Gdy EHF ogłosił listę zespołów uczestniczących w fazie grupowej, nawet niepoprawni optymiści musieli przecierać oczy ze zdumienia. Eliminacje - owszem. Faza grupowa - za wysokie progi.
Tymczasem europejska federacja zaczęła doceniać tytuły mistrzowskie i kosztem mocnych zespołów z Francji, Węgier czy Niemiec, zaprosiła do udziału tych mniejszych. Bodaj największym beneficjentem tej niepisanej reformy jest MKS Perła Lublin.
ZOBACZ: Nowy trener w Stali Mielec
Wielka nobilitacja
- Dopiero to do nas dochodzi, przecież sama obecność w Lidze Mistrzyń to dla nas olbrzymi zaszczyt - tłumaczy trener Robert Lis. Po dwóch tytułach mistrzowskich Perła wraca do europejskiej elity, skąd wypadła w sezonie 2015/16. Przed rokiem bezskutecznie przebijała się przez eliminacje, niemieckie SG BBM Bietigheim wybiło marzenia z głowy (33:19).
ZOBACZ WIDEO Karol Bielecki: Więcej w karierze przegrałem niż wygrałem [cała rozmowa]
Lublinianki dzieli olbrzymia przepaść od reszty stawki, o konkretnych sportowych celach raczej nie ma mowy. Obiektywnie sukcesem byłaby jakakolwiek zdobycz. Statystyki są zresztą bezlitosne i dużo mówią o dysproporcji między naszymi klubami a resztą Europy. 12 ostatnich spotkań Perły i Vistalu w fazie grupowej - zero punktów. Poprzednie oczko w listopadzie 2014 toku, po remisie lublinianek z francuskim Metz.
- Zdajemy sobie sprawę z miejsca w szeregu. Przy naszym budżecie będzie trudno nawiązać wyrównaną walkę. Każdy z uczestników dysponuje przynajmniej 2-3 razy większym budżetem. Może i odstajemy, ale zapewniam, że nie potraktujemy rozgrywek jak sparingów z mocnymi rywalami. Postaramy się zaprezentować jak najlepiej. Okaże się, na ile to wystarczy, bo wymagania są naprawdę wygórowane - podkreśla szkoleniowiec.
Czytaj: Legenda zeszła z parkietu
Jak spadać, to z wysokiego konia
Losowanie nie było łaskawe, choć trzeba przyznać, że prawie każdy zestaw byłby odbierany jako "grupa śmierci". Perła znalazła się w europejskiej śmietance towarzyskiej i starcia z potęgami były nieuniknione. Naprzeciwko staną zeszłoroczne finalistki z Rostowa, naszpikowane reprezentantami Rosji, rumuński CSM Bukareszt, dowodzony przez najlepszą szczypiornistkę świata, Cristinę Neagu i mocny duński Esbjerg.
- Wiadomo, że losowanie mogło być trochę lepsze, trochę gorsze, ale na tym etapie wszystkie przeciwniczki byłyby trudne. Cieszy nas, że będziemy mogli przetestować się z europejską czołówką. Zobaczymy, jak będzie to wyglądało pod względem sportowym, ale udział w rozgrywkach to wielki plus dla moich zawodniczek, szczególnie tych najmłodszych. Występy w samej Superlidze nie gwarantują im rozwoju. Przynajmniej sześć meczów w Lidze Mistrzyń to kapitalne doświadczenie - przyznaje Lis.
Budżet nie jest z gumy
Decyzja o udziale w fazie grupowej spadła jak grom z jasnego nieba, w Lublinie chyba nie do końca spodziewali się takiego wyzwania, bo zbudowano skład na rozgrywki PGNiG Superligi. Ligę Mistrzyń wygrywała niegdyś Kinga Achruk, kilka zawodniczek pamięta rozgrywki w latach 2014-2015, jednak pod względem kadrowym Perła prezentuje się ubogo, przynajmniej na tle grupowych rywalek.
Wielkich zmian nie należy się spodziewać. Sporo mówi się o transferze obiecującej prawej rozgrywającej Natalii Nosek, która szuka klubu po upadku Pogoni Szczecin, ale wzmocnienia na Ligę Mistrzyń to pobożne życzenia.
- Dysponujemy określonym budżetem i w tym momencie nie możemy więcej zrobić. W związku z awansem nie znajdzie się nagle milion euro. Poza tym, na rynku trudno już o solidną zawodniczkę z umiejętnościami na Ligę Mistrzyń, w dodatku będącą w naszym zasięgu. Skład buduje się z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem, najlepsi w Europie mają rozpisany budżet na 2-3 lata do przodu - komentuje trener.
Inaugurację Ligi Mistrzyń zaplanowano w pierwszy weekend listopada. Na początek wyjazd do jaskini lwa, na parkiet Rostowa-Don.
( liczni w MKS) Pracownicy, Zarząd i Rada Nadzorcza.
Sam akces ze zgłoszeniem Klubu do LM powinien być sygnałem Czytaj całość