Marek Janicki: Dzięki TVP z dziesiątego miejsca w kraju awansowaliśmy na czwarte. Wirus? Kluczem partnerskie podejście

Materiały prasowe / PGNiG Superliga / Oficjalna piłka PGNiG Superligi
Materiały prasowe / PGNiG Superliga / Oficjalna piłka PGNiG Superligi

- Udało nam się utrzymać poziom środków, który przekazujemy klubom z umów sponsorskich, praw telewizyjnych i licencyjnych Superligi - mówi Marek Janicki. Prezes PGNiG Superligi wyjaśnia także m.in. kwestię awansów, kontraktów czy współpracy z TVP.

23 marca 2020 roku PGNiG Superliga podjęła wyjątkowo trudną decyzję o zakończeniu rozgrywek w sezonie 2019/2020 z powodu panującej epidemii SARS CoV-2. Tytuły mistrzowskie powędrowały do PGE VIVE Kielce oraz MKS Perły Lublin.

Prezes Marek Janicki zdradza kulisy działań władz ligi w tym kryzysowym momencie: - Te decyzje były bardzo trudne, bo cała sytuacja jest dosyć wyjątkowa. Nie mogliśmy jednak postąpić inaczej. Na bieżąco monitorowaliśmy sytuację w kraju, stosowaliśmy się do zaleceń i rozporządzeń rządu, jednak przede wszystkim rozmawialiśmy z prezesami klubów, zarządami innych lig zawodowych, Związkiem, przedstawicielami sponsorów i partnera telewizyjnego.

- Wspieraliśmy się w decyzjach i rozważaliśmy różne scenariusze. Byliśmy i dalej jesteśmy zgodni co to tego, że zdrowie jest najważniejsze. Nie mogliśmy narażać na ryzyko kogokolwiek, kto pracuje przy organizacji meczów. Jesteśmy również przekonani, że powrót do rywalizacji w tym sezonie jest niemożliwy - dodaje.

Nasuwa się zatem pytanie czy istnieją już obawy o rozpoczęcie kolejnych rozgrywek. Nie wiadomo bowiem, ile jeszcze będziemy zmagać się z epidemią. - Dzisiaj nie jesteśmy w stanie stwierdzić kiedy wrócimy do świata sprzed pandemii. Mamy nadzieję, że nowy sezon będzie możliwy do startu od sierpnia lub września tego roku.

Wcześniejsze zakończenie gier zmusiło ligowe władze do podjęcia kolejnych skomplikowanych decyzji, dotyczących choćby organizacji rozgrywek. Jedną z pierwszych, obok ustalenia końcowej klasyfikacji, była rezygnacja ze spadków. Ustalono, że wszystkie superligowe kluby, biorące udział w tegorocznych zmaganiach, spełniły kryterium sportowe, by przystąpić do Superligi w sezonie 2020/21.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: świetny trening bramkarza na czas koronawirusa. Sam strzelał, sam bronił...

Kilka dni po decyzji PGNiG Superligi na naszych łamach ukazał się artykuł pt. „Koronawirus. Piłka ręczna zmierzy się z precedensami. Jak epidemia wpłynie na handball?”. Prezes Janicki w rozmowie z nami postanowił wyjaśnić m.in. poruszone w nim kwestie.

Czy to oznacza jednak, że zrezygnowano także z awansów? Związek Piłki Ręcznej w Polsce, odpowiedzialny za I ligę, ma w planach wyłonić kandydata do promocji. Jeśli dołączy nowa drużyna, może zmienić się format ligi. - Związek podjął w tym tygodniu decyzję o zasadach zakończenia rywalizacji w pierwszej lidze. My, niezależnie od tej decyzji, uznaliśmy, że najbardziej uczciwe jest utrzymanie całego składu PGNiG Superligi i PGNiG Superligi Kobiet. Każdy z zespołów miał przed sobą decydujące mecze o utrzymanie i spadek na podstawie aktualnej tabeli nie byłby sprawiedliwym rozwiązaniem – wyjaśnia prezes Janicki.

I kontynuuje: - Nasze stanowisko jest od lat takie samo. Każdy, kto spełni kryterium sportowe, ekonomiczne oraz organizacyjno-marketingowe, będzie mógł grać w Superlidze. Jednak jeszcze nie wiemy ile drużyn ostatecznie będzie w niej grało w przyszłym roku, to zależy od tego czy pierwszym ligom uda się rozstrzygnąć rywalizację i kto będzie w stanie spełnić wymagania ligi zawodowej w nowym sezonie.

