Vincent Gerard: Nie wygrywasz? Nie ma cię

Maciej Szarek
Maciej Szarek
Mówiliśmy o sukcesach francuskich klubów, ale przez lata kluby nie nadążały za reprezentacją. Ta wygrywała seryjnie, zeszłoroczny triumf Montpellier to zaś powrót na szczyt francuskiego klubu po 15 latach.

Dla klubów zawsze było trudno, bo we Francji ludzie chcą widzieć gwiazdy. Teraz mamy dobry czas, kilka dużych klubów, mniejsze się rozwijają. Piłka ręczna wciąż jest jednak mniej popularna niż nożna. Dlatego musimy znaleźć inne sposoby, by przyciągnąć kibiców. Tak zrobiło rugby, które jest u nas bardzo popularne, drugie po piłce nożnej w tym względzie.

Czyli pojawienie się gwiazdozbioru z PSG pomogło francuskiemu handballowi?

Tak, to dobrze, że jest ten klub. Dzięki nim mówimy coraz więcej o piłce ręcznej w mediach, a poza tymi gwiazdami PSG ma też sporo młodych zawodników składzie, którzy czasem ogrywają się w Lidze Mistrzów. Jednak wymagania wobec nas są bardzo duże. Kiedy nie wygrywasz, nie ma cię. Kiedy zajmujesz trzecie miejsce, jak my na ostatnich mistrzostwach, to za słabo. To przecież nasz czwarty medal z rzędu, 20-sty w 27 turniejach mistrzowskich. Ale nie narzekamy, zdajemy sobie z tego sprawę, że konkurencja jest ogromna, większa niż kiedykolwiek, i musimy bronić się wynikami. Liczą się tylko wielkie wyniki.

By zobrazować skalę dominacji francuskiej kadry przypomnę, że w 2015 roku byliście jednocześnie mistrzami olimpijskimi, świata i Europy. Po styczniowych mistrzostwach świata, po raz pierwszy od 11 lat nie macie na koncie jednak żadnego tytułu. Zadyszka?

To prawda, był taki moment, ale teraz mamy dużo młodszy zespół, wielu dwudziestoletnich chłopaków w kadrze, więc musimy zebrać jeszcze dużo doświadczenia. Popatrzmy na duński zespół, na mistrzostwach większość z nich miała 27-28 lat, byli idealnie przygotowani na ten turniej. My jeszcze nie. A polska reprezentacja? Mieliście super zespół, a teraz przyszły dla was gorsze czasy. Dla każdego zmiana pokoleniowa jest trudna. My ją przechodzimy teraz, a i tak wygrywamy medale. To rokuje bardzo dobrze.

Doświadczenie. Dla bramkarzy to chyba podstawa?

Tak, do tego bramkarzom łatwiej grać długo, bo nie musimy biegać i jeśli tylko odpowiednio dbasz o siebie, to nie trudne, by, podobnie jak Omeyer, grać do około 40-stki. Do tego nie stresujesz się już tak. Gdy jesteś młody, jesteś wybuchowy. Bramkarze szczyt formy osiągają później, bo wtedy nic cię już nie zaskoczy, wszystko już przeżyłeś, broniłeś każdy rodzaj rzutu. Kiedy ciało daje radę, możemy grać długo.

Jaki jest sekret francuskiego szkolenia? Od lat handballowe talenty produkujecie taśmowo.

We Francji bardzo dużo gra się w piłkę ręczną w szkołach. Do tego w każdym regionie jest szkoła, gdzie można trenować piłę ręczną i uczyć się jednocześnie.

Polska stara się poniekąd skopiować ten system.

To dobre, nowoczesne rozwiązanie. Kiedy jesteś dobrym graczem odkąd masz 13 lat, federacja zajmuje się tobą, pomaga, dba, zapewnia trenerów. To bardzo długi, zintegrowany proces, wymagający wielu placówek, ale sprawdza się bardzo dobrze.

Wspomnieliśmy mistrzostwa świata. Po nich powiedział pan: "Nie jesteśmy mięsem, musimy zatrzymać ten cyrk". Wyliczał pan 17 spotkań w 10 dni. Rozgorzała dyskusja. To obecnie największy problem piłki ręcznej?

Weźmy sezon olimpijski. Zagrałem wtedy 92 mecze! Słyszy pan to? Licząc dwa miesiące wakacji, grałem co trzy dni przez 10 miesięcy. A do tego dochodzą treningi, podróże. Gramy w Kielcach? Dwa loty samolotem, cztery busy. Gdy graliśmy na mistrzostwach w styczniu, w pierwszym tygodniu zagraliśmy pięć spotkań. To nie jest możliwe. Były 23 kontuzje na turnieju. To coś pokazuje. Jeśli grasz na trzech, nawet czterech frontach, bo jest turniej reprezentacji, liga i puchar w kraju i Liga Mistrzów, to spokojnie zagrasz 80 spotkań w sezonie. Dlatego zawodnicy będą grać coraz krócej, a kontuzji będzie przybywać. Nie można wytrzymać takich obciążeń.

Jako zawodnicy posiadacie środki - oczywiście obok prowadzenia dyskusji - by przeciwstawić się temu trendowi?

Po prostu każdy musi zrozumieć, że tak liczba gry jest chora. W futbolu amerykańskim zawodnicy grają 25 spotkań w sezonie, a to jedna z najważniejszych lig w zawodowym sporcie. Czyli można. I zobaczymy jaki tam jest poziom. Jeśli masz co tydzień Barcelonę, Veszprem czy Kielce na rozkładzie, kibice też się przyzwyczajają do wielkich spotkań. To już nie jest święto. Trzeba zmienić tę mentalność.

Pochwaliłem się znajomemu przed meczem, że będę rozmawiał z Gerardem. "Co Steven będzie robił w Kielcach?!"- usłyszałem. Zdarza się to panu?

Pamiętam gracza ze Słowenii na pewnym turnieju, ze trzy lata temu, który wołał za mną" Steven, Steven!". Więc, tak, zdarza się. Ale we Francji raczej by się nie pomylili.

Obserwuj autora na Twitterze!

Czy wg Ciebie Vincent Gerard należy do grona pięciu najlepszych bramkarzy na świecie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×