Treningi pod napięciem w Opolu. "Elektryczny" biznes przedstawicieli KPR Gwardii

WP SportoweFakty / Wiktor Gumiński / Mateusz Jankowski przy maszynie do elektrostymulacji
WP SportoweFakty / Wiktor Gumiński / Mateusz Jankowski przy maszynie do elektrostymulacji

Ciało przeszywają impulsy elektryczne. Kilkanaście minut intensywnego treningu w specjalnym stroju. Tym odznacza się salon EnergyBodytec w Opolu, należący do Mateusza Jankowskiego i Michała Skórskiego.

Od momentu przekroczenia progu drzwi przy ulicy Oleskiej 41 w Opolu i zapoznania się z regulaminem treningu, towarzyszą nam już tylko trzy rzeczy. Pierwszą z nich jest specjalna czarna kamizelka, mocno przylegająca do ciała, zawierająca kable.

To właśnie dzięki nim daje nam się następnie we znaki niepozornie wyglądająca maszyna elektrostymulacyjna. Wysyła ona impulsy do sześciu grup mięśniowych: ud, pośladków, pleców, klatki piersiowej, brzucha i ramion. Podłączony do niej, po etapie przyzwyczajania ciała do impulsów, odbywam 12 minut treningu właściwego i 5 minut cardio. Wszystko pod czujnym okiem trenera, który zawsze nadzoruje przebieg zajęć.

- Nic nie odbywa się bez wiedzy klienta. Jeżeli impuls jest za mocny, zmniejszamy intensywność. Jeżeli za słaby, podkręcamy. Klient zawsze ćwiczy sam z trenerem. Nie ma dookoła osób, które przyglądałyby się jego ćwiczeniom bądź wytykały błędy. Nikogo nie przygniecie żaden ciężar, bo ćwiczy się tylko z własnym napięciem mięśniowym - opowiada Mateusz Jankowski, kapitan KPR Gwardii i współwłaściciel studia EnergyBodytec, z którym odbyłem trening.

Pompki, burpeesy, planki, przysiady - oto przykładowe ćwiczenia, jakie wykonywałem w jego trakcie. Po ich zakończeniu i poświęceniu kolejnych kilkunastu minut na oddech, przeszliśmy do rozmowy.

ZOBACZ WIDEO Morderczy triatlon dla najtwardszych: DATEV Challenge Roth 2017 (WIDEO)

- Angażujemy wszystkie główne partie mięśniowe. Podczas impulsu musimy je napinać, a prąd dodatkowo wspomaga ich bodźcowanie. Ma zagwarantować, że nasze mięśnie będę pracować w pełnym zakresie, nawet jeśli będziemy wykonywać dany element nie do końca poprawnie. Nie da się tej aktywności porównać do ćwiczeń na siłowni. Tam pracujemy bowiem nad poszczególnymi partiami mięśniowymi, a tutaj przez około 20 minut ćwiczymy ostro całe ciało, przede wszystkim z własnym ciężarem - tłumaczy.

Choć poszczególne zajęcia wyglądają na krótkie, nie należy ich odbywać z dużą częstotliwością. - Przez pierwszych 10-12 tygodni nie powinno się trenować częściej niż raz w tygodniu. Dlatego że to bardzo duży wydatek energetyczny. Podczas treningu EMS spala się kilkakrotnie więcej kinazy kreatynowej niż podczas naprawdę mocnego treningu na siłowni - wyjaśnia Jankowski.

Mówi też o największym przeciwwskazaniu obcowania z elektrostymulacją. - Ćwiczenie z implantami medycznymi, szczególnie rozrusznikiem serca, byłoby bardzo ryzykowne. Trening ma nam pomóc i sprawiać przyjemność, a nie zaprowadzić na cmentarz. Na liście przeciwwskazań, stworzonej z powodów bezpieczeństwa, jest też na przykład cukrzyca, ale osoby z tą chorobą akurat do nas przychodzą i też wykonują ćwiczenia.

Autor tekstu i trener Mateusz Jankowski tuż po zakończeniu treningu EMS (fot. M. Jankowski)
Autor tekstu i trener Mateusz Jankowski tuż po zakończeniu treningu EMS (fot. M. Jankowski)

Bo treningi EMS nie są przeznaczone jedynie dla wyczynowców. Odbywać je może każdy, niezależnie od stopnia wytrenowania i częstotliwości obcowania ze sportem. W studiu EnergyBodytec pojawiają się zarówno profesjonaliści, jak i amatorzy.

- Mamy bardzo szeroką gamę klientów. Gościli u nas hokeiści, bokserzy oraz przedstawiciele sportów siłowych czy ju-jitsu, ale również zwykli ludzie z ulicy, którzy po prostu stwierdzili, że czas coś ze sobą zrobić. Samemu ćwiczę na maszynie, kiedy tylko mam taką możliwość. Dla każdego sportowca trening może być właściwym uzupełnieniem. Nie powoduje przeciążeń na stawy, a ponadto daje też możliwość rehabilitacji - podkreśla Jankowski.

Firma jego i Michała Skórskiego, drugiego trenera Gwardii, działa w Opolu od stycznia 2017 roku. Postawili na rzecz w Polsce nadal niszową. Treningi EMS największa popularnością cieszą się bowiem w krajach zachodnich: Niemczech, Szwajcarii i Austrii.

- Niemcy zdecydowanie przodują, jeżeli chodzi o liczbę tego typu salonów ćwiczeń. U nas tak naprawdę wszystko dopiero raczkuje, aczkolwiek zainteresowanie stopniowo wzrasta. Otwierając studio w Opolu zainspirowaliśmy się działalnością naszych znajomych w Gdańsku oraz Mariusza Jurasika, który miał ten biznes w Kielcach - zaznacza kapitan opolskiego zespołu.

Zajęcia można odbywać pod okiem jego, Skórskiego, ale również Piotra Sporka, będącego w Gwardii trenerem przygotowania fizycznego. Jankowski zdaje sobie jednak sprawę, że wciąż czeka ich wiele pracy nad popularyzacją EnergyBodytec.

- Na pewno chcemy zatrudnić pracownika, by nas trochę odciążył. Pragniemy też mocniej zakomunikować ludziom w Opolu o naszym salonie. Na razie działa on przede wszystkim na zasadzie poczty pantoflowej. Osobiście zapraszam wszystkich do zapoznania się z treningiem EMS. Pierwsze zajęcia są darmowe, by każdy mógł poznać ich specyfikę i wyrobić sobie opinię. Na drugi dzień na pewno będzie o nas czule pamiętać - puentuje z uśmiechem Jankowski.

Wiktor Gumiński 

Źródło artykułu: