Były reprezentant Polski pauzował od 7. kolejki. W meczu z Sandra Spa Pogonią Szczecin starł się z Mateuszem Zarembą, długo nie podnosił się z parkietu i nie wrócił do gry. Badania potwierdziły pierwszą diagnozę: zerwanie mięśnia piersiowego większego. Łyżwa musiał poddać się zabiegowi, przewidywano około półroczną absencję.
Do powrotu na parkiet już bliżej niż dalej. - Ciągnie mnie na boisko. Wieści są nawet bardzo dobre. Jestem po testach w Poznaniu, dostałem zielone światło, mogę wznowić treningi rzutowe - mówi Łyżwa.
Jego obecność na zajęciach cieszy trenerów Azotów. Minie jeszcze kilkanaście dni zanim środkowy pojawi się w protokole meczowym, ale każde wsparcie drugiej linii jest wzmocnienie zespołu. W krótkim czasie z gry wypadło kilku rozgrywających, w Pucharze EHF na środku z konieczności pojawił się... obrotowy Bartosz Jurecki. W Chambery nie zagrali Bartosz Kowalczyk, Piotr Masłowski, Robert Orzechowski, Witalij Titow, Marko Panić i oczywiście Łyżwa. Daniel Waszkiewicz rotował raptem trzema zawodnikami - Władisławem Ostrouszko, Pawłem Podsiadłą i Nikolą Prce.
W 26. kolejce PGNiG Superligi sytuacja kadrowa nie uległa znaczącej poprawie. Azoty wystąpią z Chrobrym w podobnym zestawieniu jak we Francji. - Mamy sporo kontuzji, tak naprawdę łatamy dziury, kim tylko możemy - stwierdził Łyżwa.
Mecz z Chrobrym odbędzie się 10 marca o godzinie 18.00. Azoty nie będą tak zdecydowanym faworytem, jak jeszcze kilka tygodni temu. Głogowianie ruszyli mocno z kopyta, zbliżyli się do rundy finałowej. Biorąc pod uwagę plagę kontuzji wśród brązowych medalistów PGNiG Superligi, nikogo nie zdziwi zacięty przebieg potyczki bądź nawet zwycięstwo Chrobrego.
ZOBACZ WIDEO: PGNiG Superliga: Chrobry Głogów idzie jak burza. Opole zdobyte