Klęska Veszprem. Pick Szeged dopadł faworytów

Materiały prasowe / SEHA GAZPROM LEAGUE / Słoweniec Dragan Gajić w barwach Telekomu Veszprem
Materiały prasowe / SEHA GAZPROM LEAGUE / Słoweniec Dragan Gajić w barwach Telekomu Veszprem

Sensacja w finale mistrzostw Węgier. Pick Szeged obronił cztery bramki przewagi z pierwszego meczu i po raz pierwszy od 12 lat przełamał dominację Veszprem. Dla hegemona ten wynik to dopełnienie fatalnego sezonu.

W tym artykule dowiesz się o:

W pierwszym meczu MOL-Pick Szeged wygrał u siebie 32:28, grając znacznie lepiej niż faworyci. W rewanżu jechali jednak do jaskini lwa - Telekom Veszprem u siebie przegrywa bardzo rzadko. Gospodarze rzeczywiście wygrali, ale brakło im jednej bramki do tytułu. Takiego scenariusza nikt się nie spodziewał - węgierscy dominatorzy w marcu odpadli z Ligi Mistrzów już w fazie TOP 16 po katastrofalnym spotkaniu ze Skjern, a w rodzimej lidze stracili prymat po 12 latach.

Pick nie przestraszył się czerwonej ściany kibiców, grał bezkompromisowo i zmierzał po mistrzostwo - w 40. minucie prowadził 19:17. Na parkiecie było naprawdę gorąco, spotkania nie dokończył Timuzsin Schuch, mnożyły się faule, ale Madziarzy mieli swoją wielką świętą wojnę, nieporównywalną poziomem do naszego podwórka.

Końcówka była wręcz fenomenalna. Veszprem zaczęło się odgryzać, Kent Robin Tonnesen robił, co w jego mocy i na tablicy pojawił się wynik 26:24. Od mistrzostwo dzieliły ich tylko dwa gole. Odpowiadał bardzo pewny siebie Richard Bodo, rzut Dragana Gajicia z czystej pozycji obronił Marin Sego, a na trzy minuty przed końcem Dmitrij Żytnikow zmniejszył różnicę do jednego trafienia.

Veszprem podjęło ostatnią, rozpaczliwą próbę. Skutek przyniósł czas wzięty przez Ljubo Vranjesa, na kilkadziesiąt sekund przed końcem doprowadzili do stanu 29:26. Do końca zostało 15 sekund, Juan Carlos Pastor zaprosił zawodników na rozmowę. Wydawało się, że poradzą sobie i spokojnie dowiozą wynik, ale Bodo zgubił piłkę i Blaz Blagotinsek ruszył z kontrą. Słoweniec został osaczony, może był nawet faulowany, oddał rzut z daleka. Niecelny. Pick rozpoczął świętowanie, a kibice Veszprem ronili łzy. To jeden z najgorszych sezonów węgierskiego hegemona w jego najnowszej historii. A trener Pastor, wielki taktyk, triumfował.

Telekom Veszprem - MOL-Pick Szeged 29:26 (14:17)
Najwięcej bramek: dla Veszprem - Kent Robin Tonnesen, Dejan Manaskow - po 5, Petar Nenadić 4; dla Picku - Richard Bodo 7, Stas Skube, Mario Sostarić - po 4
W dwumeczu: 58:57 dla Picku

ZOBACZ WIDEO: Kielecki walec przejechał po Azotach. PGE VIVE blisko kolejnego finału!

Komentarze (37)
MistrzowieSwiata
21.05.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jesli spojrzymy na nazwiska to Pick ma super sklad i niedaleko mu do Veszprem, budzet nizszy ale mądrze budowany zespol. A Bodo, Banhidiego czy Baloka by Veszprem wzieło z pocalowaniem ręki!
Je
Czytaj całość
avatar
hbll
21.05.2018
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Pick Szeged wreszcie zebrał żniwa swojej konsekwentnej pracy i polityki transferowej. Tam jak widać nikt nie patrzy zawodnikom w metryki, tylko w to, ile mogą dać drużynie jak to się ma do możl Czytaj całość
avatar
Petrochemia
20.05.2018
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
W 2011 też mieliśmy od groma argumentów. Jak jesteście tacy pewni to idźcie postawcie wiadomo gdzie marne 100 zł na zwycięstwo i dajcie tutaj dowody. Dlaczego 100 nazywam marnymi? Waszą pewność Czytaj całość
avatar
HANDBALL PL
20.05.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
avatar
Maxi-102
20.05.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Najwyższy czas utrzeć nosa "ekspertom" z Kielc za brak pokory i noszenie głów w chmurach....będzie bolesny upadek...:)