4 Nations Cup: polska obrona na wielki plus. Biało-Czerwoni nie dali szans Bahrajnowi

Reprezentanci Polski, zwłaszcza w drugiej połowie meczu z Bahrajnem w ramach turnieju 4 Nations Cup pokazali doskonałą grę w defensywie. Trochę lepiej mogło być w ataku, niemniej jednak wygraliśmy 26:18 i w finale zagramy w Ergo Arenie z Białorusią.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski
Arkadiusz Moryto w akcji rzutowej Newspix / TADEUSZ SKWIOT / Arkadiusz Moryto w akcji rzutowej

Co prawda pierwszą bramkę rzucił reprezentant Bahrajnu Husain Al Sayyad, jednak to Polacy od samego początku prezentowali się dużo lepiej. Niezwykle skuteczny był prawoskrzydłowy Arkadiusz Moryto, a bardzo dobry debiut zaliczył bramkarz Piotrkowianina, Marcin Schodowski.

Po dobrych obronach Schodowskiego nasi reprezentanci rzucali łatwe bramki, a Bahrajn zupełnie nie istniał w ataku. Gdy w 17. minucie potężnym rzutem z drugiej linii popisał się Paweł Paczkowski, prowadziliśmy już 7:2. Niestety w tym momencie przytrafił się nam okres rozluźnienia, który okazał się niezwykle bolesny. W turniejach o stawkę taka gra z pewnością byłaby niedopuszczalna.

Zawodnicy znad Zatoki Perskiej w ciągu czterech minut rzucili cztery bramki z rzędu i zbliżyli się na zaledwie jedno trafienie różnicy. Piotr Przybecki poprosił o czas i na szczęście nasz zespół zdołał zareagować pozytywnie. Efektowne bramki rzucili Paweł Genda i przede wszystkim najlepszy zawodnik pierwszej połowy, Arkadiusz Moryto. Ostatecznie na przerwę schodziliśmy przy wyniku 12:10. Nie ma wątpliwości - mogło, a nawet powinno być o wiele lepiej.

Druga połowa rozpoczęła się od dwóch kar dla reprezentacji Bahrajnu, co z pewnością pomogło odmienionemu po przerwie zespołowi. Bardzo dobre wejście w mecz zaliczył Michał Daszek, który w krótkim czasie rzucił trzy bramki. W porównaniu do pierwszej części spotkania, goście z Azji grali dużo mniej skutecznie.

ZOBACZ WIDEO Co się stało z Vive Kielce? "Ten zespół miał grać fantastycznie"

Gdy Piotr Chrapkowski rzucił bramkę w 42. minucie, było już 19:12 dla Polski. Wynik mógł być jeszcze wyższy, jednak w bramce Bahrajnu doskonale spisywał się Mohamed Husain, który obronił kilka akcji sam na sam. Prowadziliśmy wysoko, ale chwilami zdecydowanie brakowało nam skuteczności.

Na plus z pewnością można jednak ocenić obronę Biało-Czerwonych, z doskonałym Adamem Morawskim na czele. Bramkarz Orlenu Wisły w ciągu 24 minut stracił zaledwie dwie bramki, a dodatkowo w I połowie skutecznie interweniował przy karnym. W końcu lepiej zaczęła wyglądać też gra w ataku i gdy trafił Moryto, wyszliśmy na dziesięciobramkowe prowadzenie - 22:12.

W końcówce spotkania polski zespół delikatnie odpuścił w obronie, po nienagannym okresie gry w defensywie. Ostatecznie zwyciężyliśmy 26:18 i w piątkowym finale (godz. 18:30) zagramy z reprezentacją Białorusi, która pokonała Japonię. Wcześniej o trzecie miejsce zagrają dwa zespoły z Azji.

Polska - Bahrajn 26:18 (12:10)

Polska: Schodowski, Morawski - Moryto 6, Daszek 4, T.Gębala 3, Genda 2, Paczkowski 2, Chrapkowski 2, Syprzak 1, Czuwara 1, Makowiejew 1, M.Gębala 1, Krieger 1, Nogowski 1, Wróbel 1, Walczak, Daćko.
Karne: 1/2.
Kary: 8 min. (Walczak, Wróbel, Krieger, Daćko - po 2 min.).

Bahrajn: Husain - Habib 4, Qader 4, Al Sayyad 3, Ali 3, Jalal 3, Saad 1, Alsalatna, Saad, Merza, Al Fardan, Madan, Al Maquabi, Eid, Abdulquader.
Karne: 3/4.
Kary: 10 min. (Merza, Jalal, Madan, Al Maquabi, Abdulquader - po 2 min.).

Sędziowie: Baranowski, Lemanowicz.

Czy Polska pokona w piątek Białoruś?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×