Stal przed trudnym meczem z Pomezanią. Coraz głośniej o awansie

WP SportoweFakty / Radosław Siuba / Na zdjęciu: Dariusz Molski
WP SportoweFakty / Radosław Siuba / Na zdjęciu: Dariusz Molski

Wszystkie zespoły I ligi w grupie A na dobre wracają do gry po przerwie. W 23. kolejce Kancelaria Andrysiak Stal Gorzów podejmie Polski Cukier Pomezanię Malbork. Gorzowianie myślą tylko o zwycięstwie, ale też o walce o awans do Superligi.

Trzy tygodnie odpoczynku z pewnością przydały się ekipie gorzowskiego beniaminka. - Nasza gra rzeczywiście była trochę słabsza i te zwycięstwa przychodziły nam coraz trudniej, ale jednak cały czas trwały i trwają. Chcemy podtrzymać tę passę tym bardziej, że gramy u siebie i aby nasza twierdza pozostała niezdobyta - przyznał Dariusz Molski. - Przerwę wykorzystaliśmy na odświeżenie się, zmianę treningu i w ostatnim tygodniu przygotowywaliśmy się normalnym cyklem. Czekamy na ten mecz z niecierpliwością - dodał.

Trener Kancelarii Andrysiak Stal Gorzów nie ma wątpliwości, że Polski Cukier Pomezania Malbork nie będzie należeć do łatwych rywali. Gorzowianie zresztą tylko trzykrotnie byli gorsi od rywali. 23:27 przegrali właśnie w Malborku. - To będzie mecz walki. Zostaliśmy podrażnieni porażką w Malborku tym bardziej, że wcześniej przez długi okres czasu dobrze nam szło. Wiemy, dlaczego przegraliśmy i chcielibyśmy to naprawić, nie powtarzając tych samych błędów. Spodziewamy się bardzo trudnego spotkania. To bardzo doświadczony zespół. Na pewno będzie widowiskowo i gorąco - stwierdził szkoleniowiec.

Pomezania do tej pory straciła 584 gole. To dużo więcej niż inne zespoły z czołówki, ale gorzowianie się tym nie sugerują. - To jest dziwne, bo wysnułem taki wniosek, że w Gdyni wygrali obroną. Co prawda, było tam dużo bramek z przodu i z tyłu. 27:25 to raczej tak standardowo. Zwyciężyli jednak defensywą, dopiero w końcówce stracili kilka bramek. Trudno będzie im rzucić. To takie złudne wrażenie, bo ten zespół gra nierówno, wręcz falowo. W jednym pojedynku wydaje się, że łatwo oddają punkty, a w drugim są nie do ugryzienia. Wiem, że w tej lidze jest to drużyna z najwyższej półki - zauważył opiekun gorzowskiej ekipy.

Istotne jest, że drużyna przystąpi do rywalizacji w pełnym składzie. - Każdy ma swoje dolegliwości i na coś lekko narzeka. Piłkarze ręczni są jednak twardzi i do meczu przystąpią wszyscy, bojowo nastawieni i w pełnej gotowości - zapewnił Molski.

ZOBACZ WIDEO Real - Bayern. Monachijczycy mogą czuć się oszukani

Od kilku tygodni gorącym tematem w Gorzowie jest ewentualny awans Stali do PGNiG Superligi. Beniaminek miał już okazję zasiadać na fotelu lidera i strata do Spójni Gdynia nie jest duża. Czy jednak włodarze tego klubu zdecydują się na trzeci awans z rzędu po tym, jak zespół błyskawicznie przeszedł III i II ligę? - To już nie ode mnie zależy. Dosyć wcześnie zacząłem mówić, że pojawia się szansa, żeby zaistnieć w tej najwyższej lidze. Każdy chce tam grać, a tym bardziej taki zespół, który powstał prawie od podstaw. Stal została zbudowana w sposób przemyślany, ale tak szybka nauka jest dla mnie trochę niespodziewana. Z mojego punktu widzenia nie ma się nad czym zastanawiać i trzeba by było zaatakować Superligę. Czy jesteśmy do tego przygotowani? Nie, ale do odważnych świat należy. Czy klub to udźwignie, zobaczymy. Wiem, że są prowadzone rozmowy na ten temat - zdradził trener.

Zdaniem szkoleniowca to może być jedyna okazja, by pójść wyżej. W przypadku, gdy Superliga zostanie zamknięta, możliwość ta może odejść w zapomnienie na długie lata. - Im wcześniej się tam znajdziemy, tym lepiej dla nas. Największe niebezpieczeństwo jest takie, że być może niedługo te drzwi się całkowicie zamkną i wtedy ten cel, który sobie postawiliśmy, nie mając może całej wiedzy, będzie nieosiągalny. O ile dzisiaj ktoś wykazuje jakieś zainteresowanie nami i jest szansa, by się tam znaleźć, to później może jej nie być. Formuła za chwilę będzie się zmieniała i to chyba najlepszy czas, żeby wejść do superligi, nawet jeżeli na dzień dzisiejszy to przerasta nasze siły - powiedział.

Gra w najwyższej klasie rozgrywkowej to przecież nie tylko spore wymagania, ale i też mnóstwo profitów. - My na pewno nie bylibyśmy tylko i wyłącznie chłopcami do bicia, a jeżeli byśmy przegrywali mecze, to nie bez walki. Liga zawodowa to też są media, Canal+, które gwarantują rozgłos, reklamę i rozwój marki w przyszłości - przypomina Molski.

Czy jednak nie byłoby zbyt dużej różnicy poziomu sportowego? - Kosmetyczne uzupełnienia w składzie i myślę, że jesteśmy w stanie bardzo dobrze się poocierać i poobijać z superligowymi zespołami, może coś tam ugryźć - stwierdził szkoleniowiec.

Do zakończenia rozgrywek I ligi w grupie A jeszcze pięć kolejek. O ewentualnym awansie mówi się sporo, ale nie jest to nic pewnego. - To są na razie nasze marzenia i w kuluarach dochodzą do nas sygnały, że liga zawodowa jest nami zainteresowania. Jak to się rozwinie, to zobaczymy w przyszłości - mówił Dariusz Molski.

Również zawodnicy sporo dyskutują na ten temat. - Oczywiście, że rozmawiamy, bo to, czy awansujemy czy nie, to nasz codzienny temat. To strasznie dużo zmieni w naszym życiu. Wydaje mi się, że jesteśmy młodym, ambitnym zespołem i każdy z nas chciałby grać w ekstraklasie. Jeżeli byłaby taka możliwość, to nasz zespół będzie na tak - przyznał Stanisław Gębala, rozgrywający i najlepszy strzelec Kancelarii Andrysiak Stali Gorzów.

Najbliższe tygodnie będą decydujące. Jeśli gorzowianom uda się zdobyć miejsce gwarantujące awans i zdecydują się na przejście do PGNiG Superligi to będziemy świadkami bezprecedensowego wydarzenia. Od momentu reaktywowania sekcji piłki ręcznej przy Stali Gorzów w 2014 roku "żółto-niebiescy" z każdym sezonem pną się wyżej. W historii chyba jeszcze nie było tak, żeby jakiś zespół w trzy lata przeszedł z III ligi do najwyższej klasy rozgrywkowej.

Źródło artykułu: