Liga Mistrzów. PGE VIVE Kielce - Motor Zaporoże. Różnica klas. Pokaz sił mistrzów Polski

Newspix / Michał Stańczyk / Na zdjęciu: Igor Karacić (z piłką)
Newspix / Michał Stańczyk / Na zdjęciu: Igor Karacić (z piłką)

Na zupełnie innym poziomie grali w niedzielę szczypiorniści PGE VIVE i Motoru Zaporoże. Kielczanie nie dali rywalom żadnych szans i pewnie zwyciężyli 33:26 w 2. kolejce Ligi Mistrzów.

Niekwestionowanymi faworytami spotkania byli oczywiście szczypiorniści z Kielc, ale Motor to taki zespół, po którym można spodziewać się wszystkiego - od doskonałej formy i zaciętego widowiska po występ, który w Lidze Mistrzów po prostu nie przystoi. Żółto-biało-niebiescy szybko narzucili tempo gry i jasno dali rywalom do zrozumienia, że o pierwszym scenariuszu nie mają co marzyć.

Zderzenie z mistrzami Polski okazało się dla zaporożan bardzo bolesne. Kielczanie grali niezwykle mądrze w obronie, świetnie między słupkami spisywał się też debiutujący w rozgrywkach Mateusz Kornecki i przyjezdni w ataku zachowywali się jak dzieci we mgle. Doskonała postawa PGE VIVE sprawiła, że szczypiornistom Motoru w ofensywie piłka czasem wręcz przeszkadzała - popełniali szkolne błędy, strata goniła stratę. W obronie nie szło im wcale lepiej - wystarczył prosty zwód czy zwykły ruch ręką Igora Karacicia, a oni byli kompletnie pogubieni.

Zobacz też: Imponujące zwycięstwo THW Kiel w Veszprem, Barca zmasakrowała Celje

Kielczanie nie potrzebowali większej zachęty. W ich szeregach doskonale funkcjonowała współpraca z obrotowymi - swoje szanse bezbłędnie wykorzystywali Artsiom Karalek i Julen Aguinagalde, którzy w pierwszej połowie byli autorami dziewięciu z dwudziestu dwóch bramek gospodarzy. Trudno zresztą było dopatrzeć się w grze żółto-biało-niebieskich elementu, których nie funkcjonował chociaż dobrze. Efekt? Po dziesięciu minutach gry gospodarze prowadzili 8:3, po kwadransie 12:3, a po dwudziestu minutach ich przewaga urosła do dziesięciu trafień (16:6).

ZOBACZ WIDEO Karol Bielecki: Więcej w karierze przegrałem niż wygrałem [cała rozmowa]

Druga część spotkania była zdecydowanie bardziej wyrównana, ale kielczanie mogli sobie na to pozwolić - w pierwszej partii wypracowali prowadzenie jedenastoma bramkami i to dawało im ogromny komfort.

Kibice, którzy zdecydowali się spędzić niedzielny wieczór w Hali Legionów oglądali zespoły z dwóch galaktyk. W grze Motoru bardzo widoczny był brak Aidenasa Malasinskasa, który obok Borysa Puchowskiego jest liderem zaporożan, a w Kielcach nie zagrał z powodu kontuzji. Koledzy nie potrafili wypełnić luki powstałej pod jego nieobecność i chociaż próbowali podjąć walkę z żółto-biało-niebieskimi, to przebudzenie przyszło zdecydowanie za późno.

Zobacz też: Rasistowski skandal. Dika Mem ofiarą

Liga Mistrzów, 2. kolejka:

PGE VIVE Kielce - HC Motor Zaporoże 33:26 (22:11)

PGE VIVE: Kornecki, Wolff 1 - Karacić 3, Dujshebaev 4, Pehlivan 2, Aguinagalde 5, Janc 5, Jurkiewicz 2, Kulesz 1, Moryto 3, Fernandez Perez, Karalek 6, Guillo 1.
Karne: 2/2.
Kary: 4 min.  (Pehlivan, Fernandez Perez - po 2. min.).

Motor Zaporoże: Komok, Kirejew - Vujović 5, Babiczew 3, Puchowski 5, Denisow, Doroszczuk, Krawczenko 1, Kozakiewicz, Dontsow 3, Jaanimaa 1, Gurkowski 1, Żukow 3, Kus, Soroka 4.
Karne: 3/3.
Kary: 10 min. (Jaanimaa, Żukow, Denisow, Vujović, Doroszczuk - po 2. min.).

Źródło artykułu: