PGNiG Superliga. Xavier Sabate: To dziwny sezon, ale nie ma wymówek dla porażek jak w Szczecinie (wywiad)

Maciej Szarek
Maciej Szarek
Na początku pytałem, ile razy oglądał pan mecz w Szczecinie, bo mówią, że Xavier Sabate znany jest z pracowitości i dokładności, żeby nie powiedzieć - pracoholizmu i perfekcjonizmu.

Jestem szczęściarzem, że jestem trenerem. Piłka ręczna to moja największa pasja i jednocześnie zawód. Na każdy trening idę z dużą przyjemnością, lubię robić analizy, oglądać mecze. Dużo myślę o piłce ręcznej, ale ważne jest też, by umieć się odłączyć, żeby zachować równowagę.

Co pan wtedy robi? Jak wyrzucić piłkę ręczną z głowy?

Idę pobiegać, pojeździć na rowerze, porozmawiać z rodziną czy znajomymi.

Może pomogłaby rozmowa z najlepszym przyjacielem, gdyby ten... nie był pana asystentem. Koło się zamyka.

Tak, ja i Josep (Espara - przyp. red.) znamy się odkąd mieliśmy po 10 lat. Obaj pochodzimy z Barcelony. Razem graliśmy, razem studiowaliśmy, to mój przyjaciel na całe życie. Ale tak samo jest to wielki profesjonalista. Dlatego pracowałem z nim w Veszprem i dlatego pracuję z nim w Płocku. To mój przyjaciel, ale też świetny trener, z którym się uzupełniam.

Josep łączy dwie role, jest ważną częścią mojego prywatnego życia, jako kompan, ale jest też kluczową postacią w mojej drużynie. To dobry układ, bo mamy do siebie pełne zaufanie, możemy powiedzieć sobie zawsze prawdę w oczy, jakkolwiek trudna by nie była. A to bardzo szczery facet. Cenię go za to. Wszyscy popełniamy błędy, to świetna sprawa mieć u boku kogoś, kto nie będzie bał się ci ich wytknąć.

Pierwszy raz od siedmiu lat Wisły zabraknie w Lidze Mistrzów. EHF nie znalazł dla was miejsca w najlepszej szesnastce w Europie. To degradacja?

Nie odbieram tego jako degradacji. To nie my podejmowaliśmy tę decyzję. Jako klub uważamy, że zasłużyliśmy na miejsce wśród 16 najlepszych zespołów w Europie i na boisku - bo ostatnie dwa sezony Ligi Mistrzów skończyliśmy w TOP16 - i poza nim, bo atmosfera na meczach to też nasz atut. Mamy w Płocku projekt i gra w Pucharze EHF go nie zmienia. Wiemy, że mamy ograniczenia finansowe, nie możemy na tym polu równać się z wieloma klubami, więc zawsze chcemy nadrabiać to w inny sposób: pracować lepiej, kupować mądrzej i wykorzystywać ograniczony budżet do maksimum. EHF podjął swoją decyzję, mieli do tego prawo, my możemy ją tylko zaakceptować.

Jak podobają się panu nowe rozgrywki, w których weźmiecie udział zamiast LM - Liga Europejska?

Zagramy w nich z pełną pasją i zaangażowaniem, jakie można sobie wyobrazić. Wiemy już, że będą to bardzo trudne i wymagające rozgrywki. Myślę, że stojące na o wiele wyższym poziomie niż grupy C/D Ligi Mistrzów z poprzednich lat. W końcu w Lidze Europejskiej wystąpią drużyny z grup C/D oraz dodatkowo wiele ekip z Niemiec i Francji. Będzie trudno, ale na pewno będą też bardzo dobre mecze. Więcej powiemy, gdy poznamy grupę.

Jeśli będą…

No tak. Koronawirus wciąż daje o sobie znać. Nie jestem ani naukowcem, ani wróżką, by przewidywać przyszłość, ale chcę być optymistą i wierzyć, że uda się przeprowadzić ten sezon w miarę normalnie. Najwięcej będzie zależeć od rządów poszczególnych państw i tego, jak będą zapatrywać się na wydarzenia w halach i podróże międzynarodowe. Mam nadzieję, że poznając działanie wirusa każdego dnia coraz lepiej, uda nam się przed nim chronić, wszyscy będą zdrowi, a my wykonamy swoją pracę i będziemy grać. Do tego się przygotowujemy i na to liczymy.

Jak wyglądają procedury sanitarne w Wiśle?

Dostaliśmy szczegółowy protokół z wytycznymi od Superligi. Mamy więc sztywne zasady i porządek: mierzymy temperaturę każdego dnia przed treningami. Każdy, kto przekroczy normę, nie może trenować, zostaje odizolowany i czeka na testy. Te przechodzić też będzie cała drużyna w wyznaczonych odstępach. W hali podczas meczów ograniczamy kontakt do minimum, podobnie poza parkietem. Czeka nas trochę nudne życie w tym sezonie, ale za wszelką cenę musimy ograniczać ryzyko.

