Sezon 2018/2019 był swoistym talent show Bartosza Kowalczyka. Po wypożyczeniu na rok do Stali środkowy rozgrywający zbierał pochlebne recenzje za swoją grę w klubie z Podkarpacia. Na tyle pochlebne, że znalazł się w kręgu zainteresowania ówczesnego trenera kadry, Piotra Przybeckiego. Pod koniec roku zadebiutował w jej szeregach. Sam Kowalczyk ma do tamtego okresu realistyczne podejście.
- Cieszę się, bo podczas pobytu w Mielcu udało mi się zagrać w miarę równy i dobry sezon. Przyszło powołanie do reprezentacji. Indywidualnie było super, czego jakimś dowodem jest mój powrót do Puław. Jednak z drugiej strony mój zespół do ostatniej kolejki barażowej bił się o utrzymanie w lidze. Nie chciałbym więc przedkładać mojej niezłej gry nad wyniki zespołu, bo te niestety były bardzo słabe - powiedział. - Kilka rzeczy można było zrobić lepiej - dodał podsumowując wypowiedź.
Historia historią, ale nadchodzące rozgrywki będą już dużo poważniejszym testem gry środkowego Azotów. Po opuszczeniu klubu przez Piotra Masłowskiego i Krzysztofa Łyżwę, Kowalczyk będzie prawdopodobnie podstawowym reżyserem gry zespołu.
ZOBACZ WIDEO Karol Bielecki: Więcej w karierze przegrałem niż wygrałem [cała rozmowa]
- Teraz jestem środku z Kubą Moryniem. Podchodzę do tematu, i myślę, że on też, bardziej jako próby wzajemnego uzupełniania się. Wiadomo, że przyjdą słabsze mecze dla któregoś z nas, ale będziemy dążyć do tego, by jeden był pomocą dla drugiego. Musimy być w każdym momencie gotowi na zmianę. Nie chcę być jakąś czołową postacią. Jest w tym klubie wielu ludzi do grania i chodzi o to, by każdy mógł coś wnieść do zespołu.
Zobacz także: Piotr Masłowski może opuścić PGNiG Superligę -->
Chyba nikt w Puławach nie wyobraża sobie innego scenariusza niż powrót Azotów na podium PGNiG Superligi. - W tym celu zespół został zbudowany w taki a nie inny sposób. Oczywistym jest, że w Puławach każdy chce powrotu na podium. Nie ma więc co udawać, że nie jest to naszym celem. Nie mieliśmy jeszcze oficjalnej rozmowy na ten temat, ale dam sobie uciąć rękę, że powrót na podium jest jednym z nich - powiedział.
Odważna to deklaracja Bartosza Kowalczyka. W tym momencie nasuwa się dawka wisielczego humoru. Otóż niedawno jeden z byłych klubowych kolegów Kowalczyka ze Stali Mielec - Tomasz Mochocki, stracił przed sezonem włosy, jak zapowiedział w przypadku utrzymania się w klubu superlidze. Oby środkowy Azotów nie musiał po spotkaniu z władzami klubu honorowo poświęcić ręki.