Początek spotkania nie zapowiadał, że Wisła może stracić punkty. Po kanonadzie w wykonaniu Tomasza Palucha (7 bramek) w 14 minucie Nafciarze prowadzili 9:5. Gospodarze grali nieźle w obronie, co pozwalało Andrzejowi Marszałkowi na skuteczne interwencje. W 17 minucie po bramkach Witalija Nata i Wiktora Jędrzejewskiego było 11:5. Tropem poprzednich spotkań rozgrywanych w Płocku można było zakładać, że następnym etapem będzie pogrom przeciwnika. Nie zmącił tego nawet fakt, że kolejnych pięć bramek zdobyli...goście, a w kolejnych minutach podopieczni Zbigniewa Czapli objęli jedno bramkowe prowadzenie, które utrzymali do końca pierwszej połowy mecz (13:14).
Początek drugiej połowy zaczął się dla Wiślaków niepomyślnie. Goście uzyskali 2-3 bramkową przewagę, a najlepszy snajper Wisły nie wykorzystał drugiego w tym spotkaniu rzutu karnego. Jednak taka przewaga zwykle kończyła się szybka ripostą podopiecznych Bogdana Zajączkowskiego, choć w 40 i 41 minucie zespół z Olsztyna prowadził już tylko jedną bramką. Zespół Wisły zaczął grać nerwowo i nieskutecznie co szybko wykorzystali goście zdobywając cztery bramki z rzędu. W 46 minucie po trafieniu Tomasza Garbacewicza olsztynianie objęli pięciobramkowe prowadzenie! Mimo niekorzystnego wyniku do walki poderwali Wiślaków kibice, którzy niemalże w komplecie powstali ze swych miejsc. Pomogło, bo Wisła podniosła rękawice i systematycznie odrabiała straty. Na pomeczowej konferencji dziękował za to trener miejscowej drużyny Bogdan Zajączkowski. W 58 minucie Witalij Nat wyrównał stan meczu na 28:28, a kiedy chwilę później skrzydłowy wyprowadził zespół na prowadzenie nikt nie spodziewał się, że Wisła może to przegrać. Jednak stało się. Nerwowość sprawiła, że po wyrównującej bramce gości Wisła straciła piłkę w ataku, a zwycięskiego gola zdobył dla gości Piotr Frelek.
Szkoda przegranej, ponieważ porażki doznał także zespół Zagłębia. Porażka Nafciarzy w tej sytuacji rozstrzyga praktycznie losy pierwszej i drugiej pozycji przed runda play-off, pomimo, że przed spotkaniem w Puławach Azoty mają do Wisły zaledwie 2 punkty straty. By myśleć o wyprzedzeniu Wiślaków zespół z Puław musiałby za tydzień pokonać na własnym parkiecie Nafciarzy różnicą dziesięciu bramek (w Płocku Wisła wygrała 32:23).
Wisła Płock - OKPR Traveland-Społem Olsztyn 29:30 (13:14)
Wisła: Marszałek, Witkowski - Kwiatkowski, Niedzielski 2, Jędrzejewski 2, Nat 6, Pronin 5 (3/4 z karnych), Paluch 10 (4/6 z karnych), Szyczkow, Zołoteńko, Twardo, Radojevic 2, Rumniak 1, Malesa 1.
OKPR: Wolański, Boniecki - Frelek 6 (3/5 z karnych), Ośko, Wasilenko, Hegier, Krawczyk 2, Zyśk, Misiewicz 6, Garbacewicz 4, Kwiecień 4, Kopyciński 1, Malewski 1, Boneczko 6.
Kary: Wisła - 14 min. (Twardo 4 min oraz Marszałek, Niedzielski, Paluch, Zołoteńko po 2 min, oraz czerwona kartka Tomasz Malesa w 60 min.), OKPR - 18 min.(Frelek, Misiewicz i Boneczko po 4 min. oraz Wasilenko, Krawczyk i Garbacewicz po 2 min.)
Sędziowali: Paweł Kaszubski i Piotr Wojdyr z Gdańska.
Widzów: ok 600.