Grzegorz Tkaczyk: Najlepsi żołnierze dostają najtrudniejsze zadania

Michał Kołodziejczyk
Michał Kołodziejczyk
Patrząc na pana drogę od chłopca z warszawskiego Targówka, z utlenionymi włosami i po zbyt częstych wizytach w solarium, do wicemistrza świata w piłce ręcznej i ojca rodziny, to nie była krótka podróż...

Była rzeczywiście długa i wyboista, ale niczego nie żałuję, wszystko było po coś. Przeżyłem świetną przygodę, niczego nie planując. Przecież w rodzinie nie miałem żadnych tradycji sportowych - bawiłem się jako dzieciak, trafiłem do kadry juniorskiej, młodzieżowej. Trochę czasu minęło, zanim uświadomiłem sobie, że to może być moje życie. Kingę poznałem na tyle wcześnie, że zdążyłem ją zabrać do Niemiec. Miałem to szczęście, że zawsze była przy mnie. Nie wyobrażam sobie życia jako sportowiec samotnie w innym kraju. Jak wszystko idzie dobrze, to sobie poradzisz, ale jak przychodzą niepowodzenia, a po powrocie do domu jedyne co możesz zrobić, to zamknąć się w sobie, upadek jest blisko. Ja nie miałem takiego problemu, bo zawsze mogłem liczyć na Kingę. Nigdy nie była żoną na dojazd. Nie, że trochę pomieszka w Polsce i wpadnie w odwiedziny. Zawsze byliśmy razem. Myślę, że dla Kingi to był bardzo trudny czas i pełnią życia zaczęła żyć dopiero po powrocie do Polski. Czasami chodzi o proste codzienne rzeczy: znajomych, własny biznes, w którym można się spełnić.

Sport pomógł panu przejść przez trudne momenty codzienności?

Sport sprawił, że jestem, kim jestem. Dla mnie sport to przede wszystkim krytyka.

Jak to krytyka?

Cały czas jesteśmy poddawani ocenie, wystawia się nam noty. Jak jest dobrze, to nie ma się czym martwić, a jak się powinie noga, to nagle znajduje się wiele osób, które się z tego cieszą, albo znajdują dodatkową przyjemność w dokopywaniu. To sprawia, że skóra robi się grubsza i złamać psychikę sportowcom jest bardzo trudno. Nie da się nam tak po prostu sprawić przykrości. Sport kształtuje charakter. Piłce ręcznej bardzo dużo zawdzięczam, ale także bardzo dużo mi zabrała. Podpisałbym się pod tym, co o siatkówce powiedział Łukasz Kadziewicz - że go stworzyła, a potem zniszczyła. Ja przez sport na stole operacyjnym też się trochę należałem. Ograniczałem życie zawodowe, by nie pozwolić zabrać piłce jeszcze więcej.

To znaczy?

Kończyłem grę w kadrze, gdy urodził się Mateusz. Nie chciałem przegapić ważnych momentów, chciałem usłyszeć, kiedy powie "tata". To było po igrzyskach w Pekinie, kiedy poczułem się wypalony, doszły do tego kontuzje, przemęczenie i uznałem, że to świetny moment, by skupić się tylko na grze w klubie. Mateuszowi dużo zabraliśmy, bo kiedy urodziły się bliźniaki, mnóstwo czasu spędzaliśmy w szpitalach. Myślę, że mój starszy syn mógł czuć się wtedy zagubiony. Mieliśmy obawy o to, jak cała sytuacja wpłynie na jego rozwój. Bo nie dość, że przestał być jedynakiem, to nagle dwie małe osoby, które pojawiły się na świecie, zabrały mu rodziców niemal w całości. Miałem sobie bardzo dużo do zarzucenia, ale nie dało się tego inaczej rozwiązać. To był trudny okres, ale teraz znowu już jestem dla niego. Trenuje piłkę nożną, jeździmy na mecze reprezentacji, nadrabiamy stracony czas.

