Adam Skrabania żałuje straconej szansy. "Wszystko mogłoby się inaczej potoczyć"
Azoty Puławy z dwoma zwycięstwami i czterema porażkami zajęły 3. miejsce w grupie D Pucharu EHF. Do ćwierćfinału awansowały dwie najlepsze ekipy. - Wszystko mogłoby się inaczej potoczyć - mówi Adam Skrabania.
Jednym z kluczowych elementów była gra bramkarzy. Wadim Bogdanow robił co mógł, ale był nieco słabszy od swojego vis a vis z Hiszpanii, Cesara Almeidy. - Wadim bardzo dobrze zaczął. Odbił dwa pierwsze rzuty z sześciu metrów. Później było może trochę gorzej, ale rywale oddawali je z czystych pozycji. Wiadomo, że wtedy bramkarz ma zdecydowanie trudniej - powiedział Skrabania.
W przekroju wszystkich sześciu spotkań fazy grupowej Pucharu EHF wydaje się, że o braku awansu do ćwierćfinału zdecydowały w dużej mierze dwa czynniki. Brak szczęścia i plaga kontuzji mocno dała się Azotom we znaki. Doświadczony zawodnik w pełni się z tym zgadza.
- Wszyscy powtarzają, że mecz u siebie z Chambery "uciekł" nam pechowo (przegrana 25:27 - przyp. red.). To był kluczowy moment, bo wszystko mogłoby się inaczej potoczyć. W rewanżu z nimi mieliśmy w składzie tylko trzech czy czterech rozgrywających. Sytuacja kadrowa była niewesoła. Niestety nie udało się więcej osiągnąć w pucharach. Wstydu jednak nie było, a zebrane doświadczenie na pewno zaprocentuje.
Puławianom pozostało teraz skupić się na krajowym "podwórku". A tu szykuje się walka do ostatniej kolejki fazy zasadniczej PGNiG Superligi. Przeciwnikiem NMC Górnik Zabrze, a stawką trzecia pozycja w rozgrywkach. - Musimy wygrać dwa pozostałe mecze, żeby być przed nimi w tabeli. Jeżeli spotkalibyśmy się w pojedynku o medal, to rewanż mamy u siebie. Nie możemy więc sobie już pozwolić na żadną wpadkę - zauważył Skrabania.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: pan profesor Sławomir Szmal. Azoty Puławy bez szans w starciu z PGE Vive Kielce