Wojciech Gumiński odnalazł się w Azotach. "Start w nowym klubie bywa trudny"

Zdjęcie okładkowe artykułu: Facebook / KS Azoty Puławy / W ataku Wojciech Gumiński (Azoty Puławy)
Facebook / KS Azoty Puławy / W ataku Wojciech Gumiński (Azoty Puławy)
zdjęcie autora artykułu

Przeciętny początek rozgrywek i znacznie lepsza druga połowa sezonu. Wojciech Gumiński zaczyna spełniać oczekiwania w Azotach Puławy, stał się czołowym strzelcem brązowych medalistów PGNiG Superligi.

Azoty wiązały duże nadzieje z przyjściem Gumińskiego, prezes Jerzy Witaszek na trzy lata "zaklepał" byłego reprezentanta Polski. Lewoskrzydłowy długo nie zachwycał, zdecydowanie lepiej wyglądał Adam Skrabania, którego raczej skazywano na rolę rezerwowego. Bardziej ogranych konkurentów mocno naciskał reprezentant Polski juniorów Piotr Jarosiewicz, który w Szczecinie zaaplikował Pogoni aż 10 bramek.

Od początku marca Gumiński odzyskał skuteczność. Przeciwko Chrobremu sześć goli, pięć trafień z KPR-em Legionowo, wcześniej przyzwoite występy w Pucharze EHF. Adamowi Skrabani będzie trudno wrócić do siódemki po kontuzji. - Z miesiąca na miesiąc czuję się lepiej. Wiadomo, że start w nowym klubie bywa trudny. Faktycznie, mam mocnych konkurentów, ale wszyscy nawzajem się napędzamy. Rywalizacja jest zdrowa i zmusza do większego wysiłku - wyjaśnia Gumiński.

Azoty zaczynają powoli odczuwać trudy sezonu. Od lutego grają co 3-4 dni, pojawiła się plaga kontuzji, zdrowych rozgrywających można było policzyć na palcach jednej ręki. Brązowi medaliści Superligi wychodzą na prostą i w decydujących meczach fazy grupowej Pucharu EHF będą raczej dysponować pełną kadrą. W ostatniej kolejce ligowej na parkiet wyszli Bartosz Kowalczyk i Marko Panić, do zdrowia dochodzi Piotr Masłowski, możliwe, że w protokole wkrótce pojawi się Krzysztof Łyżwa.

Powroty podstawowych graczy są dla Azotów tak istotne, bo przed nimi dwa spotkania o ćwierćfinał Pucharu EHF. W najbliższy weekend puławianie udadzą się do Szwajcarii. Szczypiorniści Wacker Thun znakomicie spisują się w swojej lidze, wprawdzie w Polsce przegrali, ale u siebie są zdecydowanie groźniejsi, o czym przekonał się hiszpański Fraikin BM Granollers (26:23). - Pamiętam, że w Lublinie sporo krwi napsuł nam Lukas von Deschwanden - przypomina Gumiński.

Tylko dwa zwycięstwa mogą dać Azotom awans do kolejnej rundy. Jeśli wygrają w Szwajcarii, to z Fraikin stoczą bój o drugie miejsce w tabeli. - Trafiliśmy do bardzo wyrównanej grupy, padają niespodziewane wyniki. Myślę, że mamy duże szanse, by wywieź komplet punktów ze Szwajcarii. Liczymy na dwa zwycięstwa - przyznaje lewoskrzydłowy.

Aktualnie Azoty mają dwa punkty. Drugie Fraikin o trzy więcej. Prowadzi pewne awansu Chambery Savoie HB.

ZOBACZ WIDEO RB Lipsk zakończył passę Bayernu. Wejście "Lewego" nie pomogło [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Źródło artykułu:
Czy Azoty Puławy wyjdą z grupy Pucharu EHF?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (2)
spoko22
19.03.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Na pewno Gumińskiemu (podobnie jak reszcie skrzydłowych) lepiej by się wiodło, gdyby dostawali jakieś podania. Jeśli w ciągu meczu gra się średnio łącznie 3-4 akcje do skrzydeł, to ciężko się s Czytaj całość
avatar
Hander
19.03.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Eeee początek Guma miała super! 10 czy 11 goli ze Stalą Mielec...