Wybrzeże, które wyraźnie podrażniło ambicje puławian wygrywając z Azotami na wyjeździe w ostatniej kolejce rundy zasadniczej również mecz w Gdańsku zaczęło doskonale. Mimo dobrej postawy Wadima Bogdanowa od pierwszych minut, zespół gospodarzy po rzucie Adrian Kondratiuka prowadził 3:1.
W Azotach różnicę poza bramkarzem potrafił jednak zrobić Przemysław Krajewski. Skrzydłowy reprezentacji Polski w krótkim czasie miał na swoim koncie już pięć trafień. Kiedy Artura Chmielińskiego pokonał Nikola Prce, na 11 minut przed przerwą było już 6:8.
Gdy rodowity gdańszczanin Robert Orzechowski podwyższył prowadzenie przyjezdnych do trzech trafień wydawało się, że naszpikowana gwiazdami drużyna z Puław będzie już tylko konsekwentnie powiększać przewagę nad mniej doświadczonym zespołem z Gdańska. Wybrzeże się jednak nie poddało. Mimo kar, drużyna Damiana Wleklaka i Marcina Lijewskiego zdołała wyrównać po bramce Pawła Niewrzawy. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się rezultatem 12:13.
Od początku drugiej połowy zawodnicy Wybrzeża byli niezwykle skoncentrowani i szczególnie w obronie przynosiło to rezultat. W ciągu pierwszych dziesięciu minut tej części spotkania, Maciej Pieńczewski skapitulował tylko raz. Gdy trafił Łukasz Rogulski, było już 17:14!
ZOBACZ WIDEO Katarzyna Kiedrzynek: Nawet nie marzyłam o takim klubie jak PSG, to był dla mnie szok
Gdy u gdańszczan wszystko wyglądało niezwykle optymistycznie, przez 66 sekund KS Azoty grały w podwójnej przewadze. W tym czasie nie stracili jednak ani jednej bramki. Rzut Krajewskiego obronił Pieńczewski, a z drugiej linii trafił Niewrzawa. Wciąż utrzymywało się 2-3-bramkowe prowadzenie gdańszczan.
W newralgicznym momencie kontuzji doznał kapitan i jeden z liderów Wybrzeża - Łukasz Rogulski, który na noszach, z olbrzymim grymasem bólu na twarzy opuścił boisko. Brak Rogulskiego błyskawicznie wykorzystali puławianie, którzy po rzucie Leosa Petrovskiego wyrównali wynik meczu, odrabiając trzy bramki straty w ciągu czterech minut.
W końcu drużyna gości wyszła na prowadzenie. Stało się to po tym, jak Krzysztof Łyżwa trafił do pustej bramki, rzucając przez niemal całe boisko. Do samego końca zawodnicy Azotów powiększali już tylko przewagę. Gdańszczanie przegrali z kontuzjami, a olbrzymi wpływ miała różnica w doświadczeniu, która przejawiała się choćby w przewinieniach, a pod koniec również w zbyt gorących głowach. KS Azoty wygrały 27:24 i są bliżej awansu do półfinału szczególnie, że rewanż odbędzie się w Puławach.
Wybrzeże Gdańsk - KS Azoty Puławy 24:27 (12:13)
Wybrzeże: Chmieliński, Pieńczewski - Niewrzawa 6, Kornecki 4, Rogulski 3, Sulej 3, Wróbel 3, Kondratiuk 2, Podobas 2, Skwierawski 1, Prymlewicz, Oliveira, Abram.
Karne: 0/1.
Kary: 12 min. (Wróbel, Kornecki, Sulej, Rogulski, Podobas, Oliveira - po 2 min.).
KS Azoty: Bogdanow, Koszowy - Krajewski 8, Prce 4, Kuchczyński 3, Łyżwa 3, Jurecki 3, Orzechowski 2, Sobol 2, Petrovsky 2, Kubisztal 1, Przybylski, Grzelak, Masłowski.
Karne: 5/5..
Kary: 2 min. (Orzechowski 2 min.).
Sędziowie: Jerlecki, Łabuń (Szczecin).
Michał Gałęzewski z Gdańska