Skoro o wymaganiach i procesie licencyjnym mowa, prezes Stali Mielec, Roman Kowalik, zasugerował w ww. tekście, że kryzys wywołany epidemią może spowodować poważne problemy wielu klubów z dopięciem budżetu i zgromadzeniem wymaganych środków do gry w Superlidze (obecnie są to dwa miliony złotych). Być może będzie trzeba poluzować licencyjne rygory?

- Pierwszy termin w procesie licencyjnym przypada na 30 kwietnia. Na razie nie wiemy, jak długo będzie stan epidemii w Polsce. Na pewno będziemy brali pod uwagę to, co się dzieje na rynku i będziemy analizowali wszystkie sugestie ze strony przedstawicieli klubów. Patrzymy na rozwój sytuacji. Będziemy podejmować decyzję, ale na pewno nie dzisiaj – odpowiada Janicki.

Prezes Superligi jest jednak w dobrej myśli: - Mimo wcześniej zakończonego sezonu, udało nam się utrzymać poziom środków, który przekazujemy klubom z umów sponsorskich, praw telewizyjnych i licencyjnych Superligi. W całości wypłacimy również premie za osiągnięte miejsca. W styczniu, dzięki nowym umowom i skomercjalizowaniu kolejnych przestrzeni jak prawa licencyjne czy bukmacherskie, zasililiśmy wszystkie kluby ligi męskiej i żeńskiej dodatkowymi środkami. To bardzo ważne wsparcie, które pozwoli zachować klubom ciągłość działań. Chcielibyśmy podziękować sponsorom za to, że są z nami i rozumieją zaistniałą sytuację.

- Co więcej, dostarczyliśmy do każdego klubu precyzyjne raporty marketingowe, które będą mocno pomocne w rozmowach ze sponsorami. Efektywność sponsoringu klubów wzrosła. W lidze męskiej, między innymi dzięki nowemu kontraktowi telewizyjnemu, łączna oglądalność PGNiG Superligi zwiększyła się o blisko 700 proc., a średnio każdy mecz śledzi teraz 1100 proc. widzów więcej. Obecnie jesteśmy czwartą najchętniej oglądaną ligą sportową w Polsce. Rok temu byliśmy na miejscu dziesiątym. To przekłada się na ogromny skok wartości sponsoringu. U kobiet z kolei start ligi zawodowej, nowe kanały komunikacji i zwiększona medialność, również przełożyła się na wzrost wartości rozgrywek.

Niezależnie od pomocy ze strony Superligi, kluby będą borykać się jednak z problemami finansowymi. Bez spotkań nie ma przychodów, dlatego też wiele z nich prowadzi obecnie rozmowy z zawodnikami odnośnie obniżki kontraktów. Czy liga może w tym pomóc? - Odgórne ciecie kontraktów byłoby działaniem bezprawnym i godzącym zarówno w stabilność klubów, jak i kontraktów zawodników. Spółki prowadzące rozgrywki nie mają takich uprawnień. Sytuacja każdego klubu jest inna, każdy ma inne uwarunkowania. Każdy klub jest niezależnym podmiotem i jego przedstawiciele najlepiej wiedzą co zrobić – mówi prezes ligi.

- Obserwujemy, że zawodnicy i prezesi siadają do rozmów, w których obie strony zdają sobie sprawę, że stawką jest dalsze istnienie ich klubów i dochodzą do konsensusu w obniżeniu wynagrodzeń. Każda strona podchodzi do zaistniałej sytuacji ze zrozumieniem. I to według nas jest najbardziej właściwe rozwiązanie. Partnerskie i uczciwe podejście, wspólne wyjście z sytuacji w oparciu o wzajemne poszanowanie.

Do podobnych rozmów siadła sama Superliga. Po drugiej stronie stołu partner telewizyjny, czyli Telewizja Polska. - Pozostajemy w stałym kontakcie. W wyniku naszej bardzo dobrej współpracy, dostaliśmy pozwolenie na retransmisje wszystkich materiałów archiwalnych dotyczących PGNiG Superligi oraz meczów nagrywanych przez kluby do celów szkoleniowych. Te zostaną wykorzystane w telewizjach lokalnych oraz mediach społecznościowych klubów.

Prezes Janicki kończy w pozytywnym tonie: - Umowa z TVP jest stabilna i wieloletnia. Zarówno telewizja, jak i pozostali partnerzy deklarują, że są z nami. To jest naprawdę budujące. Kluby nie ucierpią na wcześniejszym zakończeniu sezonu. Wszyscy pracujemy nad przejściem tego trudnego momentu razem, by wrócić silniejszym za kilka miesięcy.

Czytaj także:
Koronawirus sparaliżuje piłkę ręczna?
Talanta Dujszebajewa pomysł na Ligę Mistrzów!

Źródło artykułu: