jak Norwegowie.
W czwartek dwóch punktów zdobyć się nie udało. Kolejna okazja nadarzy się w sobotę. - Musimy zwyciężyć. Nie ważne, jak będziemy grać - mówi nasz zawodnik. - Musimy się postawić, walczyć o każdą piłkę i zostawić na boisku serducho. Jeśli trochę szczęścia będzie po naszej stronie to wierzę, że jesteśmy w stanie pokonać Brazylię.
Kamil Kołsut z Nantes
ZOBACZ WIDEO Śniadanie na Dakarze: czy leci z nami pilot? (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}