Kamil Syprzak: Stracony ten, kto nie popełnia błędów. Na mistrzostwach każdy mecz będzie finałem

Maciej Szarek
Maciej Szarek
Scena numer dwa. Ośrodek Ciudad Deportiva pod Barceloną, czyli baza treningowa Barcelony. Treningi mieliśmy bardzo często równo lub zaraz po/przed zespołem piłki nożnej. Pod bramą wjazdową tłum ludzi, czekających na zdjęcie z którymś z zawodników, niezależnie od dnia tygodnia czy pogody zawsze było ich mnóstwo.

Tak się złożyło, że do poprzedniego sezonu piłkarze Barcy mieli kontrakt z firmą Audi, która dostarczała im samochody. Ja prywatnie też jeździłem Audi. Nie raz spotkała mnie więc historia, że wyjeżdżając z ośrodka otaczał mnie wianuszek kibiców.
- Możemy autograf, zdjęcie? - słyszałem zza drzwi.
Opuszczałem szybę, patrzyli, że Syprzak, albo w ogóle nie wiedzieli kto i jeden do drugiego: - A, to niech jedzie!
W Barcelonie liczy się tylko futbol. Jeśli tego samego dnia, co my, grała piłkarska Barcelona, na naszych meczach w Palau Blaugrana było po prostu pusto.

Przed sezonem Barcelonę zamienił pan na PSG. To zdecydowanie najbardziej spektakularny ruch polskiego szczypiornisty ostatnich lat. Jakie były kulisy transferu?

Wiemy, w jakim byłem położeniu w ostatnim sezonie w Barcelonie. Grałem mało. Wybierając nowy klub, chciałem mieć pewność, że dostanę dużo minut. Dlatego przechodząc do Paryża bardzo dużo rozmawiałem z trenerem Raulem Gonzalezem, który zapewniał mnie, że będzie miał dużo szans. A to wcale nie takie oczywiste, bo moimi konkurentami są Henrik Toft Hansen i Luka Karabatić, czyli specjaliści w swoim fachu. Na szczęście dla mnie ostatnio obaj wypadli na kilka kolejek ze składu ze względu na kontuzje, co dla mnie jest wodą na młyn, bo mogłem występować po 60 minut w meczu i się dobrze pokazać. Myślę, że wykorzystałem szanse i po powrocie dalej będę grał sporo.

Pierwsze różnice między Paryżem a Barceloną?

Na razie transfer jak najbardziej na plus, choć wiadomo, że zmiany zawsze są wymagające i powodują większe lub mniejsze problemy. Trzeba je jednak rozwiązać dość szybko, bo boisko szybko weryfikuje. Same przenosiny do innego państwa, do nowego otoczenia, z innym językiem i kulturą powodują, że trzeba się przestawić. Rozmawiając z kolegami, żartowałem, że w Hiszpanii słońce świeci dwadzieścia godzin na dobę, we Francji trochę tego brakuje. W Paryżu czuję się za to trochę bardziej jak w Polsce, właśnie ze względu na klimat.

A na konkretach?

Pierwsze z brzegu: Paryż jest o wiele... brudniejszy niż Barcelona. Śmieci wysypują się na ulicy z kubłów. Dosłownie. Sprzątający nie wyrabiają, a ciągle pracują. Raz na jakiś czas przychodzi za to strajk lub święta, wtedy dopiero wgląda to nieciekawie.

To kulturowo. A sportowo?

Barca i PSG to w ogóle temat na kolejną dłuższą rozmowę, albo i na książkę. W Katalonii byłem cztery lata - jedni powiedzą, że krótko, bo się nie utrzymał; inni - że wow, sukces. W Paryżu zaś jestem dopiero pół roku, to za krótko by poznać wszystko tak dokładnie jak w Barcelonie. Tu i tu uderza jednak profesjonalizm i dbałość o szczegóły. Kiedy idziesz na trening nie musisz się niczym martwić: czy masz strój, ręcznik, gdzie zostawić buty. Wszystko jest przygotowane, możesz skupić się tylko na grze. Przechodząc do Barcelony, każdy mi mówił, że idę do najlepszego klubu świata. Na początku ta otoczka zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Ale potem się przyzwyczajasz i myślisz, że może wszędzie powinno tak być.

Wspominał pan anegdotę z treningu w Barcelonie. Oba kluby przede wszystkim stawiają właśnie na futbol. Czuć, że to inny świat?

Na pewno bardziej można to odczuć w Barcelonie. Chociaż trenowaliśmy obok nich, to nie mieliśmy żadnych wspólnych aktywności. Jedyną sekcją, która trzyma się z piłkarzami, są koszykarze. My z kolei razem z futsalem czy halowym hokejem. W PSG są wspólne akcje razem z piłkarzami jak wyjścia do dzieci czy sponsorów. Rok temu była nawet wspólna Wigilia.

Do tego ja sam mam bardzo dobry kontakt z Marcinem Bułką, bramkarzem PSG. Co ciekawe, Marcin pochodzi z Wyszogrodu, to niedaleko Płocka, a nasze drogi nigdy się nie przecięły. Musieliśmy obaj trafić do Paryża.. Staramy się wspierać, bo dwóch Polaków w takim klubie to duże osiągniecie. Marcin czasem „sprzedaje” mi różne anegdoty. I faktycznie, można z nich wywnioskować, że piłkarze są sztywni i maja swój świat. Słyszałem chociażby, że Neymar ma dziesięciu zakontraktowanych przez klub kolegów, którzy dostają wypłatę tylko po to, żeby z nim tam siedzieć.