Piłkę nożną? Ma pan pretensje, że nie ręczną?

Cieszę się, że lubi ruch. Wiele pytań o futbol zadaje zawsze Robertowi Lewandowskiemu. Dobrze, że ma kogo spytać, bo Marcin Lijewski rozkolportował informację, że jestem najgorszym piłkarzem nożnym wśród ręcznych. Zgadzam się z tym i nie mam żalu.

Historia pana znajomości z Lewandowskim jest dość dziwna...

Kiedy był jeszcze piłkarzem Lecha Poznań, zupełnie przypadkiem trafiliśmy do tego samego hotelu podczas urlopu. Robert wracał do Polski wcześniej, więc poprosiłem go, żeby pożyczył mi długie spodnie, bo żadnych nie wziąłem, a w szortach nie wpuszczali do restauracji. Nie mogę znaleźć zdjęć z tamtych wakacji, ale wyglądałem komicznie. Spodnie wyprałem i oddałem, a z Robertem widujemy się czasem na Mazurach.

Ludzie widzą w nas herosów, myślą, że my to tylko zwycięstwa, wywiady w telewizji, życie na godnym poziomie, fajne samochody. Ale mamy przecież także sytuacje, których nikt nie jest w stanie przewidzieć, a z którymi musimy się zmierzyć. Od nas, wielkich i silnych, oczekuje się opanowania, siły i spokoju.


To prawda, ze nauczył pan pływać Lewandowskiego na wakeboardzie?

Pierwsze lekcje miał u mnie, ale nie wiem, czy nadal pływa.

W pańskiej książce jest trochę goryczy. Jakby było panu przykro, że za sukcesami reprezentacji Polski w piłce ręcznej pana czasów nie poszedł sukces całej dyscypliny.

Najlepszym przykładem jest obecna kadra, w której trener Piotr Przybecki nie ma wielkiego wyboru. Nasze zwycięstwa i medale zostały zaprzepaszczone, szansa na rozwój piłki ręcznej - przespana. To nie jest tak, że teraz obudziliśmy się z ręką w nocniku, krzyczeliśmy głośno, jeszcze kiedy graliśmy, ale wówczas niewiele to dawało. Jeśli chodzi o liczbę ludzi uprawiających nasz sport, jesteśmy daleko za wszystkimi potęgami europejskimi, nie wspominając o Francji, która ma blisko milion zawodników. Nie wykorzystano mody na ręczną, jaka pojawiła się wtedy, gdy osiągaliśmy sukcesy. Nikt nie wycisnął tamtego czasu, dlatego jestem rozgoryczony. Teraz sytuacja się zmienia, powstają szkoły, działacze troszeczkę zrozumieli i próbują ratować to, co zostało. Lepiej późno, niż wcale.

Zgodzi się pan, że brakuje nam teraz mocnych, wyrazistych charakterów w reprezentacji?

Nasze mocne charaktery wiązałbym z tym, że każdy musiał walczyć o swoje nie tylko na boisku, ale także poza nim. Teraz Związek Piłki Ręcznej w Polsce funkcjonuje na takim poziomie, że kiedy zawodnik przyjeżdża na zgrupowanie, to nie brakuje mu niczego. My chodziliśmy do prezesa szarpać się o premie, albo o to, czy będzie sprzęt. Przecież dopóki Bogdan Wenta z Marcinem Lijewskim nie wykorzystali własnych kontaktów i nie zamówili dla całej kadry takich samych koszulek treningowych, to każdy ćwiczył w tej, jaką dostał z klubu. Wyglądaliśmy jak banda przebierańców. Te wszystkie trudne momenty scaliły nas jako zespół, mieliśmy wspólnego wroga, tu, w środku organizacji, a nie tylko podczas meczu.

Czy Grzegorz Tkaczyk to najlepszy zawodnik polskiej piłki ręcznej w XXI wieku?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×