Podobnie jak goście, Orlen Wisła Płock przystąpiła do meczu w niepełnym składzie. Do gry w spotkaniu z mistrzem Szwajcarii wrócili co prawda Michał Daszek, Lovro Mihić czy Ondrej Zdrahala, zabrakło jednak będącego w wysokiej formie Mateusza Góralskiego. Do gry na 100 proc. nie był również gotowy Nemanja Obradović. Mimo to Nafciarze byli zdecydowanym faworytem spotkania i zgromadzeni w hali kibice zastanawiali się tylko nad rozmiarem zwycięstwa.
Dosyć nieoczekiwanie, pierwsze 10 minut meczu było niezwykle wyrównane. Szwajcarzy więcej niż przyzwoicie radzili sobie w ataku, raz za razem rozrywając szyki obronne gospodarzy i w efekcie prowadząc 6:5. Na tym jednak popisy podopiecznych Martina Rubina musiały się zakończyć. Sygnał do ataku Orlen Wiśle dał Daszek, który indywidualnym wejściem w strefę wywalczył rzut karny.
Od tego czasu Nafciarze konsekwentnie powiększali przewagę, a prym w tym wiódł Ziga Mlakar. Słoweniec co chwilę zmuszał Flavio Wicka do wyciągania piłki z bramki, a w pamięci Szwajcarowi na pewno zostanie rzut z 19 minuty, który spokojnie może kandydować do TOP 5 najładniejszych bramek kolejki. Solidna obrona i kilka odbitych przez Adama Borbely'ego piłek pozwoliły gospodarzom odskoczyć na kilka goli przewagi, które (mimo rozluźnienia w końcówce) udało się utrzymać do końca pierwszej połowy. Wynik 18:13 do przerwy dobrze oddawał boiskową rzeczywistość.
Początek drugiej połowy to powtórka z rozrywki. Wacker walczyło jak mogło, ale sił starczyło tylko na kilka minut. Gospodarze zdobywali gol za golem, a chęci do gry Szwajcarom skutecznie odbierał Borbely. Węgier prezentuje naprawdę wysoką formę na początku sezonu i w niedzielnym meczu popisał się kilkoma imponującymi interwencjami. Razem z obroną dyrygowaną przez Renato Sulicia nie pozwalał rozwinąć skrzydeł ambitnym Helwetom.
Po drugiej stronie boiska Wisłę do zwycięstwa prowadził duet Mlakar - Tarabochia. Bośniacki środkowy wziął sobie najwidoczniej do serca zachwyty nad Nacho Moyą i postanowił pokazać, że on też potrafi kreować grę. Z kolei Słoweniec utrzymał wysoką skuteczność z pierwszej części spotkania i był główną strzelbą Nafciarzy. Ostatecznie mecz zakończył się dziesięcioma bramkami przewagi wicemistrzów Polski (34:24), którzy tym samym potwierdzili aspiracje do miana faworyta grupy.
Liga Mistrzów, grupa D (1. kolejka):
Orlen Wisła Płock - Wacker Thun 34:24 (18:13)
Orlen Wisła
: Wichary, Morawski, Borbely - Daszek 4, Krajewski 5, Racotea 4, Moya, Zdrahala 2, Obradovic, Piechowski, Tarabochia 5, Źabić 4, Mihić, de Toledo 1, Sulić 1, Mlakar 8
Karne: 5/6
Kary: 4 min. (Racotea, Źabić - po 2 min.)
Wacker Thun: Wick, Arnosti - Holm 4, Linder, Felder, Dahler 1, Suter 3, Giovanelli, Lanz 4, Friedli, Simon Huwyler 2, Guignet, Stefan Huwyler 1, Krainer 1, Wyttenbach 1, Delhees 7
Karne: 1/1
Kary: 6 min. (Friedli, Simon Huwyler, Stefan Huwyler - po 2 min.).
Liga Mistrzów gr. D
# | Drużyna | M | Z | R | P | Bramki | Pkt |
1 | Orlen Wisła | 1 | 1 | 0 | 0 | 34:24 | 2 |
2 | Dinamo Bukareszt | 1 | 1 | 0 | 0 | 26:24 | 2 |
3 | Abanca Ademar Leon | 1 | 0 | 1 | 0 | 19:19 | 1 |
4 | Riihimaen Cocks | 1 | 0 | 1 | 0 | 19:19 | 1 |
5 | Elverum | 1 | 0 | 0 | 1 | 24:26 | 0 |
6 | Wacker Thun | 1 | 0 | 0 | 1 | 24:34 | 0 |
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Horror w Kwidzynie! MMTS skuteczniejszy w końcówce