Inauguracja Ligi Mistrzów na północy Europy. PGE VIVE Kielce znowu może namieszać

Szwedzki IK Savehof wygrał inauguracyjne spotkanie Ligi Mistrzów na parkiecie fińskiego Riihimaeki Cocks. Główni bohaterowie, w tym gracze PGE VIVE Kielce, wkroczą do gry za kilka dni.

Marcin Górczyński
Marcin Górczyński
Doruk Pehlivan (z lewej) Materiały prasowe / Anna Benicewicz-Miazga / Na zdjęciu: Doruk Pehlivan (z lewej)
Kibice w fińskim Riihimaeki po raz drugi z rzędu mogą raczyć się spotkaniami Ligi Mistrzów, ale trzeba przyznać, że dla Cocks sam udział w rozgrywkach to wielki wyczyn. Kogutom będzie trudno zawojować Europę, zwłaszcza że na inaugurację nie dali rady wracającym do elity mistrzom Szwecji, IK Savehof (25:30).

Mecz na północy kontynentu to tak naprawdę dopiero przystawka do dań głównych, które zostaną zaserwowane w najbliższy weekend. Do rywalizacji dołączą najwięksi.

PGE VIVE Kielce znowu jest w ścisłym gronie faworytów, i to pomimo dalszego odmładzania składu. Ciężar częściowo spadnie m.in. na 21-letniego Doruka Pehlivana. Po ogłoszeniu transferu Turka, swoją drogą 1 kwietnia, kibice zastanawiali się, czy prezes Servaas nie zrobił im żartu. VIVE bardzo wierzy jednak w potencjał młodziana, ale na razie jest dopiero na etapie wdrażania się w "poważne" granie. Wakat po Luce Cindriciu, przebierającym nogami na myśl o transferze do Barcelony, postara się wypełnić inny klasowy środkowy, Igor Karacić. Nie ma Cindricia, Michała Jureckiego, jest za to Andreas Wolff, który powinien dać kielczanom zdecydowanie więcej jakości w bramce niż chimeryczny duet Cupara-Ivić.

ZOBACZ WIDEO Karol Bielecki: Sport to ciągła presja i pogoń za wynikiem

W grupie mistrzowie Polski trafili na potęgi, bo w tej stawce inaczej być nie mogło (ZOBACZ RYWALI). Przede wszystkim kolejny atak na trofeum zapowiada Veszprem. Rasmus Lauge Schmidt, Vuko Borozan, Rogerio Moraes Ferreira i wielu innych. Od transferów może zakręcić się w głowie, ale w praktyce nie muszą oznaczać dominacji. Niemal co roku Węgrzy ściągają tabuny gwiazd, by wyłożyć się na ostatnich metach.

Wygłodniali są kibice i gracze THW Kiel. Zebry po słabym sezonie 2017/18 trafiły do czyśćca, czyli Pucharu EHF. Dołożyli triumf do gabloty i zamierzają atakować Ligę Mistrzów. Mają ku temu oręża (Nikola Bilyk, Domagoj Duvnjak), ale trener Filip Jicha dopiero stawia pierwsze kroki w zawodzie trenera. Wymagania są wygórowane, w końcu wszedł w buty legendy. Alfred Gislason po 11 latach, obwieszony medalami, postanowił usunąć się w cień. Poza tym nie wiadomo, czy znowu Bundesliga nie okaże się celem nadrzędnym.

Kryzys nie zmiótł Vardaru Skopje z powierzchni ziemi. W powietrzu wisiał upadek, a groźba odejścia właściciela Siergieja Samsonenki na tyle zmotywowała wszystkich wokół, że triumfator Ligi Mistrzów przetrwał i ma się całkiem dobrze. Może w słabszym składzie, bez Karacicia i Dejana Milosavljeva, ale w wypadku Vardaru nie można przesądzać o jego losie. Przecież kilka miesięcy temu mało kto wierzył, że drugi raz wywiezie trofeum z Kolonii.

Prawdziwa plejada gwiazd w grupie A. Paris Saint-Germain HB, choć trochę przystopowało na rynku transferowym, to jednak z Mikkelem Hansenem, Nikolą Karabaticiem i Nedimem Remilim wciąż stać je na triumf, tak bardzo wyczekiwany przez katarskich szejków. Luka Cindrić ma być brakującym elementem katalońskich puzzli, stąd nie szczędzono grosza i wydano prawie milion euro, by Chorwat uzupełniał się na środku z Aronem Palmarssonem.

Dalej nasycony na własnym podwórku SG Flensburg-Handewitt Michała Jureckiego, od czasu zwycięstwa w 2014 roku dobijający się do Final4. Wieczny "czarny koń" MOL-Pick Szeged znowu mocny jak nigdy, podrażniony Montpellier HB, w zeszłym sezonie najsłabszy obrońca tytułu w historii, znacznie przebudowany Mieszkow Brześć ... Kandydatów do ćwierćfinału jest co najmniej dziesięciu, a na tym etapie wszystko może się zdarzyć.

Jeśli ktoś z drugiego szeregu może zaskoczyć, to chyba Sporting CP Lizbona z Marko Vujinem i... Orlen Wisła Płock. Nafciarze zbudowali najsilniejszą (i najbardziej zbilansowaną) kadrę od paru ładnych lat. Niko Mindegia, Alvaro Ruiz czy Zoltan Szita to gwarancja solidności w drugiej linii. Z drugiej strony Wiśle przypadli na tyle wymagający rywale, że równie dobrze może skończyć się klapą. GOG Svendborg, Dinamo Bukareszt, IFK Kristianstad, Czechowskie Niedźwiedzie i Kadetten Schaffhausen to zdecydowanie trudniejszy zestaw niż grupa C, przypominająca Puchar EHF, czyli zmagania drugiej kategorii.

Na inaugurację VIVE pojedzie do Kilonii na boisko THW (15 września, godz. 19.00), Wisłę czeka daleka podróż do podmoskiewskiego Czechowa (14 września, godz. 15.00).

ZOBACZ: Rywale Wisły na przespali lata

Czy VIVE zajmie miejsce w czołowej czwórce swojej grupy?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×