Dogonić marzenia. Orlen Wisła Płock walczy o ćwierćfinał Ligi Mistrzów

Wygrać co najmniej dwiema bramkami. Z takim nastawieniem zawodnicy Orlen Wisły Płock wyruszyli na Węgry. W niedzielę zmierzą się z tamtejszym mistrzem w rewanżu o 1/8 Ligi Mistrzów.

Bartek Choinkowski
Bartek Choinkowski
Michał Daszek Newspix / Adam Starszynski / PressFocus / Na zdjęciu: Michał Daszek
Tak niewiele, a jednak tak dużo. Po pierwszym meczu Nafciarze mają dwie bramki straty i do rewanżu przystępują pełni nadziei na korzystny wynik. Korzystny, w ocenie Xaviera Sabate, oznacza zwycięstwo różnicą co najmniej dwóch trafień.

Faworytem niedzielnego starcia z pewnością jest zespół gospodarzy. Budowany od kilku sezonów Pick Szeged był przed sezonem wymieniany w gronie kandydatów do turnieju finałowego LM. Naszpikowany uznanymi nazwiskami, grający we własnej hali, z zaliczką z pierwszego meczu... Awans na wyciągnięcie ręki - nic tylko po niego sięgnąć.

Ale! Przecież historia zna wiele sytuacji, w których faworyt musiał uznać wyższość swojego rywala. Za przykład niech posłuży, a jakże, drużyna wicemistrzów Polski - skazywana na pożarcie, po beznamiętnej porażce na własnym parkiecie, Wisła odprawiła na wyjeździe duńskie Bjerringbro. Czemu by zatem nie sprezentować powtórki z rozrywki?

ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Piotrkowianin zagra w play-off. Przypieczętował sukces u siebie (WIDEO)

Węgierska misja Nafciarzy do łatwych z pewnością należeć nie będzie. Jednak płocczanie nie są bez szans. Wyświechtany slogan "oni muszą, my możemy" znajduje tutaj stuprocentowe zastosowanie. Bo od Wisły nikt nie oczekuje awansu do najlepszej ósemki. Co innego Pick - odpadnięcie na tym etapie byłoby uznane za ogromne rozczarowanie.

Podopieczni Sabate muszą przygotować się na niezwykle ciężki bój. W Segedynie nikt nie odpuści ani na chwilę, a tamtejsza hala jest prawdziwą twierdzą. Mistrzowie Węgier nie przegrali u siebie żadnego spotkania od kwietnia 2018 roku, kiedy to ulegli Telekom Veszprem. Poprzednia domowa porażka? Żeby ją znaleźć należy się cofnąć aż do grudnia 2017...

...do meczu z, nomen omen, Wisłą. Koncert w wykonaniu Jose Guilherme de Toledo i dobra postawa Adama Borbelya między słupkami pozwoliły Nafciarzom na sięgnięcie po pierwsze (wtedy) punkty w LM. I chociaż ten film był już grany, w Płocku nie mieliby nic przeciwko takiemu scenariuszowi.

Z dobrych wieści, do składu wraca Renato Sulić. Chorwat odpokutował nieodpowiedzialne zachowanie i wspomoże swoich kolegów. Wsparcie doświadczonego obrotowego będzie niezwykle istotne. W pierwszym meczu wyraźnie zabrakło współpracy z kołem. Chociaż Mateuszowi Piechowskiemu nie można odmówić zaangażowania, to 24-latkowi wiele jeszcze brakuje do weterana europejskich parkietów. Sulić to także ogromne wsparcie w defensywie. Nawet jeżeli ta była najmocniejszą bronią Wisły w pierwszym meczu, to były gracz Veszprem będzie istotną wartością dodaną.

Na Węgry nie pojechali kontuzjowani Marko Tarabochia oraz Igor Źabić. Bośniak w tym sezonie już nie zagra, nie pozwoli na to naderwane więzadło krzyżowe. Z kolei słoweński kołowy przechodzi rehabilitację obolałych pleców.

Liga Mistrzów

MOL-Pick Szeged - Orlen Wisła Płock / 31.03.2019, godz. 17:00

Kto awansuje do ćwierćfinału LM?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×