El. ME 2020: udany powrót Csoknyaia, Rosjanie pewnie wygrali z Włochami

Materiały prasowe / FRANCE HANDBALL 2017 / Na zdjęciu: Dmitrij Żytnikow w barwach reprezentacji Rosji
Materiały prasowe / FRANCE HANDBALL 2017 / Na zdjęciu: Dmitrij Żytnikow w barwach reprezentacji Rosji

Zwycięstwem nad Słowacją rozpoczął swoją drugą przygodę z reprezentacją Węgier Istvan Csoknyai. W innym środowym meczu eliminacji, Rosjanie pewnie pokonali Włochów.

W środowy wieczór grała nie tylko reprezentacja Polski. Swoje mecze w ramach eliminacji do mistrzostw Europy w 2020 roku rozgrywały również ekipy Węgier i Rosji, które podejmowały odpowiednio Słowaków oraz reprezentację Włoch.

Pierwsze koty za płoty, może powiedzieć Istvan Csoknyai. W swoim pierwszym meczu po powrocie do roli selekcjonera reprezentacji Madziarów, jego podopieczni z kwitkiem odprawili Słowację. Po wyrównanych kilku minutach zarysowała się wyraźna przewaga gospodarzy, którzy wypracowanego 7-bramkowego prowadzenia nie oddali do końca pierwszej połowy. Dobre zawody rozgrywał w szczególności Roland Mikler, który w pewnym momencie miał 47 proc. skuteczności w bramce. Jego partner z kadry, a na co dzień bramkarz Orlen Wisły Płock - Adam Borbely - mógł tylko podziwiać wyczyny doświadczonego kolegi z wysokości trybun.

Druga połowa to kontynuacja dobrej gry Węgrów. Między słupkami dobrze prezentował się zmiennik Miklera, Marton Szekely. W ataku brylowali za to zawodnicy MOL-Picku Szeged - Bence Banhidi oraz Richard Bodo, wspomagani przez Mate Lekaia. Niewiele na popisy Madziarów mogli odpowiedzieć Słowacy. Mimo usilnych starań, nie byli oni w stanie odrobić straty z pierwszych 30 minut i mecz zakończył się ośmiobramkowym zwycięstwem gospodarzy.

Węgry - Słowacja 30:22 (16:9)

Podobny przebieg miało spotkanie Rosji z Włochami. Po zaskakująco wyrównanym początku (w 10. minucie na tablicy widniał wynik 3:3) do głosu doszli gospodarze. Na szczególne wyróżnienie zasłużył Timur Dibirow - ustawiony na wysuniętym obrońcy skrzydłowy skutecznie rozbijał ataki drużyny z Półwyspu Apenińskiego.

Podobnie jak w meczu Węgier ze Słowacją, tak i w tym spotkaniu przerwa nie wpłynęła na obraz gry. Rosjanie, chociaż momentami nieskuteczni, kontrolowali spokojnie przebieg meczu - jak na faworyta przystało. Włosi z kolei starali się z każdej akcji wyciągnąć jak najwięcej, i mimo nieskładnej momentami gry potrafili zaskoczyć zespół gospodarzy. Niespodzianki jednak nie było, spotkanie zakończyło się pewną wygraną Sbornej.

Rosja - Włochy 34:20 (18:7)

ZOBACZ WIDEO Primera Division: Samobój, brutalny faul i czerwona kartka. Getafe wygrywa z Rayo [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Źródło artykułu: