Piłka ręczna. Liga Europejska bez NMC Górnika Zabrze i Gwardii Opole. Wątpliwości przeważyły

Materiały prasowe / PGNiG Superliga / Na zdjęciu: Mateusz Jankowski
Materiały prasowe / PGNiG Superliga / Na zdjęciu: Mateusz Jankowski

Zbyt wiele niewiadomych przed startem Ligi Europejskiej. Gwardia Opole i NMC Górnik Zabrze zrezygnowały z udziału w europejskim pucharze.

Decyzje nie powinny dziwić, bo w dobie pandemii koronawirusa ryzyko związane z udziałem w rozgrywkach jest ogromne. Począwszy od strat finansowych (nie wiadomo, czy na trybuny wejdą kibice), poprzez niejasną sytuację ze wstępną, ponoć zwrotną kaucją, kończąc na ryzyku zamknięcia granic czy konieczności poddania się kwarantannie.

- To wysoki koszt udziału, zwłaszcza w tych czasach, kiedy panuje koronawirus i wciąż wpływa na gospodarkę. Konieczny byłby także wynajem innej, większej hali. Dlatego koszt udziału w eliminacjach to co najmniej 100 tysięcy złotych. Naszym celem byłby jednak awans do fazy grupowej, a to kolejne 300-400 tysięcy złotych. Nie mamy wśród sponsorów spółek skarbu państwa, ale opieramy się na lokalnych firmach. Te żyją z kibiców obecnych na hali. Wiemy, że nasi partnerzy, i władze miasta bardzo nam kibicują, ale nie mogliśmy liczyć na ich wsparcie finansowe. Cały ciężar kosztów spadłby więc na mnie, jako na właściciela. A jak doskonale wiemy, wszyscy mają aktualnie o wiele pilniejsze wydatki - tłumaczy prezes NMC Górnika Zabrze Bogdan Kmiecik.

I dodaje: - Chcieliśmy wziąć udział w tych rozgrywkach, ale te koszty mogłyby zagrozić dalszemu funkcjonowaniu klubu i na przykład odbić się na zawodnikach. Oczywiście moglibyśmy im nie płacić regularnie, zagrać w Lidze Europejskiej dzięki zadłużeniu u nich, ale w tak trudnej sytuacji gospodarczej, nie widząc końca zagrożeń ekonomicznych, byłoby to co najmniej nieodpowiedzialne.

Identycznego zdania jest dyrektor sportowy Gwardii Opole Tomasz Wróbel. Analizowaliśmy sytuację, ale uznaliśmy, że ryzyko jest zbyt duże. Można trafić na kwarantannę, rozchorować się, co odbije się na wynikach w Superlidze. Poza tym, granice wciąż są zamykane i nie wiadomo, jak pandemia akurat się rozwinie - przyznaje.

Wszystko wskazuje na to, że w Lidze Europejskiej wezmą udział KS Azoty Puławy i Orlen Wisła Płock. W Lidze Mistrzów ma zagrać PGE Kielce.

ZOBACZ:

Zespół Superligi Kobiet już trenuje
Rozgrywający Wybrzeża znów w I lidze

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Malwina Smarzek-Godek i jej nowe hobby

Komentarze (7)
avatar
Maxi-102
14.07.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
"Chcieliśmy wziąć udział w tych rozgrywkach, ale te koszty mogłyby zagrozić dalszemu funkcjonowaniu klubu i na przykład odbić się na zawodnikach. Oczywiście moglibyśmy im nie płacić regularnie, Czytaj całość
avatar
WISŁA1947
14.07.2020
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
I dlatego właśnie trzeba rozsądnie gospodarować środkami finansowymi bo nigdy nie wiadomo co się wydarzy. Wizjoner przyszłości w czerwonych portkach jak widać tego nie potrafi i dlatego teraz w Czytaj całość
Heniek ZPoczty
13.07.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Piłka ręczna to dziwny sport, trzeba dopłacać do interesu, możliwości zagrania w pucharach.... 
avatar
Maxi-102
13.07.2020
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
A czy drużyna z Kielc już wpłaciła wpisowe do europejskiego pucharu....czy Bertus zorganizuje kolejną zbiórkę....:) 
avatar
Złoty Bogdan
13.07.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
No jeśli w tym tempie będą się wykruszać drużyny z "równie prestiżowego pucharu EHF", to za chwilę może się okazać, że Orlen Wisełka stanie się w tych rozgrywkach potentatem :)