Powtórka sprzed roku? - zapowiedź spotkań rewanżowych półfinału Ligi Mistrzów

Materiały prasowe
Materiały prasowe

Wszystko wskazuje na to, że do finału tegorocznej Ligi Mistrzów awansują te same ekipy, które kibice mogli podziwiać w poprzednim sezonie. Zdecydowanie łatwiejsze zadanie ma zespół THW Kiel, który na SAP Arena jedzie z zaliczką czternastu goli. Natomiast jednej bramki przewagi będzie bronił Ciudad Real.

W tym artykule dowiesz się o:

THW Kiel - Rhein-Neckar Lowen 30.04.

Pierwszy mecz: Rhein-Neckar Lowen - THW Kiel 23:37

W sezonie 2003/2004 Flensburg-Handewitt pokonał w pierwszym półfinałowym meczu Ligi Mistrzów S.C. Magdeburg 30:20. W rewanżu Gladiatorzy odrobili dziesięciobramkową stratę, jednak wynik 36:26 premiował awansem do finału ówczesny zespół Marcina Lijewskiego. Czy jest szansa, że coś podobnego może się przydarzyć w czwartek? Raczej nie.

Podopieczni Alfreda Gislasona w pierwszym pojedynku z Lwami udowodnili, że obecnie są najlepszą drużyną klubową na świecie. Niesamowicie twarda obrona, genialny Thierry Omeyer i błyskawiczne kontry to elementy gry, które cechują obecnych mistrzów Niemiec. Do tego dochodzi wyrównany skład i znakomita postawa Filipa Jichy, który w tym sezonie przyćmił nieco uchodzącego za najlepszego piłkarza ręcznego świata Nicolę Karabaticia. Islandzki trener Zebr przesunął utytułowanego Francuza na środek rozegrania, aby zrobić miejsce 27-letniemu Czechowi. Ten bardzo szybko spłacił kredyt zaufania, zdobywając w tym sezonie już 283 gole. To wszystko składa się na to, że obecnie trudno wskazać drużynę, która jest w stanie dorównać ekipie z Kilonii.

Dla drużyny Lwów czwartkowa konfrontacja z Zebrami będzie najprawdopodobniej pożegnaniem z tegoroczną Ligą Mistrzów. Ale zawodnicy Rhein-Neckar Lowen nie mają czego żałować. Zespół, który jeszcze cztery lata temu występował w drugiej Bundeslidze, obecnie zmierza po wicemistrzostwo kraju, a w swoim pierwszym sezonie w Lidze Mistrzów dotarł aż do półfinału. Porażka z Zebrami była "wkalkulowana", jednak z pewnością działacze, kibice oraz sami zawodnicy spodziewali się nieco bardziej wyrównanego dwumeczu. 14 bramek różnicy na tym poziomie rozgrywek rzadko się zdarza i tylko świadczy o tym, z jak silnym zespołem przyszło się zmierzyć podopiecznym Wolfganga Schwenke. Tym bardziej, że do zeszłotygodniowej potyczki Lwy przystępowały bez Grzegorza Tkaczyka, Sergieja Harboka, Sergieja Shelmenko oraz z nie w pełni sprawnym Karolem Bieleckim. Indywidualne umiejętność Gudjona Valura Sigurdssona oraz Mariusza Jurasika to było zdecydowanie za mało na perfekcyjnie grający zespół THW Kiel.

Czwartkowy rewanż powinien być tylko formalnością, jednak niewykluczone, że Zebry podejdą do tego spotkania mniej skoncentrowani niż zazwyczaj. Lwy natomiast będą się starały odrobić przynajmniej część strat z pierwszego pojedynku i z honorem pożegnać się z Ligą Mistrzów. A okazja do zrewanżowania się kilończykom już za 10 dni, kiedy to obie ekipy zmierzą się ze sobą w półfinale Pucharu Niemiec.

Ciudad Real - HSV Hamburg 2.05.

Pierwszy mecz: HSV Hamburg - Ciudad Real 29:30

Zdecydowanie więcej emocji niesie ze sobą drugi półfinał, w którym zmierzą się ekipy HSV Hamburg oraz Ciudad Real. Pierwsza konfrontacja tych drużyn pokazała, że spotkały się ze sobą dwa wyrównane zespoły, choć faworytem rewanżu jest zdecydowanie ekipa hiszpańska.

Talant Dujshebaev w ubiegły weekend nie mógł skorzystać z usług skrzydłowego Davisa Camary oraz kołowego Torstena Laena, którego z konieczności musiał zastąpił na tej pozycji Sergej Rutenka. Mimo to, mistrzowie Hiszpanii poradzili sobie znakomicie, wygrywając w obecności ponad 10 tyś. niemieckich kibiców 30:29. Jak zawsze znakomicie funkcjonowała obrona z Didierem Dinartem na czele, która nie pozostawiła zbyt dużo miejsca rozgrywającym HSV. Spory wkład w zwycięstwo Ciudad Realu miał też bramkarz Arpat Sterbik, który po kwadransie gry zmienił między słupkami Javiera Hombradosa.

Przed zawodnikami z Hamburga stoi wyjątkowo ciężkie zadanie. W tegorocznej Lidze Mistrzów Hiszpanie przed własną publicznością jeszcze nie przegrali, pokonując przy tym między innymi THW Kiel 35:33. Trudno też liczyć, że gra podopiecznych Martina Schwalba ulegnie jakieś diametralnej zmianie, chociaż wnioski, jakie niemiecki trener wyciągnie po zeszłotygodniowej porażce, mogą okazać się kluczem do sukcesu. Przede wszystkim większe zagrożenie musi być ze strony skrajnych rozgrywających, gdyż zarówno Pascal Hens, jak i bracia Lijewscy oddali w sumie jedynie osiem rzutów na hiszpańską bramkę. Szczególnie zawiódł reprezentant Niemiec, którego udanie zastąpił Blazenko Lacković. Na pochwałę zasługuję też współpraca z kołowym Bertrandem Gillem, który oprócz pięciu goli, kilkakrotnie wypracował rzuty karne.

Aby wygrać, zawodnicy HSV muszą wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności, natomiast Ciudad Real aby odnieść sukces musi zagrać swoją piłkę.

Polscy kibice w finale najpewniej widzieliby zespół HSV i braćmi Lijewskimi w składzie. Tym bardziej, że Marcin w barwach Flensburga już dwukrotnie miał możliwość gry o złoto i za każdym razem musiał zadowalać się drugim miejscem. Triumf w tych najbardziej prestiżowych rozgrywkach byłby wspaniałym zwięczeniem sportowej kariery polskiego rozgrywającego.

Komentarze (0)