Dramat Flensburga, bracia Lijewscy w półfinale Ligi Mistrzów!

Wydawać się mogło, że trzybramkowa zaliczka zawodników Martina Schwalba z pierwszego, wyjazdowego spotkania zapewni pewien komfort gry zespołu z Hamburga i to oni przypieczętują w piątek awans do półfinału. Rzeczywistość była jednak dużo bardziej brutalna.

Wojciech Jabłoński
Wojciech Jabłoński

Wbrew oczekiwaniom, od pierwszych minut to goście byli stroną dominującą. Mając jasny cel odrobienia trzech bramek straty z pierwszego meczu, podopieczni Pera Carlena już w 7. minucie prowadzili 6:2. Ponad 12 tyś. kibiców zebranych Color Line Arena z pewnością nie spodziewało się takiego obrotu spraw. W 15. minucie przy stanie 7:7 zdawać się mogło, że gospodarze wrócili na właściwy tor. Jednak kolejne trzy bramki z rzędu zawodników Flensburga zwiastowały jeszcze wielkie emocje w piątkowym pojedynku. Goście grali szybką, kombinacyjną piłkę i przy znakomitej postawie bramkarza Dana Beutlera to oni dyktowali warunki na boisku. Sposobu na szwedzkiego goalkeepera nie mógł także znaleźć Marcin Lijewski, którego w 20. minucie zastąpił jego brat Krzysztof. Były zawodnik Śląska Wrocław od razu zdobył trzy bramki z rzędu dla HSV i na tablicy pojawił się wynik 12:13. Trudno jednak powiedzieć coś dobrego o obronie gospodarzy, która często pozostawiała zbyt dużo wolego miejsca rozgrywającym przyjezdnych, szczególnie Oscarowi Carlenowi, który w całym meczu zdobył 10 goli. Do końca pierwszej połowy Flensburg był stroną przeważającą, a na przerwę schodził ostatecznie z prowadzeniem 15:13.

W drugiej połowie gospodarze wzięli się do odrabiania strat. Już po trzech minutach do wyrównania doprowadził Torsten Jansen. Niedługo później Lars Christiansen zdobył jednak siedemnastą bramkę dla gości. Grający w osłabieniu Flensburg z minuty na minutę podwyższał swoje prowadzenie, które w pewnym momencie sięgnęło sześciu oczek. Jak w transie bronił nadal Beutler, czego absolutnie nie można powiedzieć o jego vis a vis Bitterze, który w całym meczu miał tylko pięć obron. W 43. minucie, przy stanie 23:17 dla gości, trener Schwalb poprosił o czas. Awans do półfinału wymykał się jego podopiecznym z rąk, a czasu było coraz mniej. Od tego momentu gospodarze wyszli dużo wyżej w obronie, a gole Bertranda Gilla oraz Jansena zmniejszyły nieco dystans do Flensburga, którego przewaga cały czas dawała mu awans do półfinału. Niecodziennej urody były bramki ze skrzydła Lasse Svana Hansena, który trafiał w najtrudniejszych wytuacjach. W 52. minucie, po golu Carlena na 29:24, emocje sięgnęły zenitu, a sytuacja HSV stała się dramatyczna. Gospodarze nie dali jednak za wygraną. Bramki Bertranda Gilla oraz Blazenko Lackovicia szybko przywróciły gospodarzom szanse na półfinał. W 57. minucie w nieprawdopodobnych okolicznościach Michael Knudsen trafił na 31:27 i sensacja zaczynała stawać się faktem. Trener Schwalb postawił już wszystko na jedną kartę i zdjął bramkarza, zastępując go zawodnikiem z pola, co przyniosło efekt w postaci bramki Lackovicia. Na minutę przed końcem gola zdobył Guillaume Gill i było 29:31. Zawodnicy Flensburga mieli niespełna 50 sekund na zdobycie jednej bramki, dającej im awans do upragnionego półfinału. Lasse Boesen zastąpił Beutlera, a na dwie minuty za fatalny atak na twarz Svana Hansena zszedł Lacković. Jednak piłka to rozegraniu rzutu wolnego trafiła wprost w ręce Hansa Lindberga i Color Line Arena eksplodowała. HSV Hamburg przegrał u siebie 29:31, ale trzy bramki zaliczki z pierwszego meczu dały mu awans do półfinału Ligi Mistrzów.

HSV Hamburg - Flensburg Handewitt 29:31

Najwięcej bramek:

HSV Hamburg: B.Gill 7, K.Lijewski 5, Jansen 5, Lacković 5

Flensburg-Handewitt: O.Carlen 10, Boesen 5, Svan Hansen 5

Kolejnych trzech półfinalistów wyłonią pojedynki w sobotę i w niedzielę. Miejmy nadzieję, że do braci Lijewskich, których zobaczymy w kolejnej fazie, dołączą także Polacy grający na co dzień w Rhein-Neckar Lowen.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×