Pierwsze minuty spotkania pokazały, że obie ekipy mają do siebie dużo respektu i żadna nie zdecydowała się na otwartą wymianę ciosów. Początek konfrontacji należał do gości, którzy szybko objęli prowadzenie 3:1. Mając świadomość siły rażenia trójki rozgrywających Zebr Jicha-Karabatić-Andersson, Chorwaci wyszli niezwykle wysoką obroną w celu zminimalizowania zagrożenia rzutu z drugiej linii. Dzięki temu w 12. minucie, po golu Igora Vori, Croatia prowadziła już 7:3. Niemcy jednak szybko odpowiedzieli na to trafienie bramkami Nikoli Karabaticia oraz dwiema Markusa Ahlma i przewaga gospodarzy stopniała do jednego oczka. Cuda w bramce gości wyczyniał Thierry Omeyer, który udowodnił, że należy do ścisłej światowej czołówki na tej pozycji. Z drugiej strony dłużny nie pozostawał mu Gorazd Skof, który napsuł szczególnie dużo krwi skrzydłowemu Dominikowi Kleinowi. W 27. minucie rzut karny dla gospodarzy wykorzystał ulubieniec miejscowej publiczności Mirza Dzomba i na tablicy pojawił się wynik 13:11. Chwilę później górą był już francuski bramkarz, a rezultat pierwszej połowy na 13:12 rzutem z sześciu metrów ustalił Ahlm.
Po zmianie stron inicjatywę przejęli ponownie goście. W 33. minucie swoją dopiero pierwszą bramkę w meczu zdobył najlepszy strzelec tegorocznej Ligi Mistrzów Kiril Lazarov, doprowadzając tym samym do remisu 15:15. Między słupkami dwoił się i troił Skof, który obok Igora Vori należał do wyróżniających się zawodników w szeregach mistrzów Chorwacji. W 36. minucie na twarzy Omeyera wylądowała bomba w sześciu metrów Ivano Balicia. Na szczęście goalkeeper mistrzów świata szybko doszedł do siebie, zamieniając przy tym kilka słów z chorwackim rozgrywającym. Kolejny okres gry to ponownie dominacja zawodników Zebr, którzy zdobyli trzy bramki z rzędu. Od tego momentu obie drużyny zaczęły grać dużo szybciej, prezentując piłkę ręczną na najwyższym światowym poziomie. W 46. minucie hala w Zagrzebiu znowu zawrzała, kiedy do remisu doprowadził Lazarov. Gospodarze mogli wyjść na prowadzenie, lecz Dzomba w sytuacji sam na sam z Omeyerem trafił w poprzeczkę. Fakt ten wykorzystali Niemcy, którzy po kolejnej bramce rozgrywającego znakomite zwody Filipa Jichy prowadzili 24:21. Gospodarze broni jednak nie zamierzali składać, szybko wyrównując stan spotkania. To zwiastowało wielkie emocje w ostatnich minutach pojedynku, który 7 tyś. kibiców zebranych w hali śledziło już na stojąco. Na 120 sekund przed końcem Skof obronił rzut z koła w wykonaniu Ahlma, a szybką kontrę na bramkę zamienił Tonci Valcić. Rozgrywający reprezentacji Chorwacji chwilę później doprowadził do stanu 28:28, ale to mistrzowie Niemiec mieli jeszcze niespełna pół minuty na zakończenie akcji celnym rzutem. Piłkę na kole otrzymał Ahlm, ale kolejną fantastyczną paradą popisał się słoweński bramkarz. Po chwili hala eksplodowała z radości, kiedy rzut Skofa przez całe boisko znalazł drogę do bramki Omeyera. Sędziowie orzekli jednak, że piłka przekroczyła linię bramkową już po końcowej syrenie i ostatecznie pojedynek zakończył się remisem 28:28.
Taki wynik w lepszej sytuacji stawia zespół THW Kiel, który w rewanżu 4. kwietnia we własnej hali będzie z pewnością jeszcze trudniejszym przeciwnikiem.
Croatia Osigurnaje-Zagreb - THW Kiel 28:28 (13:12)
Najwięcej bramek zdobyli:
Croatia Osigurnaje-Zagreb: Vori 9, T. Valcić 6, Vukić 3, Lazarov 3(2), Horvat 3.
THW Kiel: Jicha 8, Ahlm 6, Kavticnik 6(3), Karabatić 4.