Trudniej było zaaklimatyzować się w Barcelonie przechodząc z Płocka czy w Paryżu odchodząc z Barcelony?

Przeskok z Wisły był o wiele, wiele większy. Wtedy naprawdę zadziałał efekt „wow”. Wszystko było dla mnie nowe. Teraz wiedziałem już, czego się spodziewać. Na pewno tego, jak dużą uwagę trzeba poświęcić językowi. Na francuski chodzę dwa razy w tygodniu po dwie godziny. Na szczęście jest kilka podobnych słów do katalońskiego, więc idzie mi coraz lepiej, choć francuski jest o wiele trudniejszy. Na szczęście w PSG jest wielu zawodników bardzo dobrze mówiących po hiszpańsku i angielsku, więc mimo ciągłej nauki francuskiego, mogę zapytać o wszystko.

Coś pana wtedy szczególnie zaskoczyło?

Tak. Ludzie. W Hiszpanii wiele osób żyje tak, że przez cały tydzień potrafią oszczędzać, siedzieć w domu i jeść marne rzeczy, żeby cały weekend przesiedzieć na rynku, pijąc kawę lub drinka, gadając z przyjaciółmi do rana zupełnie o niczym. Podoba mi się to, jak pozytywnie podchodzą do życia, wykorzystują je. Bardzo przypadło mi to do gustu i sam zacząłem to praktykować. Z tym, że nie musiałem jeść słoików. W wolnych chwilach mogłem poczuć się jak prawdziwy Hiszpan, a może bardziej: Katalończyk. Bo mogliby się na mnie za to obrazić.

Właśnie. Przeżywa pan, to co dzieje się teraz w Katalonii?

Zdecydowanie tak. Cztery lata zobowiązują, bo byłem na miejscu, żyłem tym wszystkim. Co do konfliktu: staram się zrozumieć obie strony. Przeniosłem się do Paryża i tam też są problemy. Bo jeśli jest tam jakikolwiek problem, to od razu strajk. Jest ich bardzo, bardzo dużo. Francuzi potrafią nawet strajkować o to, że podnieśli cenę papierosów w sklepie, nie mówiąc o jakichkolwiek zmianach w przepisach. Czują potrzebę publicznej rozmowy o wszystkim, a jeśli cokolwiek jest nie tak – protest.

Będzie protest jak PSG nie wygra Ligi Mistrzów? Parcie musi być niesamowite, zwłaszcza po zeszłorocznej wtopie z VIVE.

To pana zdziwię, bo nie. Na razie czuję, że dużo większe ciśnienie jest na ligę francuską. Jak dotąd mamy w niej zapis 13-0, więc idzie świetnie. Ja też się na początku zdziwiłem, myślałem podobnie, że LM to główny cel. A komunikaty są takie: Champions League to wiadomo, was nie trzeba tutaj motywować, dla nas najważniejsza jest liga francuska. Chcemy, żebyście ją wygrywali, trofea we Francji są tak samo ważne jak Liga Mistrzów. Ale domyślam się, że z biegiem sezonu i presja na nią się pojawi.

A co do VIVE, za każdym razem trzymam za nich kciuki, bo to polska drużyna. Szkoda, że dochodzą niepokojące słuchy, że nie wiadomo, jak będzie wyglądać to w przyszłym sezonie. W PSG występuje ich przyszły zawodnik: Dylan Nahi. Mam z nim bardzo dobry kontakt, bo to niesamowicie kontaktowy facet. Dlatego jestem pewien, że szybko się odnajdzie w Kielcach. Odnośnie charakterystyki to nie jest to typowy skrzydłowy, bo jest potężnie zbudowany jak na swój wzrost i pozycję. Dylan dysponuje bardzo dużą siłą, lubi bardziej fizyczną grę, często jeden na jeden po wyprowadzeniu go ze skrzydła, żeby wyrzucić obrońcę na karę. Trener już dobrze będzie wiedzieć, jak skorzystać z jego usług.

PSG i Barcelona trafiły do jednej grupy Ligi Mistrzów. Dwa razy górą była Duma Katalonii. To były dla pana wyjątkowe mecze?

O tak! Bardzo się cieszyłem na te spotkania. Chciałem, żebyśmy wylosowali Barcelonę. Marzyłem jeszcze o Wiśle, ale trafiła do słabszych grup. Z Barcą oczywiście chciałem się jak najlepiej pokazać, może wbić szpilę, komuś kto ze mnie zrezygnował, albo przez ostatni sezon nie korzystał z moich usług. Nie udało się wygrać, szkoda, ale nikt tego w Paryżu nie rozpamiętuje, bo doskonale wiemy, jak wygląda faza grupowa Ligi Mistrzów i kiedy naprawdę zaczyna się poważna rywalizacja.

*wywiad autoryzowany

Obserwuj autora na Twitterze!

Polska pokona Słowenię w pierwszym meczu mistrzostw Europy?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×