Węgierska "święta wojna" dla Veszprem. Pick Szeged wciąż blisko

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA / GEORGI LICOVSKI / Na zdjęciu: Petar Nenadić
PAP/EPA / GEORGI LICOVSKI / Na zdjęciu: Petar Nenadić
zdjęcie autora artykułu

Telekom Veszprem wciąż króluje na Węgrzech. W meczu na szczycie tamtejszej ligi pokonał Pick Szeged 29:28. Paweł Paczkowski poza składem.

W 2018 roku MOL-Pick Szeged przełamał 10-letnią dominację Telekomu Veszprem, odebrał w końcu mistrzostwo kraju. Poprzedni sezon należał już do drużyny Davida Davisa.

ZOBACZ: Gracz VIVE w składzie Niemców

Jesienią 2019 roku Pick to jedna z najlepszych drużyn Europy, walczy o zwycięstwo w grupie A Ligi Mistrzów z Barceloną i PSG, dlatego "święta wojna" zapowiadała się szczególnie interesująco. Na Veszprem nie znalazł jednak sposobu, przynajmniej na razie. Do remisu zabrakło naprawdę niewiele, Vladimir Cupara tuż przed końcem zatrzymał rzut Joana Canellasa.

ZOBACZ: Chrobry wyszarpał zwycięstwo w Kwidzynie

Znakomite spotkanie rozegrali liderzy obu zespołów - Dean Bombac dowodził Pickiem, Vuko Borozan ostrzeliwał z daleka. Na Czarnogórcu i Petarze Nenadiciu ciążyła większa odpowiedzialność niż zazwyczaj, bo kontuzje leczą Kentin Mahe, Mate Lekai i Kent Robin Tonnesen. Pick kilka razy pokarał też Manuel Strlek.

ZOBACZ WIDEO Sergiu Hanca kupił dom biednej rodzinie. Zobacz jak mieszkają

Paweł Paczkowski, dopiero wracający po kontuzji kolana, nie znalazł się w składzie Veszprem. Na prawym rozegraniu pojawili się Egipcjanin Omar Yahia i 17-letni Zoran Ilić.

Telekom Veszprem - MOL-Pick Szeged 29:28 (15:15) Najwięcej bramek: dla Veszprem - Manuel Strlek, Petar Nenadić - po 7, Dragan Gajić, Vuko Borozan - po 5; dla Picku - Joan Canellas, Bogdan Radivojević - po 6, Bombac 5

Źródło artykułu:
Czy Veszprem wygra Ligę Mistrzów?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (1)
avatar
Miasto mistrzów - Kielce
8.12.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Strlek rzucił bramkę identyczną jak podczas meczu w Kolonii z PSG kiedy wygraliśmy póżniej LM ;) takich bramek się nie zapomina i sam Manu to potrafił powtórzyć ;)