Bardzo długo, bo ponad dwa miesiące, głogowscy kibice musieli czekać na powrót rozgrywek PGNiG Superligi do własnej hali. W czterech pierwszych potyczkach tego roku podopieczni Jarosława Cieślikowskiego o ligowe punkty walczyli na parkietach rywali. Nowy rok szczypiorniści Chrobrego rozpoczęli pozytywnie. Zwycięstwa w Gdańsku, Gdyni i Kwidzynie oraz, mimo porażki, bardzo dobra postawa na trudnym terenie w Płocku, pozwalają im z optymizmem patrzeć na dalszą część rywalizacji. Głogowianie gonią czołówkę tabeli grupy granatowej, tracąc do najniższego stopnia podium cztery punkty.
W lutym natomiast fani szczypiorniaka w Głogowie na brak superligowych emocji z pewnością nie będą mogli narzekać, bowiem ich ulubieńcy wszystkie (aż cztery) spotkania rozegrają u siebie. Ich pierwszym rywalem w maratonie meczowym był obecnie plasujący się na ostatnim miejscu grypy pomarańczowej zespół ze Szczecina. W poprzednim pojedynku obu ekip w tym sezonie po zaciętym spotkaniu zwycięstwo padło łupem głogowian.
Przed sobotnim starciem nie trudno było zatem wskazać faworyta.
Gospodarze od początkowych minut chcieli sprostać temu zadaniu. I tak spotkanie rozpoczęli z wysokiego C. Goście natomiast nieporadni w ataku zanotowali na wstępie kilka strat. Te skrzętnie wykorzystali, zamieniając je na bramki, miejscowi. Głogowianie po kilku chwilach od premierowego gwizdka prowadzili 3:0. W 5. minucie szczecinianie po raz pierwszy wpisali się na listę strzelców. Rzut Wojciecha Jedziniaka obronił co prawda Michał Kapela, jednak nie sprostał już dobitce Patryka Biernackiego.
W kolejnych minutach zawodnicy ze Szczecina kilkakrotnie zdobywali trafienia kontaktowe, jednak inicjatywa cały czas była po stronie Chrobrego. Głogowianie lepiej prezentowali się w defensywie, ani razu nie pozwalając rywalom na wyrównanie. Sami z akcji na akcję coraz śmielej brylowali w ofensywie, na czele z Kamilem Sadowskim, który w pierwszej odsłonie trafił do bramki rywali pięciokrotnie. Po 30 minutach drużyny zeszły do szatni przy prowadzeniu zespołu z Głogowa 13:10.
Po zmianie stron gospodarze coraz bardziej dominowali na parkiecie. W każdej kolejnej akcji udowadniali swoją wyższość nad przeciwnikami. Między 40. a 45. minutą wpisali się na listę strzelców pięć razy, przy tylko jednym trafieniu z rzutu karnego gości. Chrobry tym samym na kwadrans przed końcem podwyższył swoją przewagę do 7 trafień (21:14). Tego dnia ekipa ze Szczecina nie była już w stanie w żaden sposób zagrozić drużynie trenera Cieślikowskiego. Do samego końca dolnośląska ekipa kontynuowała swoją dobrą grę, ostatecznie pokonując Pogoń 28:19.
Zwycięstwo głogowian ani przez moment nie było zagrożone. Adam Babicz i spółka od pierwszej do ostatniej minuty prowadzili oraz w pełni zasłużenie zwyciężyli i zainkasowali komplet punktów. Dzięki trzem dopisanym "oczkom" do swojego dorobku, Chrobry umocnił się na czwartym miejscu w tabeli grupy granatowej.
PGNiG Superliga, 21. kolejka:
SPR Chrobry Głogów - Sandra Spa Pogoń Szczecin 28:19 (13:10)
SPR Chrobry: Stachera, Kapela - Wierucki, Zdobylak, Pawłowski, Świtała, Sadowski 7, Klinger 3, Babicz 4, Gujski 1, Tylutki, Biegaj 3, Orpik 2, Kubała 3, Więdłocha, Rydz 5.
Karne: 3/3.
Kary: 6 min. (Orpik - 4 min., Tylutki - 2 min.).
Sandra Spa Pogoń: Teterycz, Bartosik, Zapora - Radosz 3, Wąsowski, Bereżnyj , Krupa 1, Bosy 2, Biernacki 3, Bartosik, Jońca 1, Jedziniak, Krysiak 2, Matuszak 1, Zaremba 3, Fedeńczak 3.
Karne: 5/7.
Kary: 8 min. (Krupa, Bosy, Biernacki, Jedziniak - po 2 min.).
Sędziowie: Jakub Knyszka - Mateusz Stonoga (Ozimek)
Widzów: 1200.
ZOBACZ WIDEO Radosław Gilewicz: Kuba Błaszczykowski ma swoją wartość. Będzie świetnie przygotowany