Prawdziwą wojnę nerwów sprawili swoim kibicom zawodnicy Orlen Wisły Płock. Płocczanie pokonali na wyjeździe Wacker Thun i obronili fotel lidera. Zwycięstwo jednak nie przyszło im tak łatwo, jak można było tego oczekiwać.
Dobry start to podstawa
Od początku spotkania niezwykle aktywny był Renato Sulić. To głównie dzięki jego skutecznej grze w ataku i solidnej postawie w obronie goście prowadzili po 5 minutach 5:2. Potem jednak do głosu doszli Szwajcarzy, którzy krok po kroku zmniejszali straty do płocczan.
W 11. minucie na tablicy wyników widniał już remis. Duża w tym "zasługa" Nemanji Obradovicia, który co i rusz wyciągał rękę do gospodarzy. A to podał w ciemno na skrzydło, gdzie nie było Michała Daszka, a to zmarnował dogodną okazję na bramkę. Niewiele lepiej było też na prawym rozegraniu - do dwóch rzuconych bramek Ziga Mlakar powinien na spokojnie dopisać kolejne dwie. Jednak Słoweniec, zamiast trafiać do bramki rywali, wolał z 6. metra obijać Marca Winklera.
Dobrze w obronie, przeciętnie w ataku - tak można podsumować pierwszą połowę w wykonaniu Orlen Wisły. Bo faktycznie, w obronie Nafciarze prezentowali się przyzwoicie, niezależnie czy grali w komplecie czy też w osłabieniu. Do pełni szczęścia brakowało tylko 2-3 piłek więcej odbitych przez Adama Morawskiego.
Sennie, senniej, najsenniej
Zmienić to miał Adam Borbely, który zastąpił między słupkami popularnego Loczka. Wejście w mecz miał imponujące, popisując się kilkoma skutecznymi interwencjami na początku drugiej części spotkania.
Na nic jednak zdały się wysiłki Węgra, bo Nafciarze dalej mieli problem ze znalezieniem drogi do bramki rywali. Udane rzuty Philipa Holma, zabójcza skuteczność Ivana Wyttenbacha z rzutów karnych i dobra postawa Winklera w bramce pozwoliły Szwajcarom odskoczyć po 40 minutach na dwa trafienia.
Na kwadrans przed końcem spotkania na tablicy wyników widniał remis po 18. Chwilę później - po 19. Podopieczni Xaviera Sabate, zamiast zaskakiwać gospodarzy szybką, kombinacyjną grą, za cel postawili sobie przede wszystkim uśpić mistrzów Szwajcarii. Efekt był jednak odwrotny do zamierzonego - to płocczanie wyglądali, jakby dopiero co zostali wyrwani z głębokiego snu.
Czas na emocje
Na parkiecie widać było, że wraz z upływem czasu coraz więcej nerwów było w grze jednej i drugiej drużyny. Wiślacy mozolnie budowali swoje ataki; w odpowiedzi Nicolas Suter z łatwością bawił się płocką defensywą.
Emocje udzielały się wszystkim. Po jednym z fauli wiele pretensji do sędziów miał Przemysław Krajewski. Wtórował mu Xavier Sabate, który został ukarany żółtą kartką. Na całe szczęście spokój zachował Daszek, który perfekcyjnie wykorzystał rzut karny i wyprowadził swój zespół na prowadzenie.
Im bliżej końca spotkania, tym częściej gubili się gospodarze. Płocczanie jednak za wszelką cenę chcieli sobie utrudnić sytuację. Na 3 minuty przed końcem trzecią karę, i w konsekwencji czerwoną kartkę, otrzymał Sulić i Nafciarze praktycznie do ostatnich sekund grali w osłabieniu.
Na całe szczęście przypomniał o sobie Borbely. Na minutę przed końcem, przy dwubramkowym prowadzeniu Wisły, Węgier wybronił rzut Gabriela Feldera. Chwilę później dołożył kolejną paradę, czym przypieczętował zwycięstwo swojej drużyny. Wicemistrzowie Polski pokonali ostatecznie Wacker Thun 25:23 i dopisali kolejne dwa punkty do swojego dorobku.
Liga Mistrzów, grupa D, 8. kolejka
Wacker Thun - Orlen Wisła Płock 23:25 (13:14)
Wacker:
Wick, Winkler - Holm 3, Felder 3, Suter 6, Giovanelli 1, Lanz, Caspar, Friedli, Simon Huwyler 1, Guignet 2, Stefan Huwyler, Manse, Wyttenbach 7 (5 k)
Karne: 5/5
Kary: 10 min. (Stefan Huwyler 4 min., Holm, Giovanelli, Caspar - po 2 min.)
Orlen Wisła:
Borbely, Morawski - Daszek 5 (2 k), Krajewski 2, Racotea 3, Moya, Zdrahala 2, Obradović 1, Góralski, Piechowski, Tarabochia 1, Źabić 2, Mihić 1, de Toledo, Sulić 4, Mlakar 4
Karne: 2/2
Kary: 8 min. (Sulić 6 min., Mlakar 2 min.)
Czerwona kartka: Sulić (z gradacji)
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Mecz Niepodległościowy dla Gwardii Opole
Wynika z niej, że graliśmy z Austriakami (Wacker Thun zapewne pomylił się komuś z Admira Wacker) i końcówkę wybronił nam Morawski.
Dramat jak traktowana jest w naszy Czytaj całość