Trudno było się załapać na turniej kwalifikacyjny do igrzysk olimpijskich?
- Nie było łatwo, a konkurencja - spora. Na zgrupowanie trener Łakomy powołał 19 dziewczyn z kraju i zagranicy. 15 najlepszych znalazło się w reprezentacji, która pojechała na sparing z Niemkami. Na mojej pozycji, czyli na lewym skrzydle, w reprezentacji występuje oprócz mnie Kinga Polenz. W kadrze nie ma pewniaków, a miejsce w niej zależy od aktualnej dyspozycji. Trener analizuje naszą grę i podejmuje decyzje, kto w danym momencie nadaje się do reprezentacji. Cieszę się, że znalazłam w niej miejsce.
Wasza forma jest już optymalna?
- Idzie w górę. W Lublinie ciężko trenowałyśmy, choć początkowo tylko w siódemkę, bo zawodniczki SPR-u miały jeszcze mecz pucharowy, a kadrowiczki z klubów zagranicznych docierały stopniowo. Nie można było wszystkiego przećwiczyć, szczególnie ustawienia. Dopiero w pierwszym meczu z Chinkami była okazja do gry w pełnym składzie. Nie wszystko nam jeszcze wychodziło, ale jest kilka nowych dziewczyn, a pozostałe spotkały się po raz pierwszy od Mistrzostw Świata.
Czy turniej kwalifikacyjny to dla Was duża szansa?
- To jest dla nas najważniejszy turniej nie tylko w sezonie, ale i w karierze. Byłyśmy już na mistrzostwach świata i Europy, ale na olimpiadzie - nigdy. Igrzyska Olimpijskie to marzenie każdego sportowca i nasze również. Chcemy tam pojechać i damy z siebie wszystko, aby osiągnąć ten cel. Nie mamy tam miejsca z urzędu i o kwalifikacje trzeba będzie stoczyć ciężki bój.
Rozmawiał Grzegorz Ostach