Święto szczypiorniaka, czyli Vive gra z Wisłą o Puchar

To będzie prawdziwa uczta dla miłośników handballu. Choć obie drużyny spotykają się ze sobą kilka razy do roku, ich mecze zawsze budzą wielkie emocje. Jeśli dołożymy do tego wysoką stawkę oraz nadzwyczajną mobilizację kibiców, to możemy mieć pewność, że czeka nas niesamowite widowisko.

Tomasz Jaszczyk
Tomasz Jaszczyk

O niedzielnym spotkaniu, zarówno w Kielcach jak i Płocku, mówi się już od ponad dwóch tygodni. "Święta wojna" dwóch najbardziej utytułowanych drużyn ostatnich lat to coś więcej niż zwykły mecz. Bo nawet gdy któryś z rywali jest w dołku, gdy przechodzi kryzys, to na te mecze zawsze potrafi się zmobilizować, w tych spotkaniach nie ma bowiem faworytów. Mecze Iskry z Petrochemią, bo tak o tych pojedynkach mówią kibice, wielokrotnie decydowały o zdobyciu mistrzostwa czy pucharu Polski, niezależnie od formuły w jakiej dane rozgrywki były organizowane. W tym roku dodatkowy smaczek tej rywalizacji dodaje fakt, iż o pucharze zadecyduje jeden mecz rozegrany na neutralnym terenie. Jakby tego było mało, gospodarz tego meczu - Mielec, gościł już oba zespoły przed trzynastoma laty, także w ramach finału rozgrywek o puchar Polski. Wtedy lepsi okazali się płocczanie, którzy w niedzielę będą z pewnością chcieli ten wyczyn powtórzyć. Dla Vive ten mecz będzie jednak znakomitą okazją do rewanżu, zwłaszcza, że praktycznie wszystkie atuty są po ich stronie. Podopieczni trenera Aleksandra Malinowskiego po nie najlepszym w ich wykonaniu sezonie zasadniczym są wyraźnie na krzywej wznoszącej. Z meczu na mecz ich gra wygląda coraz lepiej, czego nie można akurat powiedzieć o drużynie z Płocka.

Wisła zanotowała w ostatnim czasie kilka porażek z drużynami, z którymi nie przegrywała od lat, choć jak wiadomo mecze Kielc z Płockiem rządzą się swoimi prawami i nie można się tym w żaden sposób sugerować. Kolejnym atutem Vive będą niezaprzeczalnie kibice, których ponad 500 wybiera się na to spotkanie. Tak ogromna liczba fanów na meczu wyjazdowym może śmiało konkurować z ilością kibiców jeżdżących na mecze o wiele bardziej popularnej piłki nożnej, i jest precedensem w historii tej dyscypliny w Polsce. Do tego trzeba dodać, że także z Płocka przyjedzie ok. 250 fanów drużyny "nafciarzy", tak więc atmosfera tego meczu z pewnością będzie niezapomniana. Z pewnością dostosują się do niej także zawodnicy obydwu zespołów. Po kontuzjach do składów powracają bowiem Dima Nikulenkow w Vive i Rafał Kuptel w Wiśle. Drużyna z Płocka będzie musiała jednak radzić sobie bez Zorana Radojevicia, który osłabił swój zespół poprzez umyślny faul w końcówce ostatniego meczu ligowego, za co spotkała go dyskwalifikacja. Jednak i bez niego Wisła jest w stanie pokusić się o zwycięstwo w kolejnym odcinku "świętej wojny", choć Vive z pewnością zrobi wszystko by zdobyć puchar Polski po raz szósty i zrewanżować się Wiśle, nie tylko za przegraną sprzed 13 lat, ale także za ubiegłoroczny triumf wiślaków w kieleckiej hali. Ci wszyscy, którym nie udało się zakupić biletów na to spotkanie, będą mogli obejrzeć je na żywo od godziny 18:40 w TVP Sport oraz w regionalnych TVP Info. A będzie co oglądać, a mecz ten niezależnie od wyniku z pewnością będzie świetną promocją piłki ręcznej.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×