Przed sezonem dołączyło do Wisły sześciu nowych graczy.

Jak mówiłem, jestem bardzo zadowolony z obecnej kadry. Mamy teraz wyrównany zespół, więcej możliwości rotacji. Krzysztof Komarzewski jest młody, ale widzimy potencjał i może nam bardzo pomóc odciążając Michała Daszka. Jest Polakiem, co w obecnej sytuacji jest bardzo ważne. Mirsad Terzić to znane nazwisko, da nam bardzo dużo przede wszystkim w defensywie, gdzie będzie jedną z kluczowych postaci. Abel Seridio zna już handball na najwyższym poziomie, grał w Barcelonie, bardzo dobrze odnajduje się w akcjach dwa na dwa. Jeremy Toto także został sprowadzony bardziej z myślą o defensywie, ale ma możliwości, by być zawodnikiem kompletnym, choć czeka go dużo pracy. Duet prawych rozgrywających ma się za to świetnie uzupełniać: David Fernandez to już świetny zawodnik, jak dla mnie przyszłość hiszpańskiej kadry, Predrag Vejin za to dobrze czuje się i w ataku, i w obronie, będzie dobrze wspierał Davida.

Jedna rzecz mi się podoba: pierwszy raz od dawien dawna Wisła ma jakiś pomysł na budowę zespołu. Nie na hurra na ostatnią chwilę, ale z horyzontem dalszym niż kolejny sezon. Efektem tego chociażby transfer Siergieja Kosorotowa. To już będzie standardem w Płocku?

To coś, o czym rozmawiałem z zarządem od pierwszych dni. Stworzenie dobrej, konkurencyjnej drużyny, zaczynając planować trzy miesiące przed końcem sezonu, jest niemożliwe. Tak późno nie ma już zwykle na rynku dobrych zawodników. Tym transferem wykonaliśmy krok do przodu, a planujemy o wiele więcej. Musimy wyprzedzać inne ekipy i szybciej znajdować graczy. A wydaje mi się, że Płock jest dość atrakcyjnym kierunkiem: zawodnicy wiedzą, że pracujemy tutaj ciężko, ale dobrze i że dostaną szansę i minuty w ciekawych meczach. Wisła daje zawodnikom możliwość rozwoju.

Skoro o planowaniu mowa, karierę po tym sezonie kończy Ivan Stevanović, tylko na rok kontrakt ma Pedrag Vejin. Jakie macie plany?

Po pierwsze, jestem bardzo zadowolony z kadry, jaką mam tu i teraz. Tak, Ivan odejdzie na emeryturę, graczom wygasają kontrakty, ale teraz skupiamy się na grze w piłkę. Nie lubię rozmawiać o przyszłości, zwłaszcza o konkretnych nazwiskach, bo nie wiadomo, co przyniesie jutro. Jeśli dopniemy jakiś transfer, klub o tym poinformuje.

Orlen Wisła Płock anno domini 2020/21 to już w pełni pana autorski projekt?

Tak, to w pełni moja drużyna. Podpisuję się pod nią i świecę za nią twarzą. Wspieram ją w stu procentach i chcę podziękować zawodnikom, że tak ciężko pracują.

Robimy postępy. W trakcie dwóch lat wymieniliśmy niemal cały zespół. Z mojego pierwszego sezonu w Wiśle zostali czterej gracze (Adam Morawski, Michał Daszek, Przemysław Krajewski, Lovro Mihic - przyp. red.). Sprowadzamy graczy, którzy dobrze dopasowują się do mojego systemu i są do niego przygotowani. Chcemy grać skuteczną i dobrą piłkę ręczną.

Pierwszy szczyt formy przyjdzie na Final Four Pucharu Polski? Ten w weekend 3-4 października.

Jedna sprawa, to jak zaplanujesz sezon, przygotowując się do startu rozgrywek, druga, co się wydarzy. Ten sezon jest i będzie dziwny, zrobiliśmy ciężki okres przygotowawczy, spodziewaliśmy się Pucharu Polski wcześniej, teraz jesteśmy w innej sytuacji i musimy zmienić swoje podejście. Do półfinałów Pucharu mamy dwa tygodnie, chcemy przepracować je jak najlepiej i pojechać tam w jak najlepszej formie i najlepszym składzie. I nie będzie wymówek, zawsze gramy o zwycięstwo.

Obserwuj autora na Twitterze!

Czytaj także:
Siódemka 3. kolejki PGNiG Superligi
Łomża Vive Kielce zagra z Pickiem Szeged

Czy podoba Ci się praca Xaviera Sabate w Orlen Wiśle Płock